Co zrobić, aby osłuchany już album zyskał nowe życie? Wypuścić reedycję? Dorzucić płytkę do jednej z gazet? Nic z tych rzeczy. Dj Fejm znalazł na to swój własny sposób, nadając nową jakość dobrze znanym zwrotkom Hukosa i Ciry.
„Głodnych z natury” bez wątpienia można zaliczyć do dobrych płyt. Już sama lista artystów, którzy udzieli się gościnnie, a także producentów robi wrażenie.
Jesień 2015 to jednak już nie lato 2013. Czas mknie do przodu niczym MadMax przez postapokaliptyczną pustynię. W międzyczasie Cira wypuścił dobrą solówkę, a Hukos udał się na emigrację za ocean. Ale nie przeszkodziło mu to w dokończeniu własnej płytki. O kolejnej kolaboracji raperów, póki co, niestety nic nie wiadomo. Szkoda, bo produkcja, która wyszła spod ręki Fejma mocno podsyca apetyt. Warto zaznaczyć, że nie jest to kolejny mixtape, jakich na rynku wiele. „Głodni z natury 2.0” to pierwszy na polskiej scenie projekt, gdzie wykorzystane zostały wszystkie zwrotki z wcześniejszego albumu.
Trzeba przyznać, że białostocki Dj zabiera nas w bardzo ciekawą muzyczną podróż. Odwalił przy tym kawał świetnej roboty trafnie dobierając muzykę do acappelli. Na jego produkcji znajdziemy instrumentalne wersje takich bangerów jak: „I’m ill” Red Cafe, „Numbers On The Board” Pusha T oraz „Drops Bands On It” Mally Mall. Dobrze znane bity świetnie kontrastują z nieco mniej znanymi perełkami Sid Roams czy The Pack. Taka mieszanka sprawia, że „Głodnych z natury 2.0” słucha się niczym zupełnie świeżej płytki, a nie mixtape’u.
Trudno jednoznacznie stwierdzić, który z blendów wypada najlepiej. „Ulubiony MC” na bicie Pete Rocka wypada o wiele mniej agresywnie. W „Widzę, spływam” klubowy vibe zachodniego wybrzeża miesza się z finansowym bagnem rodzimej rap gry. Bezbłędnym strzałem są „Koledzy” zblendowani z „Made Nas Proud”. Historia dawnych przyjaźni okraszona mistrzowskim saksofonem sprawia, że utworu można słuchać w nieskończoność.
Generalnie Fejmowemu zarzucić mogę tylko i wyłącznie „Supeł”, który był moim faworytem na „GzN”. Odsłuchując go w wersji 2.0 miałem wrażenie, że siadły mi głośniki.
Pomimo tego jednego „ale” zdecydowanie warto sprawdzić cały materiał. Zanim jednak zdecydujecie się założyć słuchawki i wcisnąć „Play”, odsłuchajcie raz jeszcze pierwotny krążek Ciry i Hukosa. Pozwoli on zupełnie inaczej spojrzeć na jego drugie wcielenie.
Komentarze opinie