Aplikacja, która wywołała ogromne zmieszanie we Wrocławiu może stracić rację bytu. Wrocławskie MPK po raz pierwszy upubliczni rozpiskę, w jakie dni i na których liniach na pewno pojawią się kontrolerzy biletów. Internauci nie będą musieli się już ostrzegać.
Aplikacja „mam kanara” wywołała ogromną dyskusję jeszcze kilka miesięcy temu. Polega ona na tym, że za pomocą aplikacji pasażerowie komunikacji miejskiej ostrzegają się wzajemnie, o których godzinach i na jakich przystankach pojawiają się kontrolerzy biletów. Natychmiast dało się słyszeć głosy o szkodliwości aplikacji, która zachęca do kradzieży usługi. Bowiem pasażerowie wiedząc o tym, w jakich miejscach trwa kontrola biletów nie płacili za usługę transportową.
Władze wrocławskiego MPK pierwotnie zapowiadały batalię w sądzie z twórcami aplikacji. Jednak ich wysiłki spełzły na niczym. Okazało się bowiem, że brakuje podstawy prawnej do założenia sprawy. Twórcy aplikacji zaś tłumaczyli się tym, że wcale nie namawiają do nie kupowania biletów, bo użytkownicy sami się powiadamiają w jakim miejscu znajdują się kontrolerzy. Podkreślali, że aplikacja powstała głównie po to, aby pasażer mógł przygotować się do kontroli bez stresu i na spokojnie znaleźć bilet, co ma podnieść komfort podróży.
Władze spółki przewozowej pomyślały i wymyśliły, że udostępnią publicznie wykaz miejsc i godzin kontroli biletów. Na stronie internetowej wrocławskiego MPK, dokładniej w serwisie dla pasażera, pojawiła się zakładka "Na tych liniach spotkasz dzisiaj kontrolerów". Rzecznik prasowa przewoźnika tłumaczy, że ma to zachęcić do kupowania biletów, a nie ponoszenia opłat karnych za jazdę na gapę. W ten sposób aplikacja „Mam kanara” stanie się zwyczajnie bezużyteczna.
Komentarze opinie