
Co jakiś czas w mediach pojawiają się informacje o kolejnych zwłokach, znalezionych w Polsce, nieopodal granicy z Białorusią. Jak wynika z doniesień służb, które śledzimy od początku tak zwanego kryzysu migracyjnego, to nie ciała przypadkowych przechodniów. Zwykle prokurator stwierdza, że zmarli pochodzili z krajów afrykańskich czy Bliskiego Wschodu. Polskie służby robią co mogą, by powstrzymywać nielegalne przedostawanie się na terytorium Rzeczpospolitej, ale z racji liczby tych prób, niekiedy cudzoziemców zatrzymują już w Polsce. Czasami jednak dochodzi do tragedii.
Ponieważ migranci zazwyczaj nie szukają pomocy w naszym kraju, a usiłują dotrzeć na Zachód, nierzadko koczują w lasach, do przepraw wybierają bardzo niebezpieczne drogi. I bywa, że np. z powodu wychłodzenia organizmu umierają. Pomoc nie zawsze dociera na czas.
Tak było choćby w czwartek, 16 lutego 2023 r. Najpierw policja poinformowała o znalezieniu zwłok w stanie rozkładu w okolicach miejscowości Czerlonka, w powiecie hajnowskim. Śledczy z prokuratury, jak też z policji, są na razie oszczędni w podawaniu informacji na ten temat. Nie wyklucza się jednak, że ciało należy do cudzoziemca, który z Białorusi jakoś przedostał się nielegalnie do Polski. I wstępne założenia są takie, że osoba ta zmarła z powodu wychłodzenia.
To jednak, identycznie jak tożsamość ofiary, będą musieli ustalić specjaliści. Ustaleniem tożsamości zajmują się już policjanci, zaś przyczyny śmierci ustali lekarz patomorfolog lub lekarz medycyny sądowej.
Przypominamy przy tym, że 13 stycznia tego roku, również okolicach miejscowości Czerlonka, znalezione zostały zwłoki ludzkie w bardzo zaawansowanym stanie rozkładu. Natychmiast zarządzono wówczas poszukiwania innych osób, które mogły zaginąć w tej okolicy. Teren był wyjątkowo trudny do działań operacyjnych, ponieważ to głównie mokradła i grunty podmokłe.
17 lutego po południu policja podała kolejną wiadomość, że w rzece Świsłocz, w rejonie Ozieran pływają zwłoki. Jak dowiedzieliśmy się od oficera dyżurnego z zespołu prasowego podlaskiej policji, ciała mężczyzny i kobiety dostrzegli funkcjonariusze straży granicznej i wezwali na miejsce pozostałe służby. W celu ustalenia tożsamości denatów czynności dochodzeniowo - śledcze rozpoczęli policjanci pod ścisłym nadzorem prokuratora.
Opisane przypadki nie są odosobnione. Wystarczy, że cofniemy się o kilka dni. 12 lutego pisaliśmy, że na obrzeżach Hajnówki znaleziono ciało kobiety i to prawdopodobnie również nielegalna migrantka. W sieci pojawiła się wtedy informacja od aktywistów, działających pod granicą, że kobieta wraz z innymi mężczyznami tydzień wcześniej przedzierała się nielegalnie przez granicę z Białorusi do Polski. Jej towarzysze zostawili ją samą w lesie, ponieważ mieli szukać pomocy w Hajnówce, ale ostatecznie mężczyźni odnaleźli się, tyle że na Białorusi.
Powyższe to tylko wycinek i to niewielki, bo przypadków odnajdywania ciał cudzoziemców na terenie województwa podlaskiego było o wiele więcej. Należy podejrzewać, że w przyszłości będziemy słyszeli o kolejnych zwłokach, znalezionych w lesie, na bagnach czy w rzekach. Niestety, ale dopóki trwa wojna hybrydowa reżimów Putina i Łukaszenki w celu destabilizacji sytuacji społeczno - politycznej w naszym regionie, tak długo kolejni ludzie będą umierać.
Należy zaznaczyć, że migranci na Białorusi znaleźli się całkowicie legalnie. A mówiąc wprost: zostali tam wręcz zaproszeni, mamieni obietnicami o możliwości wyjazdu do bogatych krajów zachodniej Europy. Tyle że wschodnia granica Polski to zewnętrzna granica Unii Europejskiej. Jak się okazało przez ostatnie miesiące, mało kto zwracał się o pomoc międzynarodową w naszym kraju i wybór padał na nielegalne przekraczanie granicy. Koczujący w lasach cudzoziemcy, którym się udało, w oczekiwaniu na kurierów - przemytników ludzi, pobierających duże pieniądze za transport na Zachód, umierają z wyziębienia i braku żywności. Jak wspomnieliśmy: pomoc nie zawsze dociera na czas.
I tu warto podkreślić, wbrew pojawiającym się niejednokrotnie zarzutom tak zwanych aktywistów, że straż graniczna i funkcjonariusze innych służb, spieszą z pomocą, jeżeli otrzymują sygnał o potrzebujących jej cudzoziemcach.
Wystarczy przypomnieć: sierpień 2021. Funkcjonariusze z Placówki Straży Granicznej w Narewce uratowali 12 cudzoziemców, którzy utknęli na rozlewiskach Narwi. Nielegalni migranci znaleźli się w niebezpiecznym miejscu, bez wyjścia. Otaczała ich rzeka i mokradła. Zadzwonili na numer alarmowy, informując o swojej sytuacji. Ze względu na trudno dostępny teren nie było możliwości bezpośredniego dotarcia do osób potrzebujących pomocy. Funkcjonariusze straży granicznej zlokalizowali poszukiwanych ze śmigłowca. Łodziami straży pożarnej, które dopłynęły na miejsce, cudzoziemców przetransportowano rzeką Narew na brzeg zalewu Siemianówka, gdzie czekało pogotowie. Dwie osoby zabrano do szpitala.
Inna sytuacja: kwiecień 2021. Strażnicy graniczni uratowali rodzinę z Iraku, kobieta urodziła w lesie dziecko. Pomogli przy porodzie i odwieźli do szpitala. Dziecko czuje się dobrze. Mimo że nielegalnie przekroczyli granicę, ze względów humanitarnych zamieszkali w lokalu socjalnym. Poinformował o tym Rzecznik Praw Dziecka, dziękując jednocześnie polskim mundurowym.
Chcielibyśmy mieć nadzieję, że nie będziemy musieli więcej pisać o znalezionych nieopodal granicy zwłokach. Obecnie trudno z Białorusi dostać się nielegalnie do Polski, z racji zapory i skutecznemu systemowi monitoringu. Są jednak odcinki, gdzie bariery nie ma. To miejsca, gdzie przeprawa jest bardzo trudna i niebezpieczna. Dopóki jednak, jak już wspomniano, Łukaszenka będzie tych ludzi "wypychał" z Białorusi, a ci będą wierzyli w bajki o szybkim transporcie z Polski na Zachód, tragedie są nieuniknione.
(Piotr Walczak)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie