
Tylko do końca września tego roku działał Bojarski Dom Kultury i tylko na podwórku, na którym odbyło się wiele koncertów, warsztatów i innych wydarzeń kulturalnych. W przyszłym roku istnienie tego miejsca stoi pod sporym znakiem zapytania. Prezydent jednocześnie nie zgodził się, aby aktywiści zajęli się doprowadzeniem do ładu jednej z bojarskich chat.
Może gdyby chodziło o jakąś nieznaczącą nieruchomość jak pałacyk Lubomirskich, albo potężna kamienica przy Dąbrowskiego, tudzież dawna szkołą żydowska, albo kamienica jedna lub druga na Sienkiewicza czy Jurowieckiej, urzędnicy problemów by nie robili i pozwoliliby na wyburzenie, albo na spalenie. Możliwe, że pozwoliliby nawet na kupno z bonifikatą i później sprzedaż z wielomilionowym zyskiem. Ale skoro chodzi o tak znaczący zabytek jak rozwalająca się bojarska chata, aktywiści z Bojar nie dostaną jej pod opiekę. I nie zajmą się przywróceniem jej do stanu używalności.
O możliwość użytkowania tej chaty zwracali się już wiele miesięcy temu. Ostatecznie wiosną prezydent zgodził się na użyczenie… podwórka obok chaty. I tam przez całą późną wiosnę i całe lato odbywało się wiele całkowicie nieodpłatnych wydarzeń, zapewne ze szkodą na miejskim organizmie. A że ze szkodą, to wnioskujemy po odpowiedzi na interpelację radnego Wojciecha Koronkiewicza, który w imieniu aktywistów z Bojarskiego Domu Kultury pytał prezydenta o możliwość przedłużenia umowy na użytkowanie podwórka pod takie same potrzeby, jakie były tam wcześniej zaspokajane, czyli darmowe koncerty, wystawy, warsztaty, przedstawienia, pogadanki i tym podobne zupełnie szkodliwe społecznie inicjatywy.
„Panie prezydencie, na wspomnianym podwórku obok drewnianego opuszczonego budynku powstała bardzo ciekawa inicjatywa. Organizowane są tu koncerty, spotkania rodzinne, potańcówki. Mieszkańcy Bojar przecierają oczy ze zdumienia! Dzielnica znów żyje! Prasa pisze w samych superlatywach. I wszyscy, ale to wszyscy podkreślają wspaniały przykład współdziałania urzędu z organizacjami pozarządowymi. Tymczasem lada chwila to wszystko może się zakończyć. Kończy się bowiem umowa dzierżawy. Panie prezydencie, po prostu muszę zadać Panu kilka pytań. 1.Czy można przedłużyć umowę dzierżawy, aby Bojarski Dom Kultury mógł nadal działać? 2.Organizatorzy Bojarskiego Domu Kultury zwracali się z prośbą o udostępnienie im także owego opuszczonego domu na posesji. Czy jest to możliwe? Jakie przeszkody uniemożliwiają przekazanie opuszczonego domu?” – pytał i prosił w interpelacji radny Wojciech Koronkiewicz.
I to dlatego napisaliśmy, że Bojarski Dom Kultury najwyraźniej prowadził działania szkodliwe społecznie. I to również dlatego, żeby przypadkiem chaty nie dało się odremontować, prezydent nie zgodził się na nic. Możliwe, że przyjdzie kolejny inwestor, który dorowadzi albo do sprzedaży chaty bojarskiej, a zyski zgarnie sobie, albo wyburzy lub spali, po czym w tym miejscu postawi blok wysoki do nieba. Będzie to zapewne lepsze rozwiązanie i dopiero wówczas wszyscy będą uszczęśliwieni.
„(…) w sprawie dzierżawy Bojarskiego Domu Kultury uprzejmie informuję, iż umowa dzierżawy nieruchomości o numerze ewidencyjnym 766 obr. 17 znajdującej się w Białymstoku przy ul. Koszykowej 1, zawartej z Fundacją Teatr Latarnia zakończyła się w dniu 30 września 2016 r. Jednocześnie informuję, że budynek położony na nieruchomości przy ul. Koszykowej 1 jest zabytkiem wpisanym do Rejestru Zabytków. Ze względu na zły stan techniczny i konieczność wykonania remontu kapitalnego, wyłączony jest z użytkowania i zabezpieczony przed dostępem osób trzecich. W związku z powyższym nie może być przedmiotem dzierżawy” – odpisał Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku.
Ocenę takiego podejścia do sprawy i załatwienia interpelacji radnego Koronkiewicza pozostawiamy czytelnikom. My natomiast mamy nieodparte wrażenie, że jest tak, jak napisaliśmy. Powtórzymy raz jeszcze – najwyraźniej działalność Bojarskiego Domu Kultury była szkodliwa społecznie, a opieka nad zabytkami w Białymstoku najlepiej sprawdza się w wersji wyburzenia lub sprzedaży za bezcen, na czym zarabiają ci, którzy mieli doprowadzać duże zabytkowe nieruchomości do porządku. A jakaś tam zrujnowana chata… kogo to obchodzi?
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie