Reklama

Do Podlaskiego Kuratora Oświaty trafił wniosek o przeprowadzenie kontroli w związku z łamaniem praw ucznia w białostockich szkołach

10/05/2021 15:36

Około 80 proc. uczniów stwierdziło, że w placówkach oświatowych w Białymstoku łamane są prawa ucznia. Takie wyniki przedstawiła Młodzieżowa Rada Miasta na konferencji prasowej pod koniec kwietnia tego roku. W Białymstoku wydaje się, że mało kto zainteresował się tą sytuacją pod kątem zbadania i ustalenia przyczyn, jak i przypadków łamania praw ucznia. A na pewno nie zainteresowali się ci, którzy zdecydowanie powinni. Stąd inicjatywę przejęli członkowie Młodzieżowego Sejmiku Województwa Podlaskiego.

Jeszcze pod koniec kwietnia tego roku informowaliśmy na naszych łamach o zatrważających wynikach ankiet, które przeprowadziła sama młodzież w białostockich placówkach oświatowych. Na specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej młodzi ludzie przekazali, że przeprowadzili 600 anonimowych ankiet wśród uczniów białostockich szkół, z których dowiedzieli się, że około 80 proc. uczniów doświadczyło lub wie o łamaniu praw uczniów. I to miało uzasadniać powołanie w Białymstoku Miejskiego Rzecznika Praw Ucznia, który miałby rozwiązać problem.

Zupełnie bez echa przeszło to, co w zasadzie powinno być na pierwszym planie. Czyli, że jeśli aż 80 proc. uczniów twierdzi, że doświadczyło lub wie o łamaniu praw ucznia, to rzecznik w tej sprawie nic nie pomoże. Należałoby zbadać jak w ogóle wygląda sytuacja uczniów w szkołach zarządzanych przez władze Białegostoku. Bo gdyby chodziło o 8 czy nawet 18 proc. przypadków tego rodzaju sytuacji, to faktycznie, rzecznik mógłby rozwiązać problem. Ale skala 80 proc. raczej każe skłaniać się ku tezie, że w szkołach w Białymstoku dzieje się bardzo źle i to powinno być tematem do dyskusji oraz kontroli.

Niestety, obecna na konferencji prasowej członków Młodzieżowej Rady Miasta, szefowa Komisji Edukacji w Radzie Miasta Joanna Misiuk, nie odniosła się ani jednym słowem na ten temat. Podobnie jak inni radni, zastępca prezydenta Białegostoku odpowiedzialny za edukację, jak i sam prezydent. Co tym bardziej jest sytuacją niepokojącą. Ale inicjatywę w tym zakresie podjęli członkowie Młodzieżowego Sejmiku Województwa Podlaskiego, którzy skierowali pismo do Podlaskiego Kuratora Oświaty, w którym poprosili o przeprowadzenie kontroli.

- Jako organizacja młodzieżowa nie możemy tego pozostawić, tylko musimy w tej sprawie działać – przekazał tuż przed długim weekendem majowym sekretarz Młodzieżowego Sejmiku Województwa Podlaskiego Krystian Kruszyński.

- W związku z badaniem, o którym wspominał radny Kruszyński, składamy wniosek do Kuratorium o zbadanie tej sprawy. Uważamy, że skoro na próbie badawczej 600 uczniów aż 80 proc. zgłasza, że było świadkami łamania praw ucznia, bądź byli tego ofiarami, to uważamy, że w pierwszej kolejności powinien tym się zająć właśnie Kurator Oświaty, a nie tyle rzecznik, który jest w tym przypadku zależny od Miasta – powiedział Kamil Sienicki, radny z Młodzieżowego Sejmiku Województwa Podlaskiego.

Tymczasem członkowie Młodzieżowej Rady Miasta Białegostoku mówili, że chcą powołania takiego rzecznika, który byłby niezależny. Co tylko pokazuje po części brak wiedzy w temacie podległości służbowej, jak też i naiwność młodych ludzi. Rzecznik praw ucznia powołany przez prezydenta Białegostoku będzie od niego zależny, choćby z powodu istnienia stosunku pracy lub innej formy pełnienia takiej funkcji.

- Oczywiście takie stanowisko rzecznika praw ucznia istnieje w wielu szkołach. Natomiast zazwyczaj jest to nauczyciel. A nam zależy na podkreśleniu tej niezależności i żeby ta osoba w wypadku zaistnienia konfliktu na linii uczeń – nauczyciel, bądź dyrekcja, pochodziła właśnie spoza szkoły i była obiektywna i niezależna. Takie stanowisko istnieje między innymi w Lublinie, w Warszawie, bądź w Poznaniu. Jesteśmy przekonani, że taka osoba w Białymstoku poprawi komfort nauczania w białostockich szkołach – mówiła jeszcze w kwietniu przewodnicząca Młodzieżowej Rady Miasta Dominika Łapińska.

Odpowiadając na interpelację z 8 kwietnia 2021 r. informuję, iż Prezydent Miasta Białegostoku uważa inicjatywę Młodzieżowej Rady Miasta za ważną i wzorem innych miast powoła w Białymstoku Miejskiego Rzecznika Praw Ucznia. Po przeprowadzeniu konsultacji w gronie zainteresowanych środowisk został wskazany kandydat do pełnienia tej funkcji. Obecnie przygotowywane jest zarządzenie w tej sprawie” – tak odpisał na interpelację radnej Joanny Misiuk, szefowej komisji edukacji w Radzie Miasta, sekretarz miasta Krzysztof Karpieszuk.

Co w zasadzie pokazuje bardzo wyraźnie, że ów rzecznik będzie zależny od Prezydenta Białegostoku, który jest organem prowadzącym szkoły publiczne w Białymstoku, w których dochodzi do łamania praw uczniów – o czym poinformowali przecież sami uczniowie w swoich ankietach.

- Jako Młodzieżowy Sejmik Województwa Podlaskiego właśnie chcemy dbać o uczniów i chcemy, aby uczniowie czuli w nas wsparcie. I dlatego też prosimy wszystkich uczniów i zwracam się w tym momencie do wszystkich uczniów, którzy czuli, że ich prawa są łamane. Prosimy, aby się z nami kontaktowali, abyśmy mogli lepiej ten temat wybadać. To jest temat dla nas obcy, ale chcemy wspólnie razem ten problem rozwiązywać – powiedział Mateusz Feszler z Młodzieżowego Sejmiku Województwa Podlaskiego.

Pismo o podjęcie działań w kontekście łamania praw ucznia w białostockich szkołach wpłynęło już do Podlaskiego Kuratora Oświaty. Młodzi ludzie z Młodzieżowego Sejmiku Województwa Podlaskiego liczą na to, że kurator szybko porozumie się z władzami Białegostoku, przeanalizuje wyniki ankiet, ale nade wszystko ustali na czym dokładnie polega łamanie praw uczniów. Dziś o tym nikt nie informuje, a władze miasta wraz z radnymi w Radzie Miasta kompletnie wydają się być tym nie zainteresowani. Choć właśnie to powinno być dziś w Białymstoku kwestią podstawową do ustalenia.

Sami młodzieżowi radni z Młodzieżowego Sejmiku Województwa Podlaskiego zakładają, że wyniki ankiet zebranych przez ich kolegów i koleżanki z Młodzieżowej Rady Miasta Białegostoku mogą nie odzwierciedlać tego co się dzieje w szkołach. Być może problem nie jest aż tak poważny, jak go przedstawiono. Nie lekceważą jednak wyników ankiet, jak i udzielonych odpowiedzi, dlatego proszą uczniów o kontakt i informacje o łamaniu praw uczniów przez tych, którzy tego doświadczyli. Wnieśli też o kontrolę Kuratora Oświaty, która powinna ustalić stan faktyczny.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: DDB)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do