Reklama

Cywilna, doskonała współpraca

06/08/2013 15:30
The Civil Wars to duzi gracze. Rok temu wyciągnęli dwie statuetki Grammy: za najlepszą płytę folkową i najlepszą grupę country. I to nie za którymś tam, n-tym podejściem, ale już przy debiucie.

Niemały to wyczyn. Zaraz potem obwieścili światu, że z powodu "wewnętrznego niezgrania i różnic artystycznych nie do pogodzenia" zawieszają działalność. Niestety okazało się to prawdą. Parka rozeszła się i na polu muzycznym, i na polu osobistym. Druga płyta, którą właśnie wydali to nagrania z końcówki zeszłego roku. Zaskoczenie może mniejsze – wszak już wiadomo, że potrafią nagrać świetny album – ale nie znaczy to, że "The Civil Wars" to płyta zła. Co to, to nie.

Płyta od pierwszego do ostatniego dźwięku jest absolutnie przecudna. Pierwsze wejście przepięknego, mocnego, ale i czystego jak życie psychiczne jednorożca, wokalu Joy Williams momentalnie chwyta za serce, a gdy jej głos harmonicznie ośpiewuje John Paul White, ucho ceniące sobie alt-country, americanę, czy folk pławi się w zachwycie. Nie dosyć, że potrafią tak współbrzmieć, to dodatkowo piszą bardzo mocne numery. Takie, które nie schlebiają niskim gustom, a jednocześnie zachowują pokaźny potencjał przebojowości.

I oto rysuje się przed nami pejzaż całych Stanów Zjednoczonych: mustangi, żelazna kolej, preria, fruwające indiańskie strzały, trud czarnoskórego robotnika. Dziki zachód pełną gębą tak w charakterze numerów, jak i instrumentacji. Jednym jest jednak oddać klimat jakiegoś kraju, czy epoki, a innym zrobić to na tak niesamowitym artystycznie poziomie. Szczególnie, że wedle prasowych plotek para już podczas jego nagrywania była nieustannie skonfliktowana.

Co w sumie też nie zawsze przesądza o porażce materiału – starczy wspomnieć casus "Rumours" Fleetwood Mac. A rozbuchane emocje, szczególnie w kawałkach z tekstem w stylu "Nigdy nie chciałem byśmy doszli aż tak głęboko / Nigdy nie chciałam by to miało aż takie znaczenie" powalają tak siłą, jak i szczerością. I człowiek zastanawia się, na ile jeszcze tym wspólnym śpiewaniem próbowali rozmawiać. Jak patrzyli na siebie w studio? Co czuli, kiedy z niego wychodzili? Zenit osiągamy, kiedy Joy i John dialogują: "jesteś jak lustro, w którym się odbijam" – "trzeba być lustrem, by poznać drugie lustro".

Nie żebym życzył płomiennie kochającym się parom (muzycznym i nie) kryzysów i rozstań, ale gdyby każde z nich obfitowało taką płytą, życie muzycznych recenzentów byłoby bardzo, ale to bardzo pracowite. I piękne. W ramach gatunku to zdecydowanie tegoroczne podium.

(Paweł Waliński)


The Civil Wars
"The Civil Wars"
Columbia
8/10
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do