Reklama

Białystok daje mi moc

01/07/2014 10:51


Miss God to postać intrygująca i z pewnością inspirująca. Nie dla niej Paryż i wielki świat, jej makrokosmos jest tu – na Podlasiu, w Białymstoku. I tu też powstaje jej enigmatyczna muzyka. Twórczość Joanny Zubryckiej nie zamyka się w określonych ramach, z pewnością jest nośnikiem tego, co nam bliskie, ale i ze wszech miar mistyczne.
Twoja muzyka nie poddaje się schematycznej klasyfikacji – jak sama byś ją określiła?
Moja muzyka jest niczym wewnętrzny kosmos albo muzyka jednorożcowa. To również etno-electro. Bywa patetycznie, smutno, ale i świetliście, no i oczywiście transcendentnie...

Czy Twoja twórczość jest mocno osadzona w tradycji i kulturze Podlasia? Czy Białystok Cię inspiruje?
Tak. Od jakiegoś czasu świadomie odwołuję się do polskiej tradycji i historii regionu. Białystok daje mi moc. Tu czuję siłę i spokój, a reszta przychodzi sama. Po prostu pozwalam na przepływ energii, która przeradza się w muzykę.

Czwartego kwietnia wystąpiłaś w tanecznym spektaklu Le Flux w paryskim Studio Theatre – opowiedz o tym przedsięwzięciu, jak znalazłaś się wśród artystów współtworzących to przedstawienie? Musiałaś przygotować muzykę i własne utwory?
Zostałam zaproszona przez Julię Dondziłło [reżyserka spektaklu i tancerka – red.], która studiuje w Paryżu i realizuje własne projekty artystyczne m. in. Le Flux. Julia „zobaczyła” mnie w tym projekcie i zaprosiła do współpracy. Moim zadaniem było skomponowanie muzyki i odegranie jej na żywo w interakcji z tancerzami. Miałam zbudowaną strukturę na podstawie scenariusza, jednak dopiero na miejscu w Paryżu – w trakcie prób, została stworzona ostateczna wersja. Wyszło bardzo ciekawie, jestem zadowolona z tej pracy. Spektakl będzie można zobaczyć 31 maja w Białymstoku na Dniach Sztuki Współczesnej.

Wkrótce wychodzi Twoja epka, na którą zdobyłaś fundusze poprzez portal crowdfundingowy – spodziewałaś się, że ta inicjatywa zakończy się sukcesem? Czy wręcz przeciwnie jest to dla Ciebie wielkie zaskoczenie?
Szczerze mówiąc wątpiłam w sukces, ale moja przyjaciółka i menadżerka Magdalena Gorbacz, była pełna dobrych myśli i udało się. Cieszy mnie to bardzo. Dziękuję wszystkim zaangażowanym w ten projekt!

Dlaczego na epce pojawi się utwór „Woda”? Wybrałaś ten utwór, bo wygrał konkurs w radiowej Trójce?
Wybrałam ten utwór, bo jest niesamowity. Na płycie zabrzmi w zupełnie nowej aranżacji.

W marcu pojawiłaś się na planie teledysku „Kosmiczna Matka”, który jest zapowiedzią Twojej płyty – możesz nam zdradzić kulisy tego przedsięwzięcia?
Teledysk do „Kosmicznej Matki” został zrealizowany ze stypendium dla młodych twórców Prezydenta Miasta Białegostoku. Wykonujemy go w technice astrofotografii – czym zajmuje się Szczepan Skibicki – łączymy więc mój „wewnętrzny kosmos” z najprawdziwszym kosmosem, który krąży nad Białymstokiem, bo wszystkie zdjęcia były robione w województwie podlaskim. Premiera teledysku będzie miała miejsce 30 kwietnia w radiowej Trójce, w programie Agnieszki Szydłowskiej, a w Białymstoku w klubie Zmiana Klimatu. Cały teledysk jest oparty o prostą historię, można by rzec archetypową. Inspirowałam się przy tej pracy ustawieniami hellingerowskimi. Uznaliśmy, że będzie dobrze, jeśli teledysk zapowie całą epkę. Epkę, którą określiłabym dwoma słowami: „Kobieta” i „Tęsknota”. Znajdą się na niej cztery utwory po polsku – niektóre wyrastające z ludowości, inne zupełnie niezwiązane z tym nurtem. Myślę, że określają i zamykają pewien etap mojego życia. Można się w nich przejrzeć. Czuję, że ta płyta trafi przede wszystkim do kobiet, ale zobaczymy...

Jakie są muzyczne marzenia Miss God – zdobycie światowego uznania, a może bardziej prozaiczne, ale wciąż stricte artystyczne?
Marzenia Miss God – robić swoje i żyć. Szczerze mówiąc bardziej widzę siebie w drewnianym domu na wsi – robię muzykę i od czasu do czasu wyjeżdżam na koncert. Światowa kariera nie jest dla mnie, nie lubię wielkich miast. Uwierzysz lub nie, ale dla mnie Białystok jest cudowniejszy niż Paryż. Cenię tu spokój i naturę. Chciałabym robić swoją muzykę, z coraz głębszym zaufaniem do siebie, no i oczywiście marzę o tym, by spotkała się z ciepłym przyjęciem słuchaczy. I aby z tej miłości były owoce…

Twój pseudonim ma bardzo silny wydźwięk – niektórym może wydać się obrazoburczy, innym po prostu prowokujący – czy takie było Twoje zamierzenie?
Kiedyś nazwał mnie tak pewien człowiek, więc to pytanie powinno zostać skierowane do niego. Jego marzeniem było obalenie całego systemu w ogóle, a przede wszystkim systemu monetarnego, religijnego, służby zdrowia i systemu edukacji. Co miał na myśli? Pewnie ten pseudonim może reprezentować wszystko. Tak jak wszystko może reprezentować wszystko…

Chyba każdy muzyk ma swego guru, kogoś, kim się inspiruje i z kim chciałby współpracować. Kim fascynuje się Miss God?
Fascynują mnie muzycy kompletni, którzy sami piszą, komponują, grają, śpiewają, produkują – po prostu w pełni wyrażają siebie i robią zupełnie nowe rzeczy: James Blake, Burial, Jamie Woon, Peter Gabriel, Sohn.

 (Ewa Szyłko, foto: Zbigniew Sadowski)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do