Niekiedy można mieć wątpliwości, po co w Polsce funkcjonują urzędy mające dbać o różne sfery naszego życia. Takie wątpliwości nasuwają się teraz wobec Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, która zgodziła się na budowę ścieżek rowerowych w Lesie Zwierzynieckim, choć nie dołączyła żadnych legend, jak miałyby wyglądać.
O Lesie Zwierzynieckim jest głośno już od kilku miesięcy. Głównie za sprawą planów inwestycyjnych, które chce tam przeprowadzić miasto Białystok. Jeszcze w ubiegłym roku zapowiedziano zmiany, ale polegające na ustawieniu dodatkowych ławek i oświetlenia. W tym roku okazało się, że zmian w lesie może być więcej. Na dodatek w lesie i w części rezerwatu również zaplanowano łącznie wycinkę blisko 500 drzew, budowę ścieżek rowerowych, nowych szlaków i dociągnięcie prądu. Po co w lesie prąd? Zwłaszcza w rezerwacie, którego nie wolno naruszać? To ciągle jest przedmiotem spekulacji wielu mieszkańców Białegostoku.
Krótko po tych wieściach, bo w marcu tego roku, powołany do życia został Komitet Społeczny „Ratujmy Zwierzyniec”. Utworzyli go sami białostoczanie, którzy nie chcieli zgodzić się na ingerencję w zabytkowe tereny zielone i jedyne miejsce, które wciąż jeszcze żyje swoim życiem. Odbyło się kilka spotkań, podczas których Miasto odstąpiło od części inwestycji i zmieniło przebieg tras pieszych i rowerowych. Pierwotnie miały biec po liniach prostych, a nie tak jak jest obecnie, czyli pomiędzy drzewami. Do wycinki miało pójść około 500 drzew, większość z Parku, ale częściowo też i w rezerwacie. Zaczęła się walka o to miejsce i zachowanie jego obecnego stanu. Komitet Społeczny „Ratujmy Zwierzyniec” wystąpił z wnioskiem formalnym o przeprowadzenie konsultacji społecznych w związku z zagospodarowaniem tego miejsca. Niestety konsultacje się nie odbędą.
Prezydent Białegostoku odpisał na wniosek sugerując Komitetowi, że konsultacje społeczne się przecież odbyły. Wszak spotkania z mieszkańcami miały miejsce, wobec czego uznaje je za wystarczającą debatę publiczną. To, że nie wszyscy mogli wziąć w nich udział i wypowiedzieć się co do przyszłości terenu oraz jego zagospodarowania, najwyraźniej była w tym przypadku nieistotna. Wtedy z pomocą społecznikom przyszło Stowarzyszenie Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot i jako podmiot zarejestrowany formalnie, podjęło walkę o Las Zwierzyniecki oraz rezerwat wspólnie z Komitetem Społecznym „Ratujmy Zwierzyniec”.
Sprawa modernizacji terenu trafiła na biurko Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Warszawie. Kilka dni temu przyszła decyzja, która nie zadowala ani Stowarzyszenia, ani Komitetu Społecznego. Głównie dlatego, że GDOŚ zezwala na ingerencję w rezerwat, choć z pewnymi zastrzeżeniami.
„Główna ścieżka o długości około 260 m, biegnąca od ulicy Zwierzynieckiej od południowej granicy rezerwatu zostanie zwężona do szerokości 6 m. Stara nawierzchnia głównej ścieżki biegnącej od ulicy Zwierzynieckiej do południowej granicy rezerwatu wraz z rondem wokół klombu z pomnikiem ku czci kpt. Stanisława Skarżyńskiego zostanie wymieniona na nawierzchnię z kruszywa naturalnego (warstwa zamulająca z piasku pylastego, kruszywo naturalne frakcji 2/12,8 mm gr. 15 cm, geowłóknia separacyjno – filtracyjna, warstwa odcinająca z piasku – gr. 10 cm)” – czytamy w decyzji GDOŚ.
Choć trzeba dodać, że to nie wszystkie obwarowania. Pojawiły się jeszcze zapisy o zwężeniu innej ze ścieżek do 3 metrów, a także o tym, że montowane ławki i kosze na śmieci mają nawiązywać do istniejących elementów na terenie parku, czy to, że kable do oświetlenia mają zostać zakopane w wąskim (50 cm) rowie głębokim na 90 cm. W decyzji czytamy jeszcze, że prace mają zostać wykonane poza okresem lęgowym ptaków. Łącznie pojawiło się aż 17 zaleceń.
Być może to dużo, ale w decyzji zabrakło tego, co najważniejsze. Mianowicie zabrakło mapki z legendą, która pokazywałaby o jakie dokładnie trasy chodzi. Ponadto zabrakło argumentacji o alternatywnych rozwiązaniach dla tego terenu. Na dodatek z takiej decyzji wynika, że drzewa można wycinać. A z tym absolutnie nie chcą zgodzić się społecznicy z Komitetu „Ratujmy Zwierzyniec”. Zresztą planowana wycinka drzew połączyła ze sobą aktywistów, którzy mieli dość wycinania zieleni w mieście, a także ingerencji w dziewiczy teren rezerwatu.
„(…) dzięki uprzejmości Pana Adama Bohdana ze Stowarzyszenia Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot otrzymaliśmy decyzję Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w której wyraził on zgodę na odstępstwo od zakazów w Rezerwacie Las Zwierzyniecki, czyli modernizacja ścieżek w Rezerwacie może być przeprowadzona (tym samym drzewa mogą być wycinane). Z decyzją GDOŚ nie sposób się zgodzić, gdyż zawiera ona kilka bardzo istotnych wad. Taka decyzja może być wydana tylko po spełnieniu dwóch następujących przesłanek: przedstawienie programu kompensacji oraz wykazanie braku planu alternatywnego (a taki plan jest możliwy, bo można poprowadzić ścieżki tak, żeby nie ingerować w przedmiot ochrony rezerwatu). Ponadto brakuje załącznika w postaci mapy z legendą, co może budzić wątpliwości, jakich ścieżek decyzja dotyczy. W związku z tym Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot, która jest stroną w postępowaniu w GDOŚ, złoży wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy. Nie poddajemy się i dalej będziemy walczyć o zachowanie Rezerwatu w nienaruszonym stanie” – skomentowali społecznicy na swoim facebookowym fanpage.
Kolejny raz można zadać pytanie – komu zależy na uzbrojeniu terenu parku i rezerwatu? Bo trudno znaleźć jakieś inne argumenty za tym, w jakim celu do rezerwatu mają być dociągnięte media. Czy zwierzęta, które w naturalnych warunkach żyją bez latarni, potrzebują raptem prądu w dziuplach lub w norze? Ponadto warto też postawić pytanie w jakim celu utworzone zostało Centrum Konsultacji i Partycypacji w urzędzie miejskim, skoro głos ponad 1800 osób, które nie chcą ingerencji w rezerwat i Las Zwierzyniecki, pozostaje wołaniem na pustyni? Trzeba tu dodać, że w Białymstoku nie mamy uchwały, która regulowałaby konsultacje społeczne, bo ta została uchylona przez wojewodę podlaskiego w trybie nadzorczym. Niemniej są zapisy ogólnokrajowe, które pozwalają na przeprowadzenie debaty publicznej, również w takich sprawach.
Jeśli dodać do tego, że obecny wojewoda odpowiadał wcześniej w urzędzie miejskim za plany zagospodarowania przestrzennego, które obecnie wzbudzają tak wiele kontrowersji, być może okaże się, że zablokowanie konsultacji społecznych nie było przypadkowe. W ten sposób zamyka się usta ludziom, którzy mogliby wyrażać własne zdanie choćby w przypadku Lasu Zwierzynieckiego. Tajemnicą poliszynela jest jeszcze, że sąsiadującymi z rezerwatem terenami Uniwersytetu w Białymstoku, jest żywo zainteresowany jeden z białostockich deweloperów. Gdyby zostały uzbrojone, miałby on znacznie mniej wydatków na przystosowanie gruntów do budowy bloków niemal w środku parku, co z kolei pozwoliłoby mu sprzedać mieszkania znacznie drożej, niż gdyby sprzedawał z dala od zieleni.
Dziwnym trafem z inwestycji w parku przychodził kilka miesięcy temu na spotkanie z mieszkańcami tłumaczyć się rektor Uniwersytetu w Białymstoku. Przecież to nie on ma odpowiadać za rewitalizację rezerwatu i Parki Zwierzynieckiego. Rektor zasłaniał się bezpieczeństwem studentów, którzy przez park mają przemieszczać się pomiędzy budynkami uczelni. Obecnie też się przemieszczają, ale nie jest nam znany żaden przypadek sytuacji niebezpiecznej w tej okolicy, mimo braku oświetlenia i nierównych ścieżek pieszo – rowerowych.
Komitet Społeczny „Ratujmy Zwierzyniec” broni składać nie zamierza w walce o ratowanie zieleni. My jeszcze spróbujemy przyjrzeć się działaniom dewelopera, zwłaszcza w kontekście skupowania działek od uniwersytetu lub osób prywatnych.
Komentarze opinie