
Od ponad roku mieszkańcy Białegostoku słyszą praktycznie każdego tygodnia, jak jest źle i jak będzie gorzej, bo w budżecie miasta wieje pustką. W tym samym czasie prezydentowi Białegostoku, który jest głównym skarżącym się na braki w kasie, nie przeszkadza fakt, że jego własny syn w Sejmie nie głosuje za przyjęciem dużych pieniędzy ze środków unijnych, które trafiłyby też do Białegostoku.
Blisko dwa tygodnie temu, w Sejmie odbyła się debata, a następnie głosowanie, za ratyfikacją Funduszu Odbudowy. Jest to ustawa o zasobach własnych UE, z których do Polski ma trafić około 770 miliardów złotych, jakie wynegocjował premier Mateusz Morawiecki. I to Platforma Obywatelska jako pierwsza partia w Polsce ustami przewodniczącego Borysa Budki, ale także i innych polityków grzmiała, że nieprzyjęcie tych pieniędzy powinno się skończyć nawet Trybunałem Stanu dla polityków Zjednoczonej Prawicy.
Wśród tych polityków, którzy wypowiadali się w podobnym tonie, co Borys Budka, był także poseł Krzysztof Truskolaski. Najprawdopodobniej zapomniał o tym, co mówił i pisał zaledwie kilka miesięcy temu w sprawie wynegocjowanych 770 miliardów złotych. Skoro ma krótką pamięć przypomnimy jego własne słowa. A warto i trzeba, ponieważ kiedy w Sejmie podejmowano decyzje, to on nie zdecydował się zagłosować za przyjęciem tych pieniędzy przez Polskę.
„To Polacy najwięcej stracą na zawetowaniu europejskiego budżetu przez PIS‼️ Kolejny krok to #Polexit #TargowicaPlus” – to wpis posła Krzysztofa Truskolaskiego z 2 grudnia ubiegłego roku.
W związku z tym, że poseł wstrzymał się od głosu, co oznacza, że nie głosował za zgodą na ratyfikację decyzji o zwiększeniu zasobów własnych UE, radny Henryk Dębowski pyta publicznie ojca – Tadeusza Truskolaskiego, dlaczego nie odniesie się do zachowania swojego syna. Bo Krzysztof Truskolaski był jednym ze 133 posłów Platformy Obywatelskiej, którzy zgodnie z tym, o czym mówił przewodniczący Borys Budka, powinni stanąć przed Trybunałem Stanu.
I kiedy niedawno właśnie Tadeusz Truskolaski krytykował radnych PiS odnośnie braku ich działania w tym, aby do Białegostoku trafiły pieniądze z Funduszu Inwestycji Lokalnych, na co nie mieli żadnego wpływu, to milczał w tym samym czasie o zachowaniu swojego syna, który nie głosował w Sejmie za tym, aby duże pieniądze trafiły do Polski. W tym także przecież i do Białegostoku. Tym bardziej, że Tadeusz Truskolaski w dniu 23 listopada 2020 roku sam wypowiedział następujące słowa na Rynku Kościuszki w Białymstoku.
- Jeszcze pół roku temu, rok temu i kilka lat temu, by nikomu do głowy nie przyszło, że można odrzucić współpracę z Unią Europejską – mówił Tadeusz Truskolaski. – Dzisiaj trwa sesja Rady Miejskiej. To radni Rady Miejskiej z inicjatywy radnych Koalicji Obywatelskiej, a także radnych niezrzeszonych przyjęli stanowisko. Stanowisko, które nawołuje do tego, aby nie wetować tego budżetu, aby dać szansę Polkom i Polakom na rozwój. To veto da się przeliczyć na pieniądze. To 740 miliardów złotych, które nie wpłyną do Polski – dodał.
- Absurdalne jest to, że rząd premiera Morawieckiego i rząd wicepremiera Kaczyńskiego chcą Polakom odebrać pieniądze na nową perspektywę unijną. Chciałbym przypomnieć, że to nie są pieniądze ani Kaczyńskiego, ani Morawieckiego, ani Sasina, są to pieniądze Wspólnoty Europejskiej, które mogą wykorzystać Polacy. Ponad 700 miliardów złotych możemy stracić, jeżeli rząd Morawieckiego będzie chciał zawetować unijny budżet – to już słowa samego posła Krzysztofa Truskolaskiego wypowiedziane na tej samej konferencji, na której stał obok swojego ojca. – Chciałbym przypomnieć, że to pieniądze nie tylko na rozwój, ale to również pieniądze na ratowanie naszej polskiej gospodarki. To pieniądze dla przedsiębiorców, którzy borykają się z tym strasznym kryzysem, to pieniądze dla instytucji kultury, które również przez panującą pandemię tracą ogromne pieniądze. To pieniądze dla samorządów, które są wciąż obarczane nowymi obowiązkami – wyliczał poseł Truskolaski.
I można się zastanawiać, jak teraz popatrzy w oczy tym przedsiębiorcom, pracownikom instytucji kultury i własnemu ojcu, który kieruje największym samorządem gminnym w województwie podlaskim, skoro już wiadomo, że poseł Truskolaski sam nie głosował w Sejmie za przyjęciem tych pieniędzy, o których mówił zupełnie niedawno, że są niezbędne i trzeba je przyjąć. Przyczyn logicznych nagłej zmiany stanowiska szukać się nie podejmujemy. Wydaje się, że to jest zadanie dla innych specjalistów. I nie koniecznie z branży mediów czy polityki.
W każdym razie, po słowach prezydenta Truskolaskiego, który obwiniał radnych PiS za brak środków na inwestycje w Białymstoku, a jednocześnie żadnych słów skierowanych do swojego syna i innych polityków Platformy Obywatelskiej, którzy nie głosowali za dużymi pieniędzmi dla Polaków, głos zabrał radny Henryk Dębowski. W krótkich, żołnierskich słowach skwitował takie zachowanie.
- Szkoda, że Prezydent nie odniósł się do zachowania swego syna, posła PO Krzysztofa Truskolaskiego, który w Sejmie nie głosował za ustawą o zasobach własnych UE i nie poparł KPO, z którego Polska otrzyma miliardy euro. To wielka szansa dla Białegostoku, z której koniecznie musimy skorzystać bez względu na sympatie polityczne Pana Prezydenta i jego syna – komentuje radny PiS Henryk Dębowski.
W polityce widzieliśmy już niejedno, także ogromne pokłady hipokryzji. W tym jednak przypadku wydaje się, że Platforma Obywatelska, z posłem Truskolaskim, a także będącym oficjalnie poza Platformą prezydentem Truskolaskim, wyznaczyła nowe granice hipokryzji, które były do tej pory nieprzekraczalne. Bo jeśli nie jest to hipokryzja, to w zasadzie zostają chyba tylko jednostki chorobowe związane z zanikiem pamięci i nieświadomością wypowiadanych słów.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: bialystok.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie