Od jakiegoś czasu dość mocno na forach internetowych uaktywnili się dyskutanci. Piszą, komentują, krytykują, chwalą. Wszystko to ma sprawić wrażenie, że wiele osób zabiera głos w ważnej sprawie. Tą niewątpliwie jest obecnie kwestia rzekomych nacisków na biuro Miejskiego Konserwatora zabytków. Dyskutanci zapomnieli tylko, że redakcje w naszym mieście widzą numery IP i jak na razie są one tylko dwa. Trolle internetowe dziwnym trafem ciągną za jedyną opcją – tą z magistratu.
Już jakiś czas temu mieliśmy do czynienia z wpisami i komentarzami pochodzącymi wydawałoby się od różnych ludzi. Kiedy jednak przyjrzeć się numerom IP urządzeń, z jakich są zamieszczane, są one raptem dwa. Za każdym razem krytykowane są te same osoby, środowiska polityczne i oczywiście niezmiennie nasza redakcja. Ma to swój początek jeszcze z kampanii samorządowej, kiedy nawet nie zawahano się ukraść logo, własność intelektualną i zdjęcia. W internecie miało być zamieszanie, bo trzeba było skierować myślenie internautów w wyłącznie słuszną stronę – tę zawsze prezentowaną przez prezydenta Białegostoku i jego bezpośrednie zaplecze. Nie bez powodu przy takich fałszywych fanpage pojawiali się tak zwani fani – jak doradca prezydenta, dyrektor gabinetu prezydenta, jego obecni zastępcy, radni z komitetu prezydenckiego, a także inni współpracownicy, którzy lajkowali i udostępniali treści pomawiające różne osoby publiczne, w tym członków naszej redakcji.
Obecnie też przy sprawie Sebastiana Wichra, który odważył się poinformować o nieprawidłowościach, a wręcz naciskach na pracownikach biura Miejskiego Konserwatora Zabytków, w internecie znów pojawiły się wpisy. Też są robione z tych samych dwóch numerów IP. I wszystkie, co do jednego, próbują ośmieszyć zabytkoznawcę, redakcję DDB, dziennikarzy, którzy zajmują się tematem, także z innych redakcji, i wszystkich tych, tych którzy w ogóle próbują dociec, jak było naprawdę. Każdy z tych wpisów broni tak naprawdę magistratu oraz osób, jakie mogą być zamieszane w aferę z naciskami w biurze miejskiego konserwatora zabytków.
To najlepiej widać na naszym forum pod artykułami, w których opisujemy całą sprawę i na forum Kuriera Porannego. Redakcja Dzień Dobry Białystok niedawno wprowadziła moderację komentarzy, ale głównie dlatego, że trolle, które wypisują treści obraźliwe i pomawiające inne osoby, nie przestrzegają ani zasad dobrego wychowania, ani tak naprawdę netykiety. Stąd, kiedy na DDB przestały się pokazywać wpisy szkalujące różne osoby publiczne, atrakcyjne stało się forum Kuriera Porannego. Teraz towarzystwo trolli przeniosło się na inny nośnik, ale zachowuje się dokładnie tak samo.
Zapewne nie przyszyło im do głowy, że tego rodzaju działanie pozostawia ślad w internecie i ewidentnie przynosi skutek odwrotny od zamierzonego. Bardzo przykro, że tego rodzaju dialog publiczny prowadzą ludzie związani bezpośrednio lub pośrednio z prezydentem Białegostoku. Plus oczywiście do tego dyżurny spotted białystok w pełni kontrolowany przez ekipę ze Słonimskiej.
Dowód? Ależ nie ma problemu. Na naszym redakcyjnym fanpage wpisała się niejaka Jolanta Kowalewska, przynajmniej konto ma założone pod takim nazwiskiem. Jest adminką na spotted białystok. U nas napisała, że była pomawiana przez redakcję, choć nigdy nie miało to miejsca. Ale napisała również, że redakcja obrażała jej brata. Kim jest brat? To już wyjaśnia wpis na forum Gazety Wyborczej. Tam ta sama Jolanta Kowalewska wie już, że jeden z radnych miał siedzieć cicho przez jakiś czas. Od kogo wie? No pewnie, że od brata! Bo od kogo by innego? Od samego prezydenta Truskolaskiego? Raczej mało prawdopodobne. Kim jest brat i kto mógł wiedzieć, że coś nie gra w temacie Lipowej 41? Najprawdopodobniej ten, kto miał coś w tej sprawie do ukrycia i ten, któremu zależało, aby sprawa nacisków nigdy nie wypłynęła – czyli składając wszystkie wątki do kupy – Rafał Rudnicki. Gdyby tak nie było, to pozostaje ustalić kto nadzoruje on urbanistykę miejską, jak i biuro Miejskiego Konserwatora Zabytków? I tu z dostępnych publicznie danych znów pojawia się nazwisko Rudnickiego. Jakoś mamy za dużo przypadków naraz.
Dziwnym trafem spotted białystok obsługuje też mąż radnej Anny Augustyn z Komitetu Truskolaskiego – Karol Augustyn, choć właściwie należałoby powiedzieć, że jego firma. Przynajmniej jeszcze od niedawna można było znaleźć na fanpage spotted białystok tę informację, która obecnie zniknęła jak kamfora. I tylko przypadkiem Karol Augustyn był również wspólnikiem Rafała Rudnickiego jeszcze kilka lat temu. Czy nadal jest? Tego na razie nie wiemy. Nie ma nigdzie żadnej informacji, kto jest właścicielem spotted, ani kto go obsługuje – cud! Za to bez problemu ten nośnik zamieszcza informacje podpisane jako #wiadomości, za które nie wiadomo kto odpowiada, brak jest informacji o redaktorze naczelnym o biurze redakcji, o czymkolwiek. Nie ma takich przypadków. Spotted Białystok może też bez problemu zamieszczać informacje z oficjalnej strony miasta bez podania źródła i nikt jakoś z magistratu nie krzyczy, że narusza to prawa urzędu miejskiego.
Bez problemu ustaliliśmy, że wpisy na naszym forum pochodzą wyłącznie z dwóch numerów IP. Czasem pojawiają się nawet trzy. Wszystkie są robione z urządzeń przenośnych. Zamieszczający wpisy podpisują się różnymi nickami próbując sprawić na czytających wrażenie, że piszących i myślących w podobnym tonie jest bardzo dużo. To nieprawda! Są to wciąż te same osoby, którym zależy na przykryciu niewygodnych tematów, bądź zbicia toku dyskusji kompletnie na boczne tory.
Na koniec jeszcze taka ciekawostka. Kiedy niedawno trwało wielkie grillowanie z prezydentem podczas Dni Miasta, forum było cichutkie. Nie pojawił się ani jeden wpis. Kiedy trwało posiedzenie Rady Miasta w dniu 22 czerwca i kolejna jego część 29 czerwca – nie pojawił się ani jeden wpis. Za to gdy tylko skończył się grill z kiełbaskami i jak tylko można było opuścić salę obrad – wpisy poszły hurtem! Przypadek? O nie! Nie ma takich przypadków! Tak samo nie ma takich przypadków, że radny Marcin Szczudło zamiast zajmować się sprawami poruszanymi na posiedzeniu komisji, na którą przyszedł mocno spóźniony, zajmował się wrzucaniem zdjęć i komentowaniem na spotted białystok własnego wpisu. Niestety, traf chciał, że zrobił to na oczach dziennikarki portalu Dzień Dobry Białystok.
Już tylko wypada dodać, że od niedawna za komunikację z mieszkańcami Białegostoku poprzez oficjalne miejskie nośniki odpowiada się nie kto inny jak Rafał Rudnicki. Za gazetki z paszkwilami z poprzedniej kampanii wyborczej, co oparło się nawet o sąd, odpowiadał obecny zastępca prezydenta – Robert Jóźwiak. A Marcin Szczudło wrzuca zdjęcia na spotted białystok, administrowane przez jakąś siostrę, która otrzymuje informacje bezpośrednio z magistratu. Tyle są warte komentarze broniące stanowiska magistratu w sprawie nacisków w biurze Miejskiego Konserwatora Zabytków! Miejcie to na uwadze czytając komentarze na różnych lokalnych stronach internetowych.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Karol Rutkowski)
Komentarze opinie