
O problemie pisaliśmy już wielokrotnie na naszych łamach, bo choć mamy XXI wiek i ludzie w kosmos od dawna latają, w Białymstoku problemem jest pokonanie kilkunastu metrów pomiędzy dworcami PKP i PKS. Żadna osoba niepełnosprawna nie przedostanie się przez strome schody, które oddzielają od siebie obydwa dworce.
Kiedy budowano dworzec kolejowy w Białymstoku, nikt nie zwracał uwagi na osoby niepełnosprawne. Podobnie było, kiedy wznoszony był stary budynek dworca PKS. Ale jeśli ktoś myśli, że przy budowie nowego obiektu ktokolwiek zatroszczył się o osoby, które nie są w stanie przejść schodów o własnych siłach, jest w błędzie. Z tym, że schody formalnie leżą na gruntach należących do kolei i to w zasadzie po stronie spółki kolejowej powinno leżeć albo zlikwidowanie barier architektonicznych, albo zamontowanie urządzeń dźwigowych.
Przez lata Miasto Białystok najwyraźniej też słabo dostrzegało ten problem. Z naszych informacji wynika, że nie było chętnych z około tysiąca urzędników, aby porozmawiać ze spółką kolejową o montażu windy, albo o innym rozwiązaniu, które umożliwiłoby przemieszczanie się niepełnosprawnych podróżnych pomiędzy dworcami. Choć nie tylko oni mają problem. Problem bowiem mają także osoby starsze, poruszające się o kulach, czy rodzice z wózkami dziecięcymi. Kiedy pierwszy raz ówczesny radny Wojciech Koronkiewicz prosił prezydenta Białegostoku o załatwienie tych niedogodności, prezydent zdołał tylko odpowiedzieć, że przecież będzie budowane centrum przesiadkowe od strony dworca PKS. Tyle tylko, że centrum przesiadkowe nadal nie rozwiązuje problemu przedostania się po schodach dla tych wszystkich, którzy dziś samodzielnie nie mogą ich pokonać.
Na inny pomysł jednak wpadł kolejny radny, konkretnie szef klubu radnych PiS Henryk Dębowski. Właśnie zwrócił się do Ireneusza Merchela, prezesa zarządu spółki PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. z pismem o zainstalowanie wind przy schodach, które umożliwią po latach przedostanie się z dworca na dworzec lub na przystanek autobusowy Białostockiej Komunikacji Miejskiej niepełnosprawnym podróżnym lub tym nie mogącym poruszać się o własnych siłach, jak też i rodzicom z wózeczkami dziecięcymi.
„W związku z wykonywaniem przeze mnie mandatu radnego Miasta Białegostoku, mieszkańcy zwrócili się do mnie z prośbą o pomoc w rozwiązaniu problemów dotyczących braku odpowiedniej infrastruktury na terenach należących do spółki PKP Polskie Linie Kolejowe.
W pierwszym przypadku mieszkańcy zwrócili się z prośbą o montaż wind osobowych na dwóch przejściach/kładkach nad torami kolejowymi, zlokalizowanymi na dworcu PKP przy ul. Kolejowej 9 w Białymstoku. Montaż takich wind umożliwiłby przede wszystkim osobom starszym oraz niepełnosprawnym na bezproblemowe wejście na kładkę i bezpieczne przejście przez tory. Byłoby to dużym udogodnieniem, szczególnie w okresie jesienno – zimowym, kiedy schody prowadzące na kładkę mogą być często oblodzone” – napisał radny w swoim piśmie do prezesa spółki kolejowej.
Termin wydaje się być dogodny. W tej chwili trwa bowiem remont i przebudowa obiektów dworcowych należących do PKP. To co prawda dodatkowe koszty, które trzeba by było ponieść, ale w końcu to spółka kolejowa od kilku lat chwali się większymi lub mniejszymi inwestycjami, które ułatwiają podróże osobom niepełnosprawnym. Jeśli montażu wind nie udałoby się zrealizować w ramach trwających prac, być może PKP PLK znajdzie własne środki na ten cel.
Pismo w sprawie montażu wind zostało wysłane niedawno i jeszcze nie wiadomo, jak spółka PKP PLK oraz jej władze podejdą do rozwiązania tego problemu. Faktem zaś jest, że takie windy – wobec braku innej możliwości przedostania się przez strome schody – są wręcz niezbędne. Wszystkim powinno zależeć na tym, aby wszyscy podróżni mogli w pełni korzystać z obiektów dworcowych i ich infrastruktury.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie