Reklama

A mogła to być dobra strona miasta

01/07/2013 10:00
Niby koncert się odbył, artyści zagrali świetnie, balony poszybowały w górę do nieba, przemowy były, piękna scena i równie bajeczne światła. Ale czegoś bardzo ważnego zabrakło w wydarzeniu „Białystok dla Tolerancji”.

Tym czymś była atmosfera. Choć wcześniej padał deszcz, to jednak niebo rozjaśniło się i pogoda zachęcała do wyjścia z domu. Rynek Kościuszki witał z daleka głośną, ale dobrą muzyką. Jednak mieszkańcy naszego miasta widocznie mieli inne plany na niedzielny wieczór, ponieważ w samym sercu Białegostoku zgromadziło się zaledwie kilkaset osób. To niewiele w porównaniu do służb mundurowych, które widać było na każdym kroku. Można rzecz, że policji i pracowników ochrony było niemal tyle samo, co uczestników koncertu.

Sam fakt zgromadzenia w jednym miejscu tylu mundurowych nie napawał jakoś chęcią do wspólnego świętowania. W powietrzu było czuć oczekiwanie na coś, co miało nadejść. Ale nie nadeszło do końca koncertów. Świetny występ między innymi Red Emprez, bardzo energetyczny koncert Monilove z zespołem Jestak i żywiołowy Masala Soundsystem nie przezwyciężyli ponurej atmosfery. Nawet wypuszczone do nieba kolorowe balony nie bawiły zgromadzonych.

Koncert kosztował 70 tys. złotych. Dowiedziało się o nim niewiele osób, a jeszcze mniej przyszło. Jednak dobrze stało się, że władze w końcu zauważyły problem rasizmu w Białymstoku i podjęły jakiekolwiek działania.

[wzslider]

(ASM)

 
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do