Reklama

A gdyby tak deweloperka przeniosła się poza miasto?

17/08/2015 15:46


Dziś mimo rządowego wsparcia zakup własnego mieszkania wciąż pozostaje poza zasięgiem wielu młodych ludzi. Lokale w inwestycjach na przedmieściach, ale dobrze skomunikowanych z centrum, mogą być znacznie tańsze. To może być szansa dla wielu. 

To rozwiązanie mogłoby idealnie nadawać się dla Białegostoku i aglomeracji białostockiej. Samo miasto jest dość mocno zaludnione i obecnie pod zabudowę wielorodzinną wykorzystuje się niemal każdy kawałek wolnej przestrzeni. Na dodatek dochodzi do sytuacji kuriozalnych, tak jak na ulicy Angielskiej i Ostrowieckiej. Wywłaszcza się mieszkańców z ich domów, żeby deweloper mógł postawić bloczki wraz z parkingami i drogą dojazdową. Znów pod topór pójdą wieloletnie drzewa. W ich miejsce pojawi się kostka brukowa, asfalt i beton.

Pisaliśmy już jakiś czas temu, że deweloperzy za milczącą lub jawną zgodą prezydenta, doprowadzili do kompletnego bałaganu w związku z cenami gruntów w Białymstoku. Działki pod budowę domu są tak drogie, że niekiedy przekraczają koszty budowy całego domu, włącznie z wykończeniem i wyposażeniem. Na osiedlach takich jak Białostoczek, albo Bema ceny za metr kwadratowy uzbrojonej działki sięgają od 500 do nawet tysiąca złotych. Czasami jeszcze więcej. Alternatywą wobec tego stają się mieszkania budowane przez deweloperów, którzy spokojnie mogą narzucać ceny według własnego uznania. Właśnie dlatego, że budowa własnego domu jest okropnie droga.

– Na rynku jest ogromna potrzeba tanich mieszkań i domów, które będą dostępne dla młodych ludzi, przede wszystkim w dużych miastach. W ubiegłym roku ruszył program wsparcia Mieszkanie dla Młodych, który mógłby jednak rozwijać się szybciej. Pytanie, dlaczego w ofercie są setki, a nie tysiące mieszkań. Myślę, że barierą jest cena, bo produkty lokalizowane w dużych aglomeracjach, na drogich gruntach, są po prostu drogie – analizuje w rozmowie z agencją Newseria Jerzy Szymański, prezes zarządu firmy deweloperskiej Włodarzewska SA.

Dane Banku Gospodarstwa Krajowego wskazują, że w ciągu 18 miesięcy obowiązywania programu MdM dzięki dopłatom własne mieszkanie kupiło 23 tys. rodzin. W ubiegłym roku wykorzystano 207 mln zł, czyli nieco ponad jedną trzecią środków zarezerwowanych na ten okres. W tym roku program wyraźnie przyspieszył, m.in. dzięki podniesieniu limitów cenowych za metr kwadratowy w niektórych miastach. Do połowy lipca do BGK wpłynęły 12 757 wnioski o dofinansowanie zakupu mieszkania, a z przewidzianego na ten rok limitu (715 mln zł) zarezerwowano 41 proc. Ale gdyby mieszkania zaczęto budować na obrzeżach lub przedmieściach, zainteresowanych kupnem byłoby zdecydowanie więcej osób. Przynajmniej tak przewidują analitycy i eksperci.

Inwestycje mieszkaniowe na przedmieściach mogą być bardzo atrakcyjne, szczególnie dla młodych ludzi. Warunkiem musi być jednak dobre skomunikowanie z miastem, bowiem mieszkańcy chcą szybko dostać się nie tylko do swoich miejsc pracy, ale w przypadku starszych dzieci, także do szkół ponadgimnazjalnych i wyższych, które na terenach podmiejskich zapewne nigdy nie powstaną – komentuje temat Artur Kosicki, ekspert od inwestycji budowlanych.

– Należałoby skupić uwagę na lokalizacjach podmiejskich, dobrze skomunikowanych z miastami, ale o dużo tańszej cenie jednostkowej metra kwadratowego. Tam powinniśmy szukać możliwości – przekonuje prezes spółki Włodarzewska. – Myślę, że przyjść w sukurs mogłoby państwo, bo agencje państwowe dysponują dużymi areałami gruntu, które są dostępne i mogłyby być do tego wykorzystane – dodaje.

W Białymstoku mamy tę dobrą sytuację, że właściwie niemal w każdym kierunku od miasta, da się dojechać bez problemu. Z komunikacją też można by było poradzić. W końcu nasze miejskie autobusy kursują także do gmin ościennych. Gdyby więcej osób przeniosło się na przedmieścia, do tychże gmin wpływałoby więcej podatków, z których można by było przecież sfinansować większą ilość kursów autobusów. Ale Białystok i jego najbliższe okolice mają jeszcze jedną ważną rzecz – doskonałą infrastrukturę kolejową. Dziś rzadko, albo wcale niewykorzystywaną. A szkoda, bo to świetny sposób na przemieszczanie się – ekologiczny i stosunkowo tani.

Nad koncepcją Białostockiej Kolei Miejskiej pracowały wspólnie kilka lat temu władze Białegostoku i samorząd województwa podlaskiego. Projekt został również zgłoszony w 2006 roku do programu „Rozwój Województw Polski Wschodniej”. Miał kosztować około 150 mln złotych. W pierwszym etapie szybka kolej miejska liczyłaby ponad 40 kilometrów długości i obejmowałaby linie biegnące w kierunku Bacieczek, Lewickich, Starosielc, Białegostoku Fabrycznego. Zaś w drugim etapie szybkie połączenia uzyskały miejscowości położone w promieniu 50 kilometrów od Białegostoku jak: Łapy, Mońki, Sokółka, czy Waliły. Niestety projekt został zawieszony już za czasów prezydentury Tadeusza Truskolaskiego oraz kiedy marszałkiem był Jarosław Dworzański.

Właśnie taniego i szybkiego skomunikowania z terenami podmiejskimi brakuje np. w Białymstoku. Dobrym rozwiązaniem byłaby zatem kolej aglomeracyjna, już od pewnego czasu postulowana przez białostoczan, którym bliskie są sprawy transportu. Na rynku jest ogromna potrzeba tanich mieszkań i domów, dostępnych dla młodych ludzi. Nie będą jednak tanie bez dobrej komunikacji – uważa Artur Kosicki, ekspert.

W moim przekonaniu częściowo mieszkańcy odzwyczaili się od jazdy koleją. Ale liczmy na zainteresowanie naszym projektem. Bo chcemy zaproponować alternatywny środek lokomocji na terenie Białegostoku oraz terenie aglomeracji białostockiej. Oczywiście, jeśli będą atrakcyjne parametry jak czas przejazdu, dodatkowe przystanki na terenie Białegostoku, powiązanie z komunikacją miejską – wspólny bilet, a także inne czynniki, które pozwalają wybrać kolejowy transport zbiorowy, z pewnością odniesie to większy lub mniejszy sukces – mówił nam już rok temu Tomasz Galicki ze Stowarzyszenia Sympatyków Kolejnictwa Kolejowe Podlasie.

To właśnie wtedy Stowarzyszenie zachęcało mieszkańców miasta do dyskusji na temat kolei podmiejskich w ramach spotkań kawiarenki obywatelskiej. Zresztą miłośnicy kolei od dawna starają się zainteresować swoim projektem władze miasta jak i województwa. Mogliby skorzystać na tym wszyscy, wystarczyłoby tylko trochę wspólnych działań, a prawdopodobnie za kilka lat Białystok stałby się miastem modelowym, które rozwiązało problemy z drogimi mieszkaniami i transportem oraz wzmożonym ruchem samochodowym jednocześnie.

W kontekście budownictwa mieszkaniowego poza granicami administracyjnymi, pomysł mógłby chwycić z wielu powodów. Począwszy od korzyści dla młodych ludzi, którzy za metr kwadratowy płaciliby mniej niż w samym mieście, po budżety poszczególnych gmin, także i Białegostoku. Podatki od nieruchomości trafiałyby bowiem do gmin, w których się mieszka, za to podatki dochodowe – najpewniej do Białegostoku. Bo to jednak tutaj byłoby miejsce zatrudnienia większości osób mieszkających w sąsiednich gminach. Jak widać – wielu by na tym po prostu skorzystało.

Osiedla podmiejskie mają swoje plusy i minusy. Z jednej strony oferują atrakcyjne tereny, ciszę, mniejszą gęstość zaludnienia. Mogą być także znacznie tańsze, co jest szczególnie ważne dla młodych ludzi. Te zalety słabną jednak przy niewystarczającym skomunikowaniu z miastem. Ale to tu pojawia się szansa dla nowoczesnej kolei aglomeracyjnej, na którą Białystok zasługuje i która jest potrzebna – dodaje Artur Kosicki, ekspert od inwestycji budowlanych.

Może warto jednak zastanowić się nad tego typu rozwiązaniami i podjąć wspólny trud nad opracowaniem szczegółowych planów. A przynajmniej warto by było wrócić do porzuconego programu, o którym pisaliśmy powyżej. Możliwe, że sami deweloperzy byliby zainteresowani budową tańszych mieszkań, bo chętni na pewno by się znaleźli. Postaramy się o opinie w tej sprawie. W tym miejscu czekamy na Wasze głosy. Przesyłajcie nam swoje przemyślenia na adres: [email protected] lub komentujcie pod artykułem lub na naszym redakcyjnym fanpage na Facebooku.

(Newseria.pl/ Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: sxc.hu)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do