
Na sesji nadzwyczajnej radni decydowali o podwyżce cen biletów komunikacji miejskiej. O wyższe ceny wniósł Tadeusz Truskolaski, który jednak na sesji się nie pojawił. Być może w tym czasie szedł akurat gdzieś pieszo, bo jak twierdził zaledwie pół roku temu, częściej chodzi pieszo niż korzysta z usług transportu miejskiego.
Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski wraz z radnymi Koalicji Obywatelskiej dopięli swego. Jeszcze pod koniec ubiegłego miesiąca, bo 23 lutego 2023 r., podczas nadzwyczajnej sesji rady miasta przyjęta została uchwała dotycząca podwyżki cen biletów za przejazdy autobusami Białostockiej Komunikacji Miejskiej. Wnosił o to Tadeusz Truskolaski, a radni jego klubu, Koalicji Obywatelskiej i Forum Mniejszości Podlasia podnieśli ręce, jak robią to prawie za każdym razem, niezależnie od tego, co tam Tadeusz Truskolaski i jego urzędnicy wymyślają.
Przeciwni podwyżce cen biletów byli radni Prawa i Sprawiedliwości, ale także Polski 2050. Tych głosów było jednak za mało, by podwyżki powstrzymać. Mieszkańcy Białegostoku w licznych komentarzach w internecie wyrażali swoje oburzenie dużą podwyżką cen biletów. I kolejny raz zwracali uwagę, że koszty przejazdu nie idą w parze z jakością usług, a dodatkowo w Białymstoku nie ma nic innego do wyboru, jak tylko miejskie autobusy.
To nie do końca prawda, bo wybór jest. Wskazał go sam Tadeusz Truskolaski, którego nie było na sesji, kiedy głosowano wniesioną przez niego propozycję podwyżek cen biletów. Wskazał już pół roku temu. Było to dokładnie we wrześniu ubiegłego roku, z dala od stolicy Podlasia, bo w Olsztynie, gdzie miał swoje wystąpienie.
Zanim jednak przemówił, wystąpiła młoda dziewczyna. Zwracała już wtedy uwagę, że przystanki są niekiedy zlokalizowane z dala od domu lub bloku mieszkalnego, zaś rozkłady jazdy niedopasowane do potrzeb. Inna sprawa, że kursów jest stosunkowo mało jak na miasto wojewódzkie. Ta młoda dziewczyna sama wyprzedziła tłumaczenie prezydenta, wskazując, aby w kontekście wykładania pieniędzy na Białostocką Komunikację Miejską, by poprawić jakość jej usług, prezydent nie zasłaniał się brakiem pieniędzy. W odpowiedzi Tadeusz Truskolaski powiedział coś, co wprawiło w osłupienie nawet najbardziej zatwardziałych jego zwolenników. Bo w zasadzie na poprawę istniejącego stanu rzeczy jest tylko jedna rada – chodzić pieszo. Serio. Prezydent powiedział, że wszędzie chodzi pieszo i to kilometrami.
- Jeżeli chodzi o transport publiczny, to oczywiście dostosowujemy go do potrzeb. Tak naprawdę, to chyba byłoby taniej dopłacić i wynająć taksówkę dla tych, którzy chcą przejechać w dwie, trzy, pięć osób w godzinach wieczornych niż puszczać tam autobus. Bo każdy by chciał mieć autobus tak naprawdę prywatny. Ja generalnie chodzę pieszo po mieście. Oczywiście mam bilet i czasami korzystam jak pada deszcz. Ale generalnie chodzę pieszo, trzy, pięć kilometrów, idę sobie pieszo – przekazał Tadeusz Truskolaski w odpowiedzi młodej dziewczynie.
To przy okazji jest też najwyraźniej dobra rada, gdy białostoczanie narzekający na ceny biletów BKM, jakie już obowiązują od kilku dni, znów zechcą Tadeusza Truskolaskiego skrytykować. Banalnie proste rozwiązanie dla wszystkich narzekaczy i kolejny przykład, że tęga profesorska głowa prezydenta Truskolaskiego ma rozwiązanie na wszystkie bolączki mieszkańców. Choć też trzeba dodać, że – co widać na zdjęciu – Tadeusz Truskolaski czasami też jeździ rowerem, zamiast autobusem miejskim. Może najwyższa pora sprzedać miejskie limuzyny?
(Cezarion/ Foto: bialystok.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie