Reklama

Awantura z dotacjami sportowymi w tle. Czy prezydent złamał uchwałę budżetową?

11/02/2017 15:38

Magistrat podzielił niedawno dotacje na sport na pierwsze półrocze w 2017 roku. W tym roku rozdział środków nastąpił na dwie części: pierwsza przeznaczona na szkolenie (chodzi tu o młodzież) o wartości 3,1 mln oraz druga dla zespołów uczestniczących w zorganizowanej rywalizacji sportowej wartości 2,1 mln. Podział - jak zawsze - wywołał wielkie emocje. W tym roku atmosferę dodatkowo podgrzał fakt, że wnioski o podział dotacji rozpatrywała komisja, w której większość mieli przedstawiciele organizacji pozarządowych wskazanych przez radnych. I tu ciekawostka pierwsza: między propozycją komisji a zarządzeniem prezydenta, są różnice. I to one - między innymi - budzą duże emocje. Jest też ciekawostka druga: czy prezydent ogłaszając konkurs i dzieląc dotacje nie złamał już na początku roku uchwały budżetowej. I czy znowu nie pojawi się kwestia braku absolutorium?

Pierwszym powodem emocji jest zarządzenie prezydenta o podziale dotacji, które różni się od decyzji komisji rozpatrującej wnioski zainteresowanych klubów sportowych.

- Jestem zniesmaczony decyzją prezydenta. Po co spotykaliśmy się poświęcając mnóstwo wolnego czasu, aby przygotować nasze propozycje, skoro prezydent jednym pociągnięciem pióra to pozmieniał? Nie widział tych wniosków i pewnie zareagował na jakieś skargi stowarzyszeń, do których dotarły przecieki o wynikach konkursu. Zastanawiam się czy dalej pracowac w tej komisji. Niczego oficjalnie nie powiem zanim nie naradzę się z pozostałymi kolegami i organizacją, która mnie wytypowała do pracy, ale bardzo mi się to nie podoba - mówił jeden z członków komisji zgłoszonych przez organizacje pozarządowe.

Podział dotacji sportowych na 2017 roku był dokonywany według nowych zasad uchwalonych przez Radę Miasta. Nowe założenia zmieniły skład komisji konkursowych oceniających wnioski. Miało w nich zasiadać czterech przedstawicieli organizacji pozarządowych proponowanych przez radnych i tylko dwóch urzędników. Tych pierwszych prezydent wskazywał z szóstki kandydatów przedstawionych przez właściwe komisje Rady Miasta. W efekcie, w komisji oceniającej wnioski stowarzyszeń złożonych w konkursach na dotacje sportowe, zasiadło 6 ludzi: dwóch przedstawicieli magistratu i czterech wskazanych przez radnych. Wydawało się, że w tej sytuacji "czynnik społeczny" opanuje sytuację. Nadzieje okazały się jednak płonne. Pierwsze posiedzenie komisji odbyło się w godzinach pracy (nie wszyscy członkowie komisji mogli w nim uczestniczyć), a zgłoszony na przewodniczącego przedstawiciel NGS-ów wykazał się wyjątkową nieśmiałością i odmówił kandydowania. Szefową została Edyta Mozyrska, dyrektor departamentu zajmującego się sportem, więc tym samym czynnik społeczny pozbawił się decydującego wpływu na podział dotacji.

- Posiedzenia miały czasami zadziwiający przebieg. W czasie dyskusji nad przyznaniem dotacji lub jej wysokością, padały ze strony niektórych członków i takie argumenty: "to fajne dziewczynki lub chłopcy, im tak strasznie zależy, tak fajnie grają, ćwiczą itp.". Merytoryczne argumenty, jak i osiągane wyniki, sens kosztorysów, czasami padały w próżnię. Czasami było grotestkowo. Poza tym wiem, że to o czym rozmawialiśmy na obradach, docierało do zainteresowanych. Moim zdaniem te przecieki nie były ze strony przedstawicieli organizacji pozarządowych, ale dowodów na to nie mam - opowiadał członek komisji sportu.

Mimo to, komisja dokonała podziału dotacji. Był daleki od oczekiwanego, ale miał znacznie więcej sensu niż te w poprzenich latach (o tym poniżej). Niejmniej, decyzje komisji, które trafiły na biurko prezydenta, zostały zmienione. I w zarządzeniu prezydenta o podziale dotacji znalazły się inne zapisy oraz kwoty.

- W sumie do tej pory nie wiadomo dlaczego. O ile wiem żaden z członków komisji nie usłyszał słowa wyjaśnienia. Inna rzecz, że pracowaliśmy wyjątkowo szybko i w ekspresowym tempie - podsumowuje nasz rozmówca.

Różnic między propozycjami komisji konkursowej a prezydenckim zarządzeniem, jest sporo. W części przeznaczonej na udział w rywalizacji organizowanej przez związki sportowe, mniej niż proponowała to komisja, otrzymały m. in. MOKS Słoneczny Stok (futal, tenis stołowy, piłka ręczna), Helios Białystok (futsal kobiet i mężczyzn, piłka nożna kobiet) oraz Galaxy Białystok (I liga tenisa stołowego pań). "Oszczędzone" dotacje trafiły do Białostockiej Akademii Siatkówki i Lowlandersów. Szczególnie bulwersuje decyzja w sprawie MOKS-u, który aktualnie lideruje rozgrywkom I ligi futsalu i jest o krok od historycznego awansu do ekstraklasy. Byłby pierwszym białostockim zespołem od lat w halowych grach zespołowych, który wywalczył promocję do najwyższej krajowej ligi. Zmniejszenie dotacji w tej sytuacji jest kompletnie niezrozumiałe.

W drugim konkursie, w którym dzielone były pieniądze na szkolenie młodzieży, też były zmiany.

- I znowu dla MOKS-u zabrano 15 tysięcy złotych, dla kilku organizacji zajmujących się sportami walki po 5 tysięcy, a zwiększono dotacje dla stowarzyszenia MOSP i Fundacji MOSP. Takimi decyzjami prezydent napuszcza na siebie działaczy sportowych - powiedział szef jednego z klubów, któremu zmniejszono dotacje.

Tak jak przepowiadaliśmy - wprowadzenie większej liczby "czynnika społecznego" do komisji rozpatrującej wnioski w konkursie o dotacje - zmniejszyło możliwości magistratu do prezentowania pełnej zgodności (jak w ostatnich wszystkich konkursach) poglądów komisji i prezydenta, co do sposobu rozdysponowania środków finansowych. W obecnej sytuacji zatuszowanie rozbieżności między poglądami komisji, a urzędników jest wręcz niemożliwe i przedostaje się nie tylko do zainteresowanych ale i do opinii publicznej. Z tym, że to jeszcze nie koniec wątpliwości co do podziału dotacji na sport.

- Prezydent i jego urzędnicy tak spieszyli się, żeby ogłosić konkurs i podzielić pieniądze, że nie poczekali na podpisanie budżetu. A w nim są znacznie większe pieniądze na poszczególne działania niż prezydent je przewidział i inne zapisy na poszczególne konkursy. To skandal,  że niektóre pozycje w budżecie przewidziane do rozdysponowania na sport, w ogóle nie znalazły się do podziału w odrębnych konkursach. Z tego co wiem, te zadania zostały włączone do konkursów ogólnych. Intencja radnych była całkiem inna! A już kompletną głupotą jest sytuacja, w której radni wskazują w uchwale budżetowej konkretne imprezy sportowe do dotowania w ramach konkursu, na który przeznaczają konkretną sumę. A tu, przy rozstrzyganiu wyników, nagle imprez jest znacznie więcej i to ma wpływ na wysokość dotacji dla tych wskazanych przez radnych. Moim zdaniem to umyślne złamanie uchwały budżetowej. Prezydent już na samym początku roku zapracował sobie na brak absolutorium z wykonania budżetu. On i jego urzędnicy, albo są ignorantami, albo celowo działają ze złą wolą. Prezydent tylko lansuje się na konferencjach prasowych opowiadając jak dużo pieniędzy jest przeznaczonych na sport, a słowem się nie zająknie, że pula na ten cel kolejny raz została znacznie zwiększona przez radnych PiS. On nie miał w tym najmniejszego udziału, a głosowaliśmy to wręcz przy jego sprzeciwie - komentował rozstrzygnięcia konkursów sportowych rozwścieczony Zbigniew Brożek, szef Komisji Sportu i Turystyki Rady Miasta.

Zdaniem Brożka nie uwzględnienie przez prezydenta zapisów w budżecie i załącznikach do niego, w których wyszczególniono m. in. bardzo dokładny podział środków na konkursy oraz wymienione zostały najważniejsze imprezy sportowe, które - zdaniem większości radnych - miały być uwzględnione przy podziale dotacji konkursowych, to celowe naruszenie budżetu i dyscypliny z tym związanej. I kwalifikuje się conajmniej do nie udzielenia absolutorium. Inna rzecz, że nie udzielenie absolutorium Tadeuszowi Truskolaskiemu z wykonania budżetu 2017 roku nastąpi w czerwcu 2018, czyli kilka miesięcy przed wyborami i poza wydźwiękiem moralnym niczym mu nie grozi. I być może dlatego posunięcia magistratu w tym zakresie są tak konfrontacyjne wobec decyzji radnych.

Brożek zapowiedział złożenie interpelacji na najbliższej sesji oraz wezwanie prezydenta do złożenia szczegołowej informacji na temat jego poczynań w tym zakresie. Nie wiadomo czy nastąpi to jeszcze na lutowym posiedzeniu Rady, ale zapowiada się kolejna burzliwa sesja.

(Przemysław Sarosiek/ Foto: bialystok.pl)

Do szczegółowego omówienia wysokości dotacji sportowych wrócimy niebawem.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do