
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku uchylił w czwartek decyzje dwóch instancji inspekcji sanitarnej, która nałożyła 5 tys. zł kary za naruszenie obowiązku izolacji domowej na kobietę, u której potwierdzono koronawirusa. Sąd uznał, że przypadek był wyjątkowy, a możliwość zarażenia innych osób – minimalna.
Chodziło o skargę na decyzję powiatowej inspekcji sanitarnej w Białymstoku z marca 2021 roku, podtrzymaną pół roku później przez wojewódzką inspekcję sanitarną. Urzędy nałożyły administracyjną karę pieniężną na kobietę, która w październiku 2020 roku, na jeden dzień, naruszyła obowiązek domowej izolacji.
Okazało się, że 6 października 2020 roku miała ona test covidowy. Następnego dnia – nie znając jeszcze wyniku - po telefonie od matki pojechała (własnym samochodem) do umierającego ojca; w czasie podróży otrzymała telefonicznie informację, że jest chora i w tej sytuacji winna przebywać w miejscu izolacji, czyli we własnym mieszkaniu.
Nie zawróciła jednak, pojechała do domu rodzinnego (jej ojciec zmarł) i dopiero stamtąd - pod eskortą policji – wróciła do siebie. W ocenie inspekcji sanitarnej, jej zachowanie naraziło inne osoby na zachorowanie. Nałożono na nią 5 tys. zł kary.
W skardze złożonej do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Białymstoku kobieta przedstawiła swoje argumenty; karę uznała za rażąco surową w relacji do naruszenia przepisów po jej stronie i chciała uchylenia decyzji.
Pełnomocnik inspekcji sanitarnej wnosiła przed sądem o utrzymanie kary; przypominała, że w tamtym czasie obowiązywał przepis ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, mówiący o obowiązkowej izolacji (i zakazie opuszczania miejsca izolacji) osób chorych na COVID-19. A ustawa już szczegółowo odnosząca się do pandemii koronawirusa miała zapisy o nakładaniu - w przypadku naruszenia zasad izolacji - kar administracyjnych.
WSA w Białymstoku decyzje o karze 5 tys. zł jednak uchylił. Sędzia Marek Leszczyński przywoływał zapisy Kodeksu postępowania administracyjnego, które pozwalają odstąpić od karania, gdy waga naruszenia prawa jest znikoma, a strona zaprzestała jego naruszania. Sędzia zwracał uwagę, że kobieta dojechała do domu rodzinnego z mężem, a tam widziała się jedynie z matką.
- Mówienie o tym, że to było takie narażenie na zachorowanie, czy na zakażenie innych osób COVID-em, jest takie gołosłowne, zważywszy na moment, gdy mogła tego ojca po raz ostatni zobaczyć – uzasadniał.
Zwrócił uwagę, że niedługo potem pod eskortą policji kobieta wróciła do siebie.
- To jest sytuacja, która właściwie się nie zdarza. Żeby ktoś dowiedział się, że jest chory i podlega izolacji w sytuacji, gdy jedzie do domu, w którym przed chwilą zmarł ojciec. I zważywszy na tę całą sytuację i minimalną możliwość zarażenia kogokolwiek (...), zdaniem sądu, organ zbyt pobieżnie i jednostronnie podszedł do tego (i nie zastosował przepisów kpa umożliwiających odstąpienie od karania) – mówił sędzia Leszczyński.
Podkreślał, że była to sytuacja "zasadniczo" inna od takich, gdy ktoś świadomie, wiedząc, że jest zarażony, z miejsca izolacji wychodzi do miejsc publicznych ze świadomością, że może zarażać.
- To jest przypadek jednostkowy, zasługuje na indywidualne podejście – dodał sędzia. Wyrok nie jest prawomocny.
(Źródło: PAP/ autor: Robert Fiłończuk/ Foto: DDB)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie