
- Należy też się zastanowić, czy lotnisko, które ma służyć wyłącznie małym samolotom przysłuży się rozwojowi regionu – zastanawiał się jeszcze niedawno poseł i szef podlaskich struktur Platformy Obywatelskiej Robert Tyszkiewicz. – Będą jeszcze inne cytaty. A my się zastanawiamy jak to w końcu jest z tymi Krywlanami panowie?
W przeddzień Święta Zmarłych politycy Platformy Obywatelskiej zwołali konferencję prasową, na której poinformowali dziennikarzy, że oto Białystok stoi przed historyczną szansą budowy lotniska. Sejmik województwa podlaskiego przegłosował 16 milionów złotych na inwestycję, którą politycy PO i prezydent Białegostoku nazywają lotniskiem. W rzeczywistości będzie to wyłącznie pas startowy dla małych samolotów. To jednak wcale nie przeszkadzało mówić, że są zainteresowani przewoźnicy, który mogą organizować przeloty na terenie Polski i nawet Unii Europejskiej. Jakie? Tego nikt nie zdradził. Zatem my podamy powód – żaden przewoźnik na świecie nie organizuje żadnych regularnych rejsów. Kropka.
- Rozmawiałem z prezesem Aeroklubu Białostockiego, panem Janem Nosalem miesiąc temu, przed poprzednią sesją i mówił, że są zainteresowane firmy przewozowe, które chcą uruchomić połączenia lotnicze z Białegostoku. Oczywiście, dopóki tego pasa startowego nie będzie, nie będzie chętnych, że tak powiem, do organizowania lotów na terenie Polski czy Unii Europejskiej – powiedział zastępca prezydenta Zbigniew Nikitorowicz.
W trakcie tej konferencji prasowej, obok Zbigniewa Nikitorowicza stał były marszałek województwa Jarosław Dworzański. Tak, ten sam, który pogrzebał ostatecznie szanse na budowę normalnego portu lotniczego. Stał również poseł Robert Tyszkiewicz, który znacząco przyczynił się do tego, aby Jarosław Dworzański mógł pełnić rolę marszałka ze skutkiem budowy lotniska, o jakim właśnie napisaliśmy. Zaś sam Zbigniew Nikitorowicz był szefem gabinetu politycznego Jarosława Dworzańskiego i jego doradcą w czasie, kiedy była szansa na budowę lotniska, co jak już wiadomo, zakończyło się definitywną i ostateczną śmiercią tego pomysłu. Lotniska nie ma i nie będzie. Tego na Krywlanach również. Bo jeśli tam cokolwiek będzie, to będzie tam wyłącznie ogrodzony pas startowy.
Można powiedzieć, że trzeba mieć w sobie niebywały tupet i pokłady hipokryzji, aby w takim gronie pokazywać się publicznie i wspólnie mówić o lotnisku. Skąd taka teza? Otóż trzeba sięgnąć trochę wstecz. I już nawet nie do czasów, kiedy była możliwość budowy lotniska regionalnego, ale do czasów, kiedy lotnisko na Krywlanach miało realną szanse powstać. Wówczas teren nie był jeszcze tak zabudowany jak teraz, była możliwość pozyskania na nie pieniędzy, były stosowne dokumenty przygotowane do rozpoczęcia tej inwestycji, ale… Najpierw wypowiedź z minionego wtorku, z konferencji prasowej.
- To trzeba jasno powiedzieć. PiS konsekwentnie w radzie miejskiej naszego miasta blokował i wciąż jeszcze blokuje powstanie lotniska na Krywlanach. To jest postawa pełna hipokryzji i to też trzeba jasno nazwać – powiedział poseł Robert Tyszkiewicz.
Zastanawiamy się, jak poseł nazwie i czy nie będzie to przypadkiem owa hipokryzja, kiedy przypomni sobie, co mówił on i politycy jego partii, kiedy mowa była o budowie lotniska na Krywlanach. Z uwagi na to, że politycy zazwyczaj cierpią na przypadłość, jaką można określić dziurami w pamięci, przypomnimy własne słowa posła Tyszkiewicza i tych polityków PO, którzy decydowali i jeszcze nawet dziś będą decydować o budowie pasa startowego, który będzie atrapą lotniska na Krywlanach.
- Nie możemy dopuścić do sytuacji, w której nagle okaże się, że po wybudowaniu lotniska tymczasowego zabraknie nam środków na budowę lotniska głównego. Należy też się zastanowić, czy lotnisko, które ma służyć wyłącznie małym samolotom przysłuży się rozwojowi regionu. Krywlany powinny pozostać lotniskiem aeroklubu służącym wyłącznie małym jednostkom prywatnym i sanitarnym – te słowa padły w wywiadzie dla Kuriera Porannego z ust tegoż samego Roberta Tyszkiewicza, tyle że 12 lat temu.
- Przebudowa płyty na Krywlanach wcale nie ułatwi dotarcia potencjalnych inwestorów do Białegostoku. To półśrodek. Kontakt pozostanie pozorny. Powinniśmy się raczej skupić na przebudowie drogi z Warszawy do Białegostoku. To pilniejsza inwestycja, bez której pozostajemy odcięci od reszty Polski – te słowa powiedział Marek Chojnowski, ówczesny wiceprzewodniczący regionalnych struktur Platformy, a obecnie radny Rady Miasta.
- Mamy na lotnisko zarezerwowane pieniądze, które trzeba wydać najpóźniej do roku 2015. Krywlany nie dają nam takiej możliwości, bo nie ma tam planu zagospodarowania przestrzennego – te słowa akurat wypowiedział Jarosław Dworzański podczas posiedzenia sejmiku województwa w 2008 roku.
Takich cytatów jest znacznie więcej i moglibyśmy je przytaczać jeszcze bardzo długo. Ale tyle już chyba powinno wystarczyć, aby politykom odświeżyć nieco pamięć i przypomnieć jak pogrzebali możliwość zapewnienia połączeń lotniczych mieszkańcom nie tylko Białegostoku, ale i całego regionu. Jeśli jednak – mimo to – mają problemy, to przypomnimy jeszcze kilka innych faktów.
Przetarg na opracowanie dokumentacji projektowej na lotnisko PASAŻERSKIE na Krywlanach był ogłoszony w 2005 roku. Wtedy była realna szansa jego budowy, na dodatek miało być to lotnisko, z którego poleciałby każdy mieszkaniec, a nie wybrana grupa biznesmenów.
Warto przypomnieć również, że w lipcu 2007 roku Dariusz Piontkowski, poprzednik Dworzańskiego w urzędzie marszałkowskim, doprowadził do przyjęcia przez cały sejmik uchwały, która upoważniała go do działań, przygotowujących budowę na Krywlanach. Na takie lotnisko z pasem startowym 2200 metrów Piontkowski zarezerwował w sumie około 270 mln zł.
To jeszcze kilka faktów. Na przykład w 2008 roku, w marcu, prezydent Truskolaski i marszałek Dworzański podpisali porozumienie o współpracy przy budowie Regionalnego Portu Lotniczego. Docelowo miała powstać spółka, która miała wybudować regionalny port lotniczy. Co się stało z porozumieniem i umową? Możliwe, że już poszła na makulaturę. W każdym razie niewiele później, ale także w marcu 2008 roku, zastępca prezydenta Białegostoku – Adam Poliński powiedział, że magistrat nadal jest gotowy przekazać województwu tereny na Krywlanach, gdyby chciało tam budować lotnisko.
- Ten projekt odpowiada potrzebom Białegostoku i regionu. Powstanie droga startowa o długości 1350 metrów z pełnym odwodnieniem, z pełnym oświetleniem i z infrastrukturą nawigacyjną, pozwalającą lądować nawet w ograniczonej widoczności. Proszę państwa, nie stać nas na budowę lotniska regionalnego jak zrobił to Radom, jak zrobiła to Gdynia, Szymany czy Lublin – to już słowa Jarosława Dworzańskiego sprzed dwóch dni. – Cieszyć się należy ogromnie, ale też naciskać na radnych Prawa i Sprawiedliwości – dodał.
Kto na kogo powinien naciskać i gdzie się kończy hipokryzja – o ile w ogóle można mówić o jakiejś granicy hipokryzji w tym przypadku – gdy mowa o budowie lotniska pasażerskiego – to zostawiamy czytelnikom. Naszą rolą jest podawanie faktów, które przytoczyliśmy. Skoro politycy mają aż tak krótką pamięć, dobrze by było, aby mieszkańcom regionu nie udzieliła się taka przypadłość i zapamiętali dobrze wszystkie fakty związane z budową lotniska, którego nie było, nie ma i nie będzie. To co w obecnej wersji proponuje Platforma razem z Tadeuszem Truskolaskim równie dobrze może się nazywać wylanym pasem asfalto-betonu. Bo to, że żaden Kowalski stamtąd nie odleci to pewne jak amen w pacierzu. I tylko nie wiadomo po co wywalać ponad 44 miliony złotych na pas asfalto-betonu? Nawet gumy nie będzie można na nim palić, bo choć nie powstał, to już jest odgrodzony.
Tym, którzy teraz mówią, że pas startowy przyciągnie inwestorów przypominamy kolejny raz słowa obecnego radnego Marka Chojnowskiego z Platformy Obywatelskiej. Mówił to, kiedy mowa była jeszcze o lotnisku pasażerskim Krywlany, a nie jakimś małym pasie.
- Przebudowa płyty na Krywlanach wcale nie ułatwi dotarcia potencjalnych inwestorów do Białegostoku. To półśrodek. Kontakt pozostanie pozorny.
Zakładamy, że chyba wiedział co mówi, w końcu jest obecnie członkiem Komisji Budżetu i Finansów w Radzie Miasta.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Facebook/ Miejsca w Białymstoku, o których nie miałeś pojęcia że są, bo ich nie ma)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie