Tak się składa, że w Białymstoku mamy nietypowe, tak zwane, udogodnienia dla pasażerów. Od kilku miesięcy możemy kupić sobie bilet 60-minutowy, tylko że działa on zupełnie inaczej niż przeciętny pasażer mógłby się spodziewać. A przynajmniej pasażer inny, niż białostocki.
Niedawno podawaliśmy informację o tym, że w naszym mieście jest możliwość kupienia biletu 60-minutowego na przejazdy pojazdami Białostockiej Komunikacji Miejskiej. Ale jeśli ktoś myśli, że bilet faktycznie obowiązuje przez 60 minut podczas przejazdów, to wyprowadzimy z błędu. Bilet taki jest ważny tylko w jednej linii. Jeśli w ciągu godziny zechcemy zmienić linię autobusową, bilet automatycznie staje się nieważny. Czyli de facto można powiedzieć, że w ofercie mamy bilet jednorazowy, tyle że droższy od normalnego.
Dlaczego tak jest? Otóż okazuje się, że bilet jest droższy z powodu udogodnienia dla pasażerów. Tym udogodnieniem jest możliwość wykupienia go u kierowcy, zamiast w kiosku czy sklepie. Tę oczywistą bzdurę postanowił rozwiązać jeden z radnych – Sebastian Putra, który w październiku składał interpelację w tej sprawie do Prezydenta Białegostoku. Tadeusz Truskolaski obiecał podjąć temat w trakcie listopadowej sesji Rady Miasta. Niestety tak się nie stało. Nie stało się również w grudniu.
- Panie prezydencie żadnego projektu w sprawie zmiany uchwały, która likwidowałaby tę oczywistą bzdurę, nie było w listopadzie. Nie ma jej także w grudniu. Chciałbym wiedzieć co będzie z biletem 60-minutowym? Czy i kiedy będzie spełniał swoje zadanie? Chcę wiedzieć, czy będzie faktycznie wykorzystamy go przez 60 minut na wszystkich liniach, czy nadal będzie to bilet jednorazowy, tylko droższy? – dopytywał tydzień temu radny Putra.
Chwilę przed tym pytaniem na mównicy obecny był dyrektor Białostockiej Komunikacji Miejskiej, który z pewnością byłby w stanie odpowiedzieć radnemu w imieniu Prezydenta Miasta Białegostoku. Jednak po swoim wcześniejszym wystąpieniu odnośnie zamknięcia połączeń do cmentarza w Karakulach, zniknął bardzo szybko. Być może było mu wstyd rozwiązywać problemy tego rodzaju.
- Pan dyrektor Prokop uciekł. Wiedziałem, że tak będzie. Szkoda. W związku z tym, że nie została przygotowana nowa uchwała w sprawie biletu 60-minutowego, zmuszony jestem złożyć interpelację ponownie – dodał radny Sebastian Putra.
Być może za jakiś czas zniknie absurd w postaci biletu 60-minutowego, który w warunkach białostockich jest niczym innym, jak zwykłym biletem jednorazowym, tylko znacznie droższym. Jeśli tak się stanie będzie to kolejny sukces prezydenta, który bohatersko pokona problemy, jakie sam stworzył. Podobnie było niegdyś z klikaniem w autobusach oraz niechęcią do wpuszczenia taksówek na buspasy.
Komentarze opinie