Reklama

Duża rodzina musi być zameldowania inaczej nici ze zniżek

19/07/2015 10:45


Można się już tylko zastanawiać po co tworzy się w urzędzie miejskim komórka do partycypacji społecznej i konsultacji z mieszkańcami, skoro i tak nikt ich nie słucha. Aktywiści ze Stowarzyszenia „Miasto Mieszkańców” kolejny raz prosiło o objęcie programem Białostockiej Karty Dużej Rodziny tych, którzy choć mieszkają w Białymstoku, zameldowani są gdzie indziej. Bez efektu.

Od ponad roku trwa walka o objęcie programem Białostockiej Karty Dużej Rodziny tych dużych rodzin, które w Białymstoku mieszkają, pracują, odprowadzają podatki, ale zniżek nie otrzymają, bo nie są tu zameldowane. Odpowiedź prezydenta na kolejne pisma wciąż jest taka sama – nie! W czym tkwi problem z weryfikacją, prezydent już nie podaje. Czytamy wyłącznie lakoniczne sformułowania, że na podstawie adresu meldunkowego, łatwo jest urzędnikom zweryfikować osoby uprawnione do otrzymania BKDR.

Przyjęcie w Białymstoku kryterium zameldowania na terenie miasta umożliwia przyznanie świadczeń na podstawie obiektywnego kryterium, które jest łatwe do weryfikacji i umożliwia włączenie do programu rodziny niewątpliwie związane ze wspólnotą mieszkańców” – czytamy w odpowiedzi Prezydenta dla przedstawiciela Stowarzyszenia Miasto Mieszkańców.

Czyli wychodzi na to, że ze wspólnotą mieszkańców można być związanym, zdaniem prezydenta, wyłącznie meldunkiem w tym przypadku. Możliwe, że urzędnicy nie mają świadomości, jak ta wspólnota wygląda w praktyce. Dla nas nie stanowiło żadnego problemu znalezienie rodzin, które posiadają tu meldunek, ale mieszkają, pracują i odprowadzają podatki zupełnie gdzie indziej. Nawet nie w Polsce, tylko poza granicami. Korzystając z możliwości, jakie daje im meldunek w naszym mieście, ludzie wyrobili sobie Białostocką Kartę Dużej Rodziny i kiedy przyjeżdżają tu od święta lub na urlopy, mają zniżki na obiekty rekreacyjne i komunikację miejską. Z powodów oczywistych nikt z członków takiej rodziny, nie chce się wypowiadać pod własnym nazwiskiem, żeby nie utracić przywilejów.

W zeszłym roku żona wyrobiła tę kartę. Przyjechała tu na urlop z córką i wystarczyło złożyć wniosek. Nikt nie sprawdzał czy mieszkamy tu, czy nie. Byliśmy na święta jedne i drugie, teraz jesteśmy na 10-dniowym urlopie i mamy taniej. Powiem krótko – w tym kraju nigdy nie będzie dobrze, dopóki tak funkcjonuje. My korzystamy z tego, że urzędnikom nie chce się niczego sprawdzać. A swoją drogą wyjechaliśmy na trochę, mamy zamiar tu wrócić, więc uważam, że karta nam się należy, bo nie przestaliśmy tak naprawdę być mieszkańcami Białegostoku. No, może tylko tymczasowo – powiedział nam ojciec trójki dzieci mieszkający od dwóch lat z nimi i żoną w Belgii.

Naprawdę trudno jest znaleźć powody, dla których prezydent wciąż się upiera, że meldunek to najlepsza opcja do weryfikacji uprawnień do otrzymania Białostockiej Karty Dużej Rodziny. Obecnie ludzie migrują tak często, że meldunek przestał spełniać swoją podstawową rolę. Zresztą przepisy prawa od kilku lat dopuszczają możliwość składania oświadczenia, które jest tożsame z dokumentem poświadczonym pieczęcią urzędu. W przypadku ubiegania się o BKDR jest to możliwe. Brakuje w tej sprawie wyłącznie dobrej woli Prezydenta Białegostoku.

Białystok stosując w programie Białostocka Karta Dużej Rodziny kryterium zameldowania na terenie miasta zaoferował uczestnikom programu większe korzyści finansowe, możliwe do poniesienia przez budżet miasta” – odpisuje prezydent przedstawicielowi Stowarzyszenia.

To już akurat argumenty przemawiające za zasadnością swojego uporu w temacie ograniczenia uprawnień posiadaczy BKDR do osób wyłącznie zameldowanych w Białymstoku, w związku z tym, że Stowarzyszenie Miasto Mieszkańców, wskazało, że w innych miastach można było wprowadzić podobne karty dla dużych rodzin wyłącznie na oświadczenie o miejscu zamieszkania. W Białymstoku, mimo powstającej komórki do konsultacji i partycypacji – mieszkańcy sobie, prezydent sobie. Możliwe jeszcze jest już chyba tylko to, że te kilkadziesiąt rodzin, jakie miałyby zniżki, zrujnowałyby budżet naszego miasta.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do