Możliwe, że w Urzędzie Miejskim doszło do popełnienia przestępstwa. Śledztwo dotyczy Rafała Rudnickiego – zastępcy Prezydenta Białegostoku. W każdym razie od dziś prowadzone jest postępowanie w jego sprawie. Centralne Biuro Antykorupcyjne podjęło kroki po tym, jak wpłynęło zawiadomienie złożone przez radnych i członków Prawa i Sprawiedliwości odnośnie nacisków w Biurze Miejskiego Konserwatora Zabytków.
W dniu 1 lipca radni i członkowie Prawa i Sprawiedliwości poinformowali, że do Centralnego Biura Antykorupcyjnego w Warszawie zostało przesłane zawiadomienie o możliwości popełniania przestępstwa w Urzędzie Miejskim w Białymstoku. Chodzi oczywiście o sprawę rzekomych nacisków jakie miał wywierać zastępca Prezydenta Białegostoku – Rafał Rudnicki – na pracownika biura Miejskiego Konserwatora Zabytków. Członkowie PiS argumentowali przesłanie dokumentu do Warszawy tym, że tę sprawę powinny zbadać służby zewnętrzne, ponieważ jest ona zbyt poważna.
I wszystko wskazuje na to, że tak samo sprawę widzą śledczy z CBA. Dziś rzecznik prasowy Centralnego Biura Antykorupcyjnego poinformował, że sprawie został nadany bieg, gdyż istnieje podejrzenia popełniania przestępstwa przez zastępcę Prezydenta Białegostoku. Czynności przeprowadzi na miejscu białostocka prokuratura.
- Agenci CBA przeanalizowali zawiadomienie i w związku z tym, że istnieje podejrzenie popełnienia przestępstwa całość materiałów została przesłana do Prokuratury Okręgowej w Białymstoku. CBA wzniosło również aby prokuratura w przypadku wszczęcia postępowania przygotowawczego w tej sprawie powierzyła jego prowadzenie CBA – informuje Jacek Dobrzyński, rzecznik Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Co jest w dokumentach? Tego dokładnie nie wiadomo. Na konferencji zwołanej na początku lipca członkowie PiS mówili, że otrzymali dość niepokojące informacje i właśnie dokumenty. Dziennikarzom przekazali tylko tyle, że ich zdaniem, mogło dojść do popełnienia przestępstwa, choć nie wiadomo, kto i co miałby na tym skorzystać. Dlatego właśnie chcieli, by to wszystko zbadały organy do tego uprawnione.
- Z dokumentów, które posiadam sytuacja wygląda bardzo źle. Mam dokumenty, które świadczą, że został wytworzony dokument z zapisami ochrony dla nieruchomości przy Lipowej 41 i później zostały one zmienione. Posiadam również inne dokumenty, które świadczą o tym, że musiały być naciski, żeby pojawiły się zapisy na daleko, naprawdę bardzo daleko idące na rzecz i korzyści inwestora. Zastanawiamy się, dlaczego w ogóle doszło do nacisków, czy doszło do korupcji i kto za tym konkretnie stoi – mówił na początku lipca radny Piotr Jankowski.
– Na pewno jest to sytuacja precedensowa. Nie kojarzę, aby w ostatnich 10 latach urząd bądź którykolwiek z urzędników miał z takim problemem do czynienia. W związku z powyższym w dniu dzisiejszym zwróciliśmy się do Centralnego Biura Antykorupcyjnego z zawiadomieniem o możliwości popełnienia przestępstwa przez wiceprezydenta Rafała Rudnickiego, polegającego na przekroczeniu uprawnień służbowych. Chcemy aby ten właśnie organ wyjaśnił tę sprawę, żeby nie sam pan prezydent to wyjaśniał, tylko żeby zrobił to organ do tego wyspecjalizowany – dodawał Artur Kosicki, członek PiS.
Sprawa jest na pewno poważna, choć wydaje się, że Prezydent Białegostoku bagatelizuje ją. Sam złożył zawiadomienie do Prokuratury, ale wobec człowieka, który o naciskach informował. Zresztą na dodatek jeszcze zwolnił go z pracy. Chodzi o ujawnienie danych osobowych osobom nieuprawnionym. Ani słowem prezydent jednak nie wspomniał o kontroli swojego zastępcy. Nie odsunął go od sprawy, mimo że ma takie uprawnienia.
Tadeusz Truskolaski nie zdecydował się również na to, aby na czas postępowania lub czynności kontrolnych – Rafał Rudnicki – nie miał styczności z dokumentami, do których ma obecnie pełny dostęp. Na dodatek okazało się, że te po prostu zniknęły. Odnośnie tego wątku także wpłynęło zawiadomienie do prokuratury z urzędu miejskiego w Białymstoku. My natomiast zastanawiamy się tylko, czy dokumenty też by zniknęły, gdyby nie było w pobliżu osób, którym zależało na tym by nie widziały one światła dziennego?
Teraz wszystko jest w rękach śledczych, którzy powinni wyjaśnić, co się stało w sprawie zaleceń konserwatorskich, jakie zostały zmienione na korzyść dewelopera, a także w sprawie zniknięcia dokumentów z urzędu w ogóle. Z naszych informacji wynika, że nie jest to jedyny przypadek sprzyjania inwestorom w Białymstoku, którzy w szybkim czasie otrzymują korzystane dla siebie decyzje lub dokumenty z departamentów, nad którymi nadzór ma Rafał Rudnicki. Na razie nie mamy informacji, czy te wątki także będą przedmiotem dochodzenia śledczych.
Komentarze opinie