Reklama

Brukselscy urzędnicy od miesięcy nie są w stanie przesłać potwierdzenia uchylenia immunitetu Włodzimierzowi Cimoszewiczowi

02/12/2022 10:38

Były premier i minister, a obecnie europoseł Włodzimierz Cimoszewicz, już dawno temu powinien usłyszeć zarzuty prokuratorskie za spowodowanie wypadku, w którym ucierpiała mieszkanka gminy Hajnówka. Najpierw przed tym chronił go immunitet, a teraz najwyraźniej chronią brukselscy urzędnicy.

Do wypadku doszło w maju 2019 roku, pod koniec kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego. Wówczas Włodzimierz Cimoszewicz był kandydatem Koalicji Obywatelskiej na europosła. Jak ustalili policjanci, potrącił on starszą kobietę przechodzącą prawidłowo po pasach na przejściu dla pieszych, a co więcej, auto, którym kierował polityk, nie miało ważnych badań technicznych. Później jeszcze wyszło na jaw, że Włodzimierz Cimoszewicz odjechał z miejsca zdarzenia, a kobieta dopiero później trafiła do szpitala. I ostatecznie o wypadku na jednej z ulic w Hajnówce policjantów powiadomił lekarz.

Akurat ważne w tej sprawie jest to, że była wówczas końcówka kampanii wyborczej, bo niewiele później Włodzimierz Cimoszewicz zdobył mandat europosła i przed odpowiedzialnością karną zaczął chronić go immunitet. Nie mógł więc usłyszeć zarzutów prokuratury, która zakończyła w międzyczasie śledztwo w sprawie wypadku. Z tego względu prokuratura skierowała do Parlamentu Europejskiego pismo z prośbą o uchylenie immunitetu europosłowi, aby móc postawić mu zarzuty.

Najpierw rozpatrzeniem wniosku białostockiej prokuratury musiała się zająć odpowiednia komisja, a następnie zgromadzenie Parlamentu Europejskiego. Trwało to bardzo długo, ale ostatecznie w kwietniu tego roku Parlament Europejski w głosowaniu uchylił immunitet europosłowi Włodzimierzowi Cimoszewiczowi. Jednak jak się okazuje, do chwili obecnej brukselscy urzędnicy nie byli w stanie przesłać odpowiedzi na wniosek śledczych, który jest niezbędny do przedstawienia mu zarzutów.

- Do Prokuratury Okręgowej w Białymstoku nie wpłynęła dotychczas odpowiedź Parlamentu Europejskiego co do sposobu rozpoznania wniosku o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej europarlamentarzysty. Z tego też powodu postępowanie to pozostaje zawieszone – taką informację przekazał w minionym tygodniu rzecznik, prokurator Łukasz Janyst redakcji Kuriera Porannego.

Jak widać, ponad pół roku nie wystarczyło dla urzędników z Parlamentu Europejskiego, aby odpisać białostockiej prokuraturze. Mimo, że zatrudnionych jest tam ich tysiące. Wygląda to tak, jak by mimo utraty immunitetu, Włodzimierz Cimoszewicz nadal był chroniony – ale tym razem przez urzędników zatrudnionych w Parlamencie Europejskim. Sytuacja jest kuriozalna, bo w ten sposób blokowana jest możliwość rozpatrzenia sprawy przez polski wymiar sprawiedliwości.

Przypominamy w tym miejscu, że po wypadku, Tomasz Cimoszewicz, syn sprawcy wypadku, również były polityk Koalicji Obywatelskiej, wydał oświadczenie w imieniu ojca, w którym przekazał, że Włodzimierz Cimoszewicz wyraził ubolewanie z powodu tego co się stało. Dodał również, że na zachowanie sprawcy wypadku mogła mieć wpływ informacja o wykryciu choroby nowotworowej zaledwie dwa dni wcześniej. Dziś nic więcej nie wiadomo o tej chorobie, ani o tym, co stoi na przeszkodzie brukselskim urzędnikom w wysłaniu oficjalnej odpowiedzi białostockiej prokuraturze.

(Cezarion/ Foto: Flickr.com/ Security & Defence Agenda)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do