Reklama

Zrób sobie bibliotekę

19/01/2015 10:47
Cross booking to efemeryczne – lub permanentne – akcje swobodnej wymiany książek, według sprawiedliwej zasady: „jedna za jedną”. U podstaw idei cross bookingu leży zrozumienie, że życie książki jest znacznie dłuższe (na szczęście) niż jej jednokrotne przeczytanie, nawet przez bardzo powolnego czytelnika. Przeczytana książka nie traci na wartości, a dla niektórych (sam się do nich zaliczam) nawet zyskuje, nosząc świadectwo czyjegoś zaangażowania, przeżyć, swoistej intymności zapisanej w podniszczonym grzbiecie, zmiętej okładce, zagiętych kartkach.

Cross booking to zjawisko stosunkowo nowe, przynależące luźno do wszystkich działań z gatunku DIY [do it yourself – zrób to sam – red.] – oto bez nakładów pieniężnych możemy odmienić oblicze swojej biblioteki, a także wzbogacić zawartość głowy, na dodatek doznając miłego uczucia współdziałania w pewnej społeczności. Bo cross booking to działanie społecznościowe, choć pierwszymi przejawami było indywidualne pozostawianie w miejscach publicznych pojedynczych książek z miłą prośbą o ponowne „wpuszczenie w obieg” po przeczytaniu. Początkowo krążące książki miały wręcz swoje trasy, odnotowywane wprost na ich stronach. Rekordzistki wędrowały nawet po różnych kontynentach, jednak – po jakimś czasie, „książki z historią” zaczęły być w cenie, i zniknęły, wbrew idei, w zamkniętych kolekcjach. W Polsce zaczątkami cross bookingu było wystawianie, najczęściej przez antykwariaty, pudeł z niesprzedanymi i zalegającymi antykwaryczne półki książkami „do brania”. Choć zwykle nie były to pozycje wartościowe, to zdarzały się w kartonach istne perełki. Ekstremalną formą pre-cross bookingu jest, do dzisiaj spotykane, wyrzucanie książek przez ulicznych handlarzy wprost na ulicę. Jest to naganne – ale zupełnie niedawno udało mi się wygrzebać w śniegu pod Ogrodem Saskim w Lublinie porzucone, znakomite dzieło Sergiusza Piaseckiego. Cóż, że bez tylnej okładki…

Prawdziwy cross booking to spotkanie ludzi czytających i doceniających fakt, że „przechodniość” książek to sposób na ubogacanie siebie. Najczęściej takie akcje przeprowadzają rozmaite organizacje pozarządowe, korzystając z uprzejmości klubów i obiektów kultury (cross booking co roku odbywa się np. na Węglowej podczas festiwalu Out of Control), ale też coraz częściej takie akcje organizują duże sieci księgarskie – wychodząc ze słusznego założenia, że każda forma zachęty do czytelnictwa jest dla nich, wcześniej czy później, korzystna. Podczas działań cross bookingowych obowiązuje jedna zasada: wychodzisz z taką ilością książek, z jaką wchodzisz. Obowiązuje uczciwość, tkwiąca u podstaw wszelkich działań społecznościowych.

Czy cross booking ma szansę przyjąć się w Białymstoku? Na pewno, bo nie wymaga pieniędzy, lecz organizacyjnego zaangażowania. Wystarczy rzucić pomysł, dogadać się z kimś chętnym, kto udostępni przestrzeń, a takich miejsc jest w Białymstoku sporo. Potem odpowiednio nagłośnić akcję, bo czym więcej osób – tym milej. Pierwsze jaskółki już są – cross booking pojawiał się w niektórych, zaprzyjaźnionych z kulturą, lokalach podczas festiwali niezależnych. Jednak chyba nigdzie w Polsce nie przyjął formy stałej, powtarzającej się, znanej choćby z kolekcjonerskich giełd-wymian. A szkoda, bo powtarzalność niewątpliwie zwiększyłaby zasięg idei, i przełożyła się na wzrost czytelnictwa, a o to przecież ostatecznie chodzi.

(Sławek Mojsiuszko)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do