
Coraz więcej mieszkańców Białegostoku dojeżdża do pracy do Bielska Podlaskiego. To tam powstało w ostatnich latach wiele firm, które płacą wynagrodzenia wyższe niż w stolicy województwa. W Bielsku Podlaskim jest także o wiele mniejsze bezrobocie niż w znacznie większym Białymstoku.
Kilka dużych firm i powstałe obok mniejsze przedsiębiorstwa w Bielsku Podlaskim skutecznie konkurują z tymi z Białegostoku. Od kilku lat o pracę łatwiej jest więc kilkadziesiąt kilometrów na południe od stolicy województwa niż w samej stolicy. Burmistrz Bielska Podlaskiego cieszy się, że miasto się rozwija, że są pieniądze z podatków. Cieszy się także z faktu, że coraz więcej osób dojeżdża do pracy do mniejszego miasteczka i liczy na to, że zechcą się oni kiedyś przeprowadzić na stałe.
- Dobrym czynnikiem motywującym do przeprowadzki jest praca. Akurat w Bielsku Podlaskim nie ma z tym problemu. Bezrobocie jest na poziomie 6,7 procent, a średnie wynagrodzenie nawet wyższe niż w Białymstoku – mówił niedawno Jarosław Borowski, burmistrz Bielska Podlaskiego.
Tylko w ubiegłym roku do kilkunastotysięcznego Bielska Podlaskiego przeprowadziło się na stałe blisko 150 osób. Codziennie do pracy dojeżdża tam ponad 250 osób tylko z samego Białegostoku. O wiele więcej dojeżdża jeszcze z sąsiednich miasteczek i wsi. Trudno się temu dziwić, skoro w Bielsku udało się zapewnić dobre warunki do biznesu i prowadzenia działalności gospodarczej. Działają tam duże firmy budowlane, meblarskie i produkujące maszyny rolnicze. Tylko te podmioty zapewniają kilka tysięcy miejsc pracy. Do tego powstały mniejsze przedsiębiorstwa, które obsługują większe.
- Teraz dużo ludzi tu dojeżdża i w ogóle w ciągu dnia sporo kręci się po Bielsku. Oni muszą robić zakupy, coś jeść, więc tacy jak ja, to zapewniamy. Może kokosów na tym nie ma, ale na normalne utrzymanie wystarczy. Z żoną mamy dwa małe sklepy, które zarabiają na potrzeby naszej rodziny. I my też zatrudniamy, na razie cztery osoby. Planowaliśmy po nowym roku zatrudnić jeszcze dwie, ale wzrasta pensja minimalna i musimy to wszystko jeszcze raz przeliczyć, czy będzie nas stać – mówi Andrzej, bielski przedsiębiorca.
Burmistrz Bielska Podlaskiego jest przekonany, że ci, którzy obecnie dojeżdżają do pracy z Białegostoku, wcześniej czy później będą rozważać przeprowadzkę do mniejszego miasta. Podkreśla, że ludzie coraz częściej szukają spokojniejszych miejsc do życia, ale przede wszystkim takich, które dają stabilizację zarobkową. Białystok w tym względzie oferuje zdecydowanie mniej. Wciąż są tu kłopoty ze znalezieniem stabilnej i dobrze płatnej pracy. Natomiast jakość życia nie idzie w parze z rozwojem infrastruktury. Zresztą to ona coraz częściej staje się powodem napięć społecznych i niezadowolenia. Tylko w ostatnich kilku latach powstały potężne osiedla poza miastem, do których przeprowadzili się białostoczanie.
- W Grabówce mieszka już kilka tysięcy ludzi. Dużo mieszka już w Olmontach, albo koło mnie w Sowlanach, czy nawet tam dalej w Kurianach. Ostatnio mój brak wyniósł się do Wasilkowa. Białystok stał się męczący. Jak nie problemy z przedszkolem, to jakieś komedie z drogami. Chcieliśmy z żoną spokoju, więc mamy spokój, poza Białymstokiem – komentuje naszej redakcji Jacek.
Jeszcze do niedawna to mieszkańcy Bielska Podlaskiego przeprowadzali się do Białegostoku. W tej chwili trend jest dokładnie odwrotny. Chociaż wciąż są też i bielszczanie, którzy decydują się na życie w naszym mieście. Jednak bardziej niż stolica Podlasia kusi nawet Wysokie Mazowieckie i oczywiście Warszawa. Jeśli w najbliższym czasie sytuacja, zwłaszcza gospodarcza, nie ulegnie zmianie, Białystok może zacząć się wyludniać. To z kolei oznacza kłopoty dla pozostałych. Spłata olbrzymiego zadłużenia z realizowanych inwestycji spocznie na barkach mniejszej ilości mieszkańców.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie