Roczny koszt utrzymania Izby Wytrzeźwień w Białymstoku to grubo ponad 2 miliony złotych. Instytucja, która świadczy niezbyt wygórowane warunki noclegowe, nie utrzymałaby się z opłat od swoich klientów. Czy naprawdę potrzebujemy w naszym mieście tego rodzaju placówki?
Dyskusja toczy się już dłuższy czas. Jest być może niemrawa, bo funkcjonowanie i potrzeba istnienia w Białymstoku Izby Wytrzeźwień jest omawiana zazwyczaj wyłącznie podczas sesji Rady Miasta poświęconych uchwalaniu budżetu. Radni podyskutują, podebatują, posprzeczają się na mównicy i po chwili temat znika. Podobnie jak ponad dwa miliony złotych z naszych kieszeni, które trzeba wydać na utrzymanie Izby Wytrzeźwień w Białymstoku.
W ubiegłym roku debata wydawała się być bardziej interesująca w tym temacie. Radni poświęcili jej o wiele więcej uwagi niż przy tegorocznym budżecie. Pojawiały się wówczas tezy, że być może najwyższa pora jest rozpocząć dyskusję o likwidacji Izby Wytrzeźwień. Inni w tym samym czasie przekonywali, że po jej zamknięciu, osoby w stanie nietrzeźwości, będą trafiały do szpitalnych izb przyjęć. Chociaż jak wskazał radny Marek Chojnowski, który jednocześnie jest również dyrektorem szpitala – pijani i tak w większości przypadków lądują właśnie w szpitalach.
- Izbę Wytrzeźwień można porównać do szpitalnej Izby Przyjęć. Znaczna część osób pod wpływem alkoholu finalnie i tak ląduje na izbie przyjęć, a nie w izbie wytrzeźwień, na utrzymanie której płacimy zbyt duże pieniądze – mówił w ubiegłym roku radny Platformy Obywatelskiej Marek Chojnowski.
Wówczas więcej radnych było jednak zdania, że Izbę należy utrzymać. Argumentowali swoje stanowisko przede wszystkim tym, że gdyby placówkę zlikwidowano, w szpitalach mogłoby zabraknąć miejsc dla osób naprawdę potrzebujących opieki medycznej. Bo przynajmniej część osób w stanie nietrzeźwości jest mimo wszystko transportowana na ulicę Zaściańską, gdzie mieści się najdroższy „hotel” w mieście.
W dyskusji nad tegorocznym budżetem właściwie tylko w jednej wypowiedzi pojawiło się pytanie o dalszy sens utrzymywania Izby Wytrzeźwień w Białymstoku. Jednak na tym właściwie cała rozmowa i debata się skończyła. Radni postanowili nie drążyć tematu, ale ponownie zaakceptować wydatki z miejskiej kasy na funkcjonowanie placówki w 2016 roku.
Zupełnie inaczej podeszli do tego samorządowcy w Suwałkach. Tam od nowego roku Izby Wytrzeźwień już nie ma. Od 1 stycznia 2016 roku zamiast Izby działa tam Ośrodek Profilaktyki i Wsparcia dla Osób Nietrzeźwych, Uzależnionych i Bezdomnych. Prowadzony jest przez Stowarzyszenie Perspektywa. W takim Ośrodku osoby nietrzeźwe mają znaleźć opiekę, ale Stowarzyszenie będzie także prowadziło działania profilaktyczne dla osób uzależnionych.
- Myślę, że temu pomysłowi warto się przyjrzeć. Trzeba zobaczyć jak to działa w Suwałkach i wówczas być może warto zastanowić się nad podobnym rozwiązaniem w Białymstoku. Każde takie działanie prowadzone przez organizację pozarządową raczej będzie tańsze. Do tego koniecznie trzeba zadbać o pracę z ludźmi uzależnionymi od alkoholu. Każdego roku przecież wydajemy dość spore pieniądze na ten cel. Można by było połączyć jedno z drugim – mówi redakcji DDB radna Prawa i Sprawiedliwości – Katarzyna Siemieniuk.
Koszt pobytu w białostockiej izbie wytrzeźwień to 250 złotych za dobę. W Suwałkach obecnie 300 złotych. Dodamy, że do białostockiej placówki i tak rocznie trzeba sporo dokładać. Kwota sięga nawet ponad miliona złotych. Głównie dlatego, że zdecydowana większość klientów po prostu nie płaci za swój pobyt. Są to przede wszystkim osoby bezdomne czy bezrobotni. Niektórzy z nich są stałymi bywalcami, choć jeszcze ani razu nie zapłacili za nocleg z zapewnioną opieką medyczną.
Przypominamy, że w Białymstoku Izba Wytrzeźwień posiada 51 miejsc noclegowych, w tym do 20 miejsc dla bezdomnych (tylko w okresie zimowym i dużych mrozów). Celem jej działania jest przeciwdziałanie alkoholizmowi i jego skutkom, w szczególności poprzez: opiekę nad osobami w stanie nietrzeźwości, udzielanie osobom w stanie nietrzeźwości świadczeń higieniczno-sanitarnych, udzielanie osobom w stanie nietrzeźwości niezbędnej pomocy medycznej, informowanie osób opuszczających izbę o szkodliwości nadużywania alkoholu, wykonywanie innych zadań powierzonych przez zarząd Gminy oraz zleconych przez organ administracji rządowej, związanych z przeciwdziałaniem alkoholizmowi.
- Uważam, że do tematu należy podejść poważnie i kompleksowo. Od kilku lat mówimy, że coś trzeba zrobić, ale jakoś sprawa przechodzi bokiem. Uważam, że trzeba zobaczyć jak inny pomysł sprawdza się w Suwałkach, jak z tym tematem poradzono sobie w innych miastach. Te dane trzeba zebrać i przeanalizować. Zobaczyć jakie są plusy i minusy. Dla Białegostoku wybrać wtedy najlepszy wariant – dodaje radna Katarzyna Siemieniuk.
Statystyczny Polak wypija w ciągu roku około13 litrów czystego spirytusu. To dwa razy więcej niż wynosi średnia światowa. Ten wskaźnik co prawda spada z roku na rok, bo Polacy coraz częściej sięgają po słabsze alkohole. Niemniej jednak problem cały czas jest i do Izby Wytrzeźwień w Białymstoku wciąż trafiają kolejne osoby. Dodamy tylko, że aby skosztować mało luksusowego pobytu w „apartamentach” na Zaściańskiej, trzeba mieć powyżej pół promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Niestety coraz częściej trafiają tam osoby przed 25 rokiem życia i kobiety.
Komentarze opinie