
Od 1 marca białostoczan czeka skokowy wzrost cen biletów komunikacji miejskiej, w niektórych przypadkach nawet o kilkadziesiąt procent. Tak chciał magistrat z prezydentem Tadeuszem Truskolaskim na czele, a miejscy radni Koalicji Obywatelskiej zgodnie przyklasnęli projektowi uchwały i propozycję przegłosowali. Na nic zdały się oburzone głosy mieszkańców. Wkrótce pojawią się nowe rodzaje biletów i wycofanych zostanie kilka dotychczasowych, w tym najpopularniejszy, 20-minutowy. Sprawdziliśmy: był on w formie papierowej najchętniej kupowanym, zdecydowanie przebijając popularnością całą resztę. Pozostaje zadać otwarte pytanie, dlaczego wycofuje się coś, co się przyjęło, sprawdziło i było - jak pokazują twarde dane - docenianie przez klientów.
Już wkrótce pasażerowie Białostockiej Komunikacji Miejskiej będą zmuszeni płacić znacznie więcej za korzystanie z niej. Przeciwko byli i radni PiS, i lewicowi działacze z partii Razem, i Młodzież Wszechpolska. Do tego tysiące białostoczan, którzy swoje oburzenie wylewali choćby w postach na portalach społecznościowych. Prezydent pozostał nieugięty, a radni KO jednomyślnie podnosili ręce "za" podczas sesji.
Teraz w Białymstoku będzie drożej niż w stolicach innych województw Polski Wschodniej. I tak, bilet papierowy normalny jednoprzejazdowy w pierwszej strefie taryfowej ma kosztować 4 zł (obecnie 2,80 zł), cena elektronicznego wzrośnie z 2,70 zł do 3 zł. Znikną 20-minutowe za 2 zł czy 40-minutowe za 2,80 zł, a pojawi się 30-minutowy za 3,60 zł. Droższy będzie też 60-minutowy (z 3,60 na 5 zł), 24-godzinny (z 10 na 12 zł), 3-dniowy weekendowy (z 16 na 24 zł); ceny wszystkich biletów ulgowych to połowa ceny normalnych. To tylko przykłady, bo ceny w przypadku każdego rodzaju biletów poszybują. W uzasadnieniu wskazywano, że aktualne ceny obowiązują od kwietnia 2012 roku, wpływy ze sprzedaży spadają, a wydatki na komunikację rosną. Podsumowano, że obecne realia makroekonomiczne i pozytywne zmiany w gospodarce polskiej, w tym spadek bezrobocia i wzrost zamożności społeczeństwa, pozwalają na bezbolesną zmianę rozwiązań taryfowych. Tyle dla przypomnienia.
Zastanawiające jest, dlaczego ma już nie być takich biletów, które cieszą się największą popularnością, a zatem odpowiadają potrzebom mieszkańców Białegostoku. Mowa choćby o 20-minutowym, tańszym niż jednoprzejazdowy i dedykowanym tym, którzy mają do przejechania kilka przystanków. Zapytaliśmy urzędników o liczby i nasze - wskazywane wyżej - przypuszczenia się potwierdziły.
W 2019 roku w Białymstoku na przejazdy w pierwszej strefie zostały sprzedane 9 832 272 bilety komunikacji miejskiej. Przekazane panu dane stanowią sumę biletów ulgowych i normalnych - informuje Eliza Bilewicz-Roszkowska z Departamentu Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego w Białymstoku.
Przyglądamy się zatem liczbom sprzedanych w ubiegłym roku poszczególnych rodzajów biletów.
Bilety papierowe:
* jednorazowy jednoprzejazdowy - 3 858 800,
* bilet wieloprzejazdowy - 5 131 260,
w tym:
- 24-godzinny - 182 320,
- 3-dniowy weekendowy - 1 640,
- 20 minutowy - 4 728 800,
- 40 minutowy - 198 300,
- 60 minutowy - 20 200.
Razem: 8 990 060 sztuk.
Bilety elektroniczne:
* jednorazowy i wieloprzejazdowy (elektroniczna portmonetka, SkyCash oraz mPay) - 372 563,
* bilet okresowy na okaziciela - 15 102,
w tym:
- dekadowy na wszystkie linie - 10 439,
- miesięczny na wszystkie linie - 4 663,
* bilet okresowy imienny - 454 547,
w tym:
- miesięczny na jedną linię - 372,
- miesięczny na wszystkie linie - 343 770,
- trzymiesięczny na wszystkie linie - 24 978,
- 30-dniowy - 85 427.
Razem: 842 212 sztuk.
Wycofanie z obiegu zdecydowanie najpopularniejszego biletu - 20-minutowego - komentuje Paweł Myszkowski, radny Prawa i Sprawiedliwości.
Z danych wynika, że bilet 20-minutowy wpisał się idealnie w potrzeby białostoczan. Oczywiście, wynika to ze specyfiki miasta. Ale czy to źle? W tej kadencji bilet został skasowany, bo tak właśnie należy traktować próbę zastąpienia go biletem 30-minutowym. Zabrakło w tej materii rzeczowej dyskusji, a mój wniosek o wprowadzenie biletów 10-minutowych, które choć w części mogłyby zrekompensować likwidację biletów 20-minutowych na krótkich trasach, został potraktowany z buta i trafił do kosza. Przewiduję, że liczba pasażerów od momentu wprowadzenia nowych stawek zacznie spadać - mówi Myszkowski.
Wtóruje mu inny radny miejski PiS - Henryk Dębowski, któremu również pokazaliśmy powyższe dane, ewidentnie wskazujące, że włodarza miasta nie interesują oczekiwania mieszkańców. Bo gdyby nawet podnieść proporcjonalnie do innych cenę ów biletu 20-minutowego, to prawdopodobnie i tak wciąż byłby absolutnym numerem jeden.
Bilet 20-minutowy okazał się prawdziwym strzałem w dziesiątkę i z całą pewnością zachęcał do przejazdów komunikacją miejską w Białymstoku. Niestety prezydent i radni Koalicji Obywatelskiej, wiedząc o jego popularności, postanowili go zlikwidować, co w mojej ocenie było dużym błędem. Nie rozumiem, jak takie działanie może sprawić, że mieszkańcy zamiast prywatnego wybiorą transport publiczny, którego atrakcyjność po ostatniej podwyżce cen biletów i działaniach władz miasta znacznie spadła - stwierdza Henryk Dębowski.
Jak podaje "Kurier Poranny", choć bilety jednorazowe i czasowe podrożeją od 1 marca, to już od 1 lutego weszły w życie podwyżki dotyczące biletów okresowych. Na przykład za imienne miesięczne trzeba teraz zapłacić 100 zł, wcześniej - 80 zł. Na portalu poranny.pl przeprowadzono sondę, w której zapytano internautów, czy zamierzają nadal korzystać z Białostockiej Komunikacji Miejskiej. Na czwartek, 6 lutego, wyniki przedstawiały się następująco: tak - 16,24 proc., wolę własne auto - 28,23 proc., wolę bikera - 5,72 proc., muszę się zastanowić - 12,92 proc., nie - 36,90 proc.
Tak właśnie magistrat zachęca do korzystania z transportu zbiorowego. Wzrost cen pewnie byłby przyjęty z większym zrozumieniem gdyby nie to, że jednorazowo horrendalnie wysoki, co - w przeciwieństwie do tłumaczeń autorów uchwały - mocno odczuje wielu pasażerów w swoich portfelach.
(Piotr Walczak)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie