
Magistrat podzielił niedawno dotacje na sport na pierwsze półrocze w 2017 roku. W tym roku rozdział środków nastąpił na dwie części: pierwsza przeznaczona na szkolenie (chodzi tu o młodzież) o wartości 3,1 mln oraz druga dla zespołów uczestniczących w zorganizowanej rywalizacji sportowej wartości 2,1 mln. Podział - jak zawsze - wywołał wielkie emocje. W tym roku atmosferę dodatkowo podgrzał fakt, że wnioski o podział dotacji rozpatrywała komisja, w której większość mieli przedstawiciele organizacji pozarządowych wskazanych przez radnych. I tu ciekawostka pierwsza: między propozycją komisji a zarządzeniem prezydenta, są różnice. I to one - między innymi - budzą duże emocje. Jest też ciekawostka druga: czy prezydent ogłaszając konkurs i dzieląc dotacje nie złamał już na początku roku uchwały budżetowej. I czy znowu nie pojawi się kwestia braku absolutorium?
Pierwszym powodem emocji jest zarządzenie prezydenta o podziale dotacji, które różni się od decyzji komisji rozpatrującej wnioski zainteresowanych klubów sportowych.
- Jestem zniesmaczony decyzją prezydenta. Po co spotykaliśmy się poświęcając mnóstwo wolnego czasu, aby przygotować nasze propozycje, skoro prezydent jednym pociągnięciem pióra to pozmieniał? Nie widział tych wniosków i pewnie zareagował na jakieś skargi stowarzyszeń, do których dotarły przecieki o wynikach konkursu. Zastanawiam się czy dalej pracowac w tej komisji. Niczego oficjalnie nie powiem zanim nie naradzę się z pozostałymi kolegami i organizacją, która mnie wytypowała do pracy, ale bardzo mi się to nie podoba - mówił jeden z członków komisji zgłoszonych przez organizacje pozarządowe.
Podział dotacji sportowych na 2017 roku był dokonywany według nowych zasad uchwalonych przez Radę Miasta. Nowe założenia zmieniły skład komisji konkursowych oceniających wnioski. Miało w nich zasiadać czterech przedstawicieli organizacji pozarządowych proponowanych przez radnych i tylko dwóch urzędników. Tych pierwszych prezydent wskazywał z szóstki kandydatów przedstawionych przez właściwe komisje Rady Miasta. W efekcie, w komisji oceniającej wnioski stowarzyszeń złożonych w konkursach na dotacje sportowe, zasiadło 6 ludzi: dwóch przedstawicieli magistratu i czterech wskazanych przez radnych. Wydawało się, że w tej sytuacji "czynnik społeczny" opanuje sytuację. Nadzieje okazały się jednak płonne. Pierwsze posiedzenie komisji odbyło się w godzinach pracy (nie wszyscy członkowie komisji mogli w nim uczestniczyć), a zgłoszony na przewodniczącego przedstawiciel NGS-ów wykazał się wyjątkową nieśmiałością i odmówił kandydowania. Szefową została Edyta Mozyrska, dyrektor departamentu zajmującego się sportem, więc tym samym czynnik społeczny pozbawił się decydującego wpływu na podział dotacji.
- Posiedzenia miały czasami zadziwiający przebieg. W czasie dyskusji nad przyznaniem dotacji lub jej wysokością, padały ze strony niektórych członków i takie argumenty: "to fajne dziewczynki lub chłopcy, im tak strasznie zależy, tak fajnie grają, ćwiczą itp.". Merytoryczne argumenty, jak i osiągane wyniki, sens kosztorysów, czasami padały w próżnię. Czasami było grotestkowo. Poza tym wiem, że to o czym rozmawialiśmy na obradach, docierało do zainteresowanych. Moim zdaniem te przecieki nie były ze strony przedstawicieli organizacji pozarządowych, ale dowodów na to nie mam - opowiadał członek komisji sportu.
Mimo to, komisja dokonała podziału dotacji. Był daleki od oczekiwanego, ale miał znacznie więcej sensu niż te w poprzenich latach (o tym poniżej). Niejmniej, decyzje komisji, które trafiły na biurko prezydenta, zostały zmienione. I w zarządzeniu prezydenta o podziale dotacji znalazły się inne zapisy oraz kwoty.
- W sumie do tej pory nie wiadomo dlaczego. O ile wiem żaden z członków komisji nie usłyszał słowa wyjaśnienia. Inna rzecz, że pracowaliśmy wyjątkowo szybko i w ekspresowym tempie - podsumowuje nasz rozmówca.
Różnic między propozycjami komisji konkursowej a prezydenckim zarządzeniem, jest sporo. W części przeznaczonej na udział w rywalizacji organizowanej przez związki sportowe, mniej niż proponowała to komisja, otrzymały m. in. MOKS Słoneczny Stok (futal, tenis stołowy, piłka ręczna), Helios Białystok (futsal kobiet i mężczyzn, piłka nożna kobiet) oraz Galaxy Białystok (I liga tenisa stołowego pań). "Oszczędzone" dotacje trafiły do Białostockiej Akademii Siatkówki i Lowlandersów. Szczególnie bulwersuje decyzja w sprawie MOKS-u, który aktualnie lideruje rozgrywkom I ligi futsalu i jest o krok od historycznego awansu do ekstraklasy. Byłby pierwszym białostockim zespołem od lat w halowych grach zespołowych, który wywalczył promocję do najwyższej krajowej ligi. Zmniejszenie dotacji w tej sytuacji jest kompletnie niezrozumiałe.
W drugim konkursie, w którym dzielone były pieniądze na szkolenie młodzieży, też były zmiany.
- I znowu dla MOKS-u zabrano 15 tysięcy złotych, dla kilku organizacji zajmujących się sportami walki po 5 tysięcy, a zwiększono dotacje dla stowarzyszenia MOSP i Fundacji MOSP. Takimi decyzjami prezydent napuszcza na siebie działaczy sportowych - powiedział szef jednego z klubów, któremu zmniejszono dotacje.
Tak jak przepowiadaliśmy - wprowadzenie większej liczby "czynnika społecznego" do komisji rozpatrującej wnioski w konkursie o dotacje - zmniejszyło możliwości magistratu do prezentowania pełnej zgodności (jak w ostatnich wszystkich konkursach) poglądów komisji i prezydenta, co do sposobu rozdysponowania środków finansowych. W obecnej sytuacji zatuszowanie rozbieżności między poglądami komisji, a urzędników jest wręcz niemożliwe i przedostaje się nie tylko do zainteresowanych ale i do opinii publicznej. Z tym, że to jeszcze nie koniec wątpliwości co do podziału dotacji na sport.
- Prezydent i jego urzędnicy tak spieszyli się, żeby ogłosić konkurs i podzielić pieniądze, że nie poczekali na podpisanie budżetu. A w nim są znacznie większe pieniądze na poszczególne działania niż prezydent je przewidział i inne zapisy na poszczególne konkursy. To skandal, że niektóre pozycje w budżecie przewidziane do rozdysponowania na sport, w ogóle nie znalazły się do podziału w odrębnych konkursach. Z tego co wiem, te zadania zostały włączone do konkursów ogólnych. Intencja radnych była całkiem inna! A już kompletną głupotą jest sytuacja, w której radni wskazują w uchwale budżetowej konkretne imprezy sportowe do dotowania w ramach konkursu, na który przeznaczają konkretną sumę. A tu, przy rozstrzyganiu wyników, nagle imprez jest znacznie więcej i to ma wpływ na wysokość dotacji dla tych wskazanych przez radnych. Moim zdaniem to umyślne złamanie uchwały budżetowej. Prezydent już na samym początku roku zapracował sobie na brak absolutorium z wykonania budżetu. On i jego urzędnicy, albo są ignorantami, albo celowo działają ze złą wolą. Prezydent tylko lansuje się na konferencjach prasowych opowiadając jak dużo pieniędzy jest przeznaczonych na sport, a słowem się nie zająknie, że pula na ten cel kolejny raz została znacznie zwiększona przez radnych PiS. On nie miał w tym najmniejszego udziału, a głosowaliśmy to wręcz przy jego sprzeciwie - komentował rozstrzygnięcia konkursów sportowych rozwścieczony Zbigniew Brożek, szef Komisji Sportu i Turystyki Rady Miasta.
Zdaniem Brożka nie uwzględnienie przez prezydenta zapisów w budżecie i załącznikach do niego, w których wyszczególniono m. in. bardzo dokładny podział środków na konkursy oraz wymienione zostały najważniejsze imprezy sportowe, które - zdaniem większości radnych - miały być uwzględnione przy podziale dotacji konkursowych, to celowe naruszenie budżetu i dyscypliny z tym związanej. I kwalifikuje się conajmniej do nie udzielenia absolutorium. Inna rzecz, że nie udzielenie absolutorium Tadeuszowi Truskolaskiemu z wykonania budżetu 2017 roku nastąpi w czerwcu 2018, czyli kilka miesięcy przed wyborami i poza wydźwiękiem moralnym niczym mu nie grozi. I być może dlatego posunięcia magistratu w tym zakresie są tak konfrontacyjne wobec decyzji radnych.
Brożek zapowiedział złożenie interpelacji na najbliższej sesji oraz wezwanie prezydenta do złożenia szczegołowej informacji na temat jego poczynań w tym zakresie. Nie wiadomo czy nastąpi to jeszcze na lutowym posiedzeniu Rady, ale zapowiada się kolejna burzliwa sesja.
(Przemysław Sarosiek/ Foto: bialystok.pl)
Do szczegółowego omówienia wysokości dotacji sportowych wrócimy niebawem.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie