Reklama

Ludzie nie wiedzieli dlaczego czołgi jeżdżą po ulicach. Nie wiedzieli, czy nie zaczną strzelać. Mija 40 lat od tragicznych wydarzeń

13/12/2021 15:37

Dokładnie 40 lat temu o tej porze nie działały już telefony, a dzieci za kilka godzin miały nie zobaczyć „Teleranka”, swojego ulubionego programu w telewizji państwowej. Większość słuchała komunikatu nadawanego i powtarzanego wielokrotnie, w którym padły słowa o konieczności wprowadzenia stanu wojennego. Ale ani związkowcy z „Solidarności”, ani zwykli ludzie, nie wiedzieli co to znaczy i czym się skończy.

Zanim nadszedł 13 grudnia 1981 roku, był 12 grudnia. Już wtedy do wielu mieszkań zapukali umundurowani i nieumundurowani przedstawiciele władz komunistycznej PRL. Zabierali z domu ojców, matki, babcie, czy dziadków, tak jak stali. Nikt nie wiedział co się dzieje. Część z nich dowiadywała się dopiero w więzieniach, albo podczas przesłuchań. Wszystkie te osoby łączyło w zasadzie tylko jedno – albo byli członkami związków zawodowych „Solidarność”, albo pomagali związkowcom na różne sposoby. W sumie w specjalnych ośrodkach pilnowanych przez żołnierzy i milicję umieszczono ponad 10 tys. działaczy NSZZ „Solidarność” oraz demokratycznej opozycji, działającej w podziemiu antykomunistycznym.

W niedzielę, 13 grudnia 1981 roku, z telewizorów wszyscy usłyszeli komunikat z ust gen. Wojciecha Jaruzelskiego, który przekazał, że ukonstytuowała się Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego i że od północy 13 grudnia na terenie całego państwa został wprowadzony stan wojenny. Szybko na ulicach polskich miast pojawiły się samochody wojskowe i milicyjne, ale także czołgi. W zasadzie nikt nie wiedział, czy padną strzały, albo kiedy padną. Tamte dni przypomina dziś wystawa ustawiona na Skwerze Armii Krajowej przy ul. Kilińskiego w Białymstoku – obok Pałacyku Gościnnego oraz budynku Muzeum Wojska w Białymstoku.

- Stan wojenny zazwyczaj jest postrzegany przez pryzmat historyków. Często pomijane są doświadczenia zwykłych mieszkańców Białegostoku. Widok żołnierzy, milicjantów, wprowadzonej godziny policyjnej, dodatkowych restrykcji. Przez tę wystawę chcieliśmy pokazać, jak zapamiętali ten niezwykły okres historyczny, który z ich relacji wyłania się jako okres strachu i niepewności, co do następnego dnia – mówił w minioną niedzielę, 12 grudnia, podczas oficjalnego otwarcia wystawy jej autor, Piotr Białokozowicz.

Ta instalacja przypomina smutne i ponure dni sprzed dokładnie 40 lat. Wówczas było bardzo zimno, leżał śnieg, a przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia trzeba było odłożyć, bo nikt nie wiedział, co się wydarzy. Dla starszych mieszkańców Białegostoku ta wystawa jest powrotem do wspomnień z tamtych dni. Młodsze pokolenie, które nie wie co się wówczas działo, jak w rzeczywistości wyglądał Białystok, ma doskonałą okazję poznać nieodległą historię i dzięki temu postarać się zrozumieć, czym w rzeczywistości były komunistyczne rządy w Polsce Ludowej.

Wystawa, którą można oglądać w formie instalacji na świeżym powietrzu, powstała w oparciu o zdjęcia i relacje mieszkańców Białegostoku, którzy byli zaangażowani w działalność związkową w czasie, kiedy w Polsce został wprowadzony stan wojenny. Ale także i nieco później, bo przecież stan wojenny trwał aż do 22 lipca 1983 roku. To coś w rodzaju swoistej opowieści o Białymstoku, o życiu codziennym jego mieszkańców, o powstających wtedy w zakładach pracy związkach zawodowych „Solidarność, o koksownikach na ulicy, o kolejkach przed sklepami i w końcu także o manifestacjach, które się odbywały. Wystawę przygotowało Muzeum Wojska, ale przy pomocy Centrum im. Ludwika Zamenhofa oraz Muzeum Historycznego. Szczególnie ta ostatnia placówka miała swój ogromny wkład, ponieważ udostępniła sporo zgromadzonych u siebie materiałów.

- Stan wojenny w powojennej historii Polski był chyba najbardziej traumatycznym wydarzeniem. Z jednej strony złamał ten potężny ruch, jakim była "Solidarność" w roku 1981, ale z drugiej strony stał się początkiem końca komunizmu w naszym kraju – powiedział w minioną niedzielę Robert Sadowski, dyrektor Muzeum Wojska.

- Opowiadamy o narodzinach białostockiej „Solidarności”, która powstawała w istniejących wówczas zakładach przemysłowych. Środkiem ciężkości wystawy są relacje białostoczan bezpośrednio zaangażowanych w działalność związkową, a w dalszej perspektywie opozycyjną – mówił z kolei autor wystawy Piotr Białokozowicz, który jest też pracownikiem Muzeum Wojska w Białymstoku.

W Polsce już w kilka dni po ogłoszeniu stanu wojennego, bo 16 grudnia, doszło do protestów. Szczególnie brutalne ich stłumienie miało miejsce w kopalni „Wujek” w Katowicach, gdzie właśnie 16 grudnia 1981 r. funkcjonariusze ZOMO zastrzelili 9 górników, a 21 ranili. Jeśli zaś chodzi o Białystok, to do prawdziwych walk ulicznych z milicją doszło 31 sierpnia 1982 r. Wtedy około 2,5 tysięczna grupa sympatyków „Solidarności” chciała dotrzeć pod siedzibę Zarządu Regionu przy ówczesnej ul. Nowotki (dziś – Świętojańskiej). Aby rozpędzić tłum, oddziały ZOMO użyły pałek, gazu łzawiącego i petard. Była to najbardziej gwałtowna demonstracja w stanie wojennym w naszym regionie.

Stan wojenny został wprowadzony 13 grudnia 1981 roku na terenie całej Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, niezgodnie z obowiązującą wówczas Konstytucją PRL. Został najpierw zawieszony 31 grudnia 1982 roku, a zniesiono go dopiero 22 lipca 1983 roku. Niestety, do dziś wiele osób uważa, że jego wprowadzenie było tak zwanym „mniejszym złem”, bo kłamstwo komunistów o planowanej sowieckiej inwazji na Polskę ciągle funkcjonuje w społecznej świadomości.

Wystawa ustawiona na Skwerze Armii Krajowej, przy ulicy Kilińskiego w Białymstoku, przypominająca tamte tragiczne dni, które rozciągnęły się finalnie na ponad półtora roku, będzie dostępna dla wszystkich aż do połowy lutego 2022 roku.

(Cezarion/ Foto: bialystok.pl)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do