Klamka zapadła i kupując tablet lub smartfon zapłacimy drożej. Pisaliśmy niedawno, że w planach jest dodatkowa opłata za przenośne urządzenia, które są w stanie odtwarzać muzykę. Tego chciał ZAiKS, zaś rząd propozycję przyjął.
Wyższe ceny smartfonów, tabletów i laptopów miałby pokryć producent lub sprzedawca. Klient, zdaniem ministerstwa kultury, nie zapłaciłby więcej. Ale trudno się spodziewać, że ktokolwiek zgodzi się przyjąć na siebie jakiekolwiek dodatkowe opłaty, z których czerpać będzie inna instytucja. ZAiKS oraz jemu podobne firmy deklarują, że pozyskane w ten sposób środki chcą przekazać artystom jako ekwiwalent za przechowywanie i możliwość odtwarzania muzyki u prywatnych użytkowników.
Sam pomysł od razu nie podobał się wielu użytkownikom, producentom, ani sprzedawcom. Był krytykowany za to, że jest to kolejny ukryty podatek. Ale jak się można domyślić, spodobał się za to rządowi. Wiceminister resortu kultury Andrzej Wyrobiec ogłosił, że smartfony i tablety fatycznie zostaną objęte opłatą reprograficzną, zwaną też opłatą od czystych nośników oraz podatkiem od piractwa.
Decyzja na poziomie ministerstwa już zatem zapadła. Jeszcze nie wiadomo o ile drożej przyjdzie nam zapłacić za potencjalną możliwość użytkowania sprzętu do celów pirackich. Ze wstępnych ustaleń wynika, że ma to być nie więcej niż 3% ceny urządzenia. Nie wiadomo jak podejdą do tego sami artyści oraz instytucje stojące na straży przestrzegania prawa. Zapis tego rodzaju, jak twierdzą niektórzy z ekspertów, jest sprzeczny z polskim orzecznictwem.
Komentarze opinie