Reklama

Dwa różne zalecenia konserwatorskie i obydwa są ważne – takie dokumenty wychodzą z białostockiego ma

09/12/2015 15:37


W białostockim magistracie co rusz mamy do czynienia z różnymi sytuacjami, delikatnie mówiąc – nieprofesjonalnymi, za które jak dotąd nikt nie poniósł szczególnych konsekwencji służbowych. A jeśli już ktoś ponosił, to były zazwyczaj to osoby, które chciały pracować normalnie i służyć swoją wiedzą jak i kompetencjami. Tak jak Sebastian Wicher, na którego ostatniej rozprawie sądowej, dowiedzieliśmy się jeszcze interesujących danych. Dotyczyły wydania dwóch różnych wytycznych konserwatorskich dla tego samego zabytku.

Lipowa 41 – zabytek i dawna szkoła. To właśnie w tym budynku i na przyległej posesji jeden z białostockich deweloperów chciał dokonać zmian. Miała nastąpić przebudowa i rozbudowa całego obiektu. W związku z tym, że jest to obiekt wpisany do rejestru zabytków, inwestor musiałby swoje prace prowadzić pod wyłącznym nadzorem konserwatora zabytków. Tak też było w tym przypadku. Dlatego zanim jeszcze ktokolwiek rozpoczął prace, musiał wystąpić do Biura Miejskiego Konserwatora Zabytków o stosowne wytyczne w tym względzie.

Takie wytyczne przygotował pierwotnie zwolniony z pracy Sebastian Wicher. I zresztą te wytyczne stały się później źródłem jego kłopotów. Ale okazuje się, że teraz kłopoty ma również deweloper. Jak to możliwe? W Białymstoku jest to możliwe, jak się okazuje. Po pierwsze dlatego, że Sebastian Wicher opracował stosowne wytyczne, ale te nie spodobały się pracownikom dewelopera.

W dniu 5 czerwca odebrałam zalecenia konserwatorskie. Od razu rzuciło mi się w oczy, że ograniczają mocno rozbudowę inwestycji. W ogóle ograniczały cokolwiek, ponieważ zapisy były bardzo restrykcyjne. Od razu zapytałam, czy było to z kimkolwiek jeszcze konsultowane i poinformowałam, że w tej sprawie będzie interweniowała firma, w imieniu której działam – tłumaczyła przed sądem Barbara Kokoszkiewicz, pełnomocnik dewelopera.

Kobieta zeznająca jako świadek w sprawie o przywrócenie do pracy Sebastiana Wichra przyznała również, że powiadomiła swoich szefów o niekorzystnych rozstrzygnięciach od razu. I wówczas padła sugestia ze strony jej obecnego pracodawcy, czyli dewelopera, że w tej sprawie należałoby się spotkać z prezydentem Białegostoku i wyjaśnić sytuację.

Przekazałam do firmy, że ograniczenia są znaczne, że nie mamy zielonego światła na tę inwestycję – wyjaśniała. – Krótko potem zadzwonił do mnie Wicher i krzyczał, że pobiegłam na skargę i że teraz trzeba zmieniać zalecenia konserwatorskie – dodała Barbara Kokoszkiewicz.

Sebastian Wicher zaprzeczał temu, że krzyczał na pełnomocniczkę. Ale to zresztą jest sprawa mniej ważna niż to, że w ciągu zaledwie kilku dni pojawiły się zupełnie inne zalecenia konserwatorskie dla zabytku. Już nie były tak restrykcyjne i pozwalały na dość dużą ingerencję w zabytek oraz tereny przyległe. Tym samym w ciągu kilku dni wyszły z tego samego urzędu, podpisane przez te same osoby upoważnione, dwa różne dokumenty i obydwa – co ciekawe – mają zastosowanie. Czyli – mówiąc wprost – pozostają w obrocie prawnym.

Nie wiemy, co mamy teraz zrobić. Mamy dziś dwie wytyczne konserwatorskie dla Lipowej 41. Obydwa dokumenty są ze sobą sprzeczne. Pod obydwoma zaleceniami podpisał się Miejski Konserwator Zabytków – powiedziała pełnomocnik dewelopera.

Być może w urzędzie miejskim urzędnicy nie dojrzeli do korzystania z kodeksu postępowania administracyjnego, który w takich sytuacjach nakazuje zmianę orzeczenia z urzędu, jeśli wystąpiły nowe lub nieznane organowi w dniu wydania decyzji, okoliczności w sprawie. Na pewno nie można wydawać dwóch różnych dokumentów, które pozostają w obrocie prawnym i są ze sobą sprzeczne.

Dziś niemały kłopot ma deweloper, ponieważ otrzymał dwa dokumenty z tego samego organu i do dwóch de facto musi się stosować. Który wybierze? Może zrobi losowanie? A może nasz magistrat znów znajdzie rozwiązanie sytuacji jedyne i nowatorskie w Polsce – jak w przypadku pomysłu organizacji tras narciarskich na ścieżkach rowerowych? Będziemy jeszcze dopytywać o to, co ma zamiar teraz zrobić prezydent Białegostoku, który dopuścił do takiej kuriozalnej sytuacji.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: SW)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do