Reklama

Jaki wariat jeździ na 60 – minutowym bilecie?

14/12/2015 18:20


„Boże gdzie rozum” chciało by się powiedzieć czytając o tym jak działa w Białymstoku bilet 60- minutowy. Zastanawiamy się czy żyje tu ktoś, kto w ogóle korzysta z takiej oferty biletu, która w warunkach naszego miasta sensu żadnego nie ma. Bo biletu nie można wykorzystać na kilku liniach.

Może to i dobrze, że w Białymstoku nie mamy ani metra, ani innego transportu zbiorowego poza Białostocką Komunikacją Miejską. Bo gdyby była tworzona jakaś oferta dodatkowa, strach pomyśleć ile moglibyśmy płacić za bilety w naszym mieście, które i tak do tanich nie należą. Od ponad roku mamy możliwość zakupu biletu 60- minutowego, który w normalnych warunkach służyłby głównie załatwieniu jakiejś sprawy w innej dzielnicy. Niemniej tu jest Białystok i tu wszystko działa po naszemu. Dlatego na bilecie 60 – minutowym przejedziemy wyłącznie jedną linią i bilet jest nieważny po opuszczeniu pojazdu, nawet wtedy, gdy wykorzystamy go wyłącznie przez 10 minut.

Udogodnieniem i wytłumaczeniem sensu takiego biletu podzielił się Prezydent Białegostoku w odpowiedzi udzielonej na interpelację radnego Sebastiana Putry. Ponad miesiąc temu pytał on gospodarza miasta o zasady działania biletu 60 – minutowego oraz zwrócił uwagę, że jeśli taki bilet nie umożliwia przesiadki z jednej do drugiej linii w czasie jednej godziny, to cały ten bilet jest zwykłym absurdem.

Na prośbę mieszkańców Białegostoku proszę o przedstawienie zasady działania biletu 60- minutowego. Czas liczony jest według rozkładu jazdy czy według czasu rzeczywistego? W jaki sposób się go kasuje? Jak wygląda? Czy bilet umożliwia przesiadki, ponieważ z mojej wiedzy wynika, że bilet nie daje takiej możliwości, co jest absurdalne. Proszę również o wyjaśnienie czym różni się bilet od zwykłego biletu jednorazowego. W miastach gdzie występuje bilet „minutowy” przesiadki są możliwe, w związku z czym wnoszę o wprowadzenie możliwości takiego rozwiązania oraz kosztów finansowych takiego rozwiązania jeżeli istnieją” – napisał w interpelacji radny Sebastian Putra.

W Białymstoku bilet 60 – minutowy nie ma zastosowania przy przesiadkach. Zwyczajnie już samym udogodnieniem posiadania takiego biletu jest możliwość jego wykupienia u kierowcy. I to właściwie jedyny pożytek. Reszta informacji odnośnie tego konkretnego biletu udzielona przez Prezydenta Białegostoku jest głupia do bólu i chyba tylko mieszkańcy naszego miasta, przyzwyczajeni do decyzji w takim stylu, jeszcze nie zabili śmiechem pomysłodawców.

Prezydent w swojej odpowiedzi na interpelację radnego powołuje się oczywiście na uchwałę Rady Miasta z września ubiegłego roku. Bo co złe i głupie – to zawsze wprowadzają radni. Prezydent ma wszak pomysły najlepsze we wszechświecie i okolicach. Tylko, że tak się składa, że pomysł z tak działającym biletem 60 – minutowym, jak obecnie, nie był pomysłem radnych, tylko magistratu do spółki z władzami Białostockiej Komunikacji Miejskiej.

Bilet jednorazowy zachowuje ważność od momentu skasowania do momentu opuszczenia pojazdu przez Pasażera, jednak nie dłużej niż do zakończenia kursu, na którym podróż została rozpoczęta, a w przypadku biletu jednorazowego 60-minutowego, upływu czasu ważności liczonego od momentu skasowania w kasowniku elektronicznym. Bilety jednorazowe 60-minutowe sprzedawane są tylko w pojazdach i nie upoważniają do przesiadek” – czytamy w odpowiedzi dla radnego podpisanej przez Tadeusza Truskolaskiego.

Prezydent w swojej odpowiedzi obiecał również, że na listopadowej sesji Rady Miasta zostanie przedstawiony projekt uchwały zmieniającej te absurdy. Ale niczego takiego nie było, więc absurd trwa dalej. Jedyną zmianą na rzeczonej sesji, na dodatek tyczącej się autobusów, była zmiana uchwały w sprawie określenia wysokości stawek podatku od środków transportowych.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do