Reklama

Jazda BKM jest już droższa, a mieszkańcy pytają o znikające kursy autobusów

24/03/2020 10:36

Od niedzieli podróż autobusami Białostockiej Komunikacji Miejskiej jest już droższa. Za bilet papierowy trzeba zapłacić nawet 4 zł, zaś bilet kupiony elektronicznie kosztuje złotówkę taniej. Białostoczanom tymczasem ciśnienie skacze nie tylko z powodu cen. Bo choć teraz płacą drożej, zniknęło sporo kursów. Pytają, za co mają płacić w takim razie?

Ani prezydent Białegostoku, ani radni Koalicji Obywatelskiej nie wzięli sobie do serca ogromnego niezadowolenia, jakie wywołała podwyżka cen biletów komunikacji miejskiej. Nie przekonały ich żadne argumenty podawane przez radnych Prawa i Sprawiedliwości w Radzie Miasta, ani mieszkańców. Postawili na swoim podnosząc ceny biletów i to na poziomie cen Warszawy, gdzie zarobki są zwyczajnie znacznie większe i na dodatek poza autobusami jest jeszcze metro i tramwaje.

Bilety krótkookresowe w Białymstoku, po podwyżkach są nawet droższe niż w Warszawie. I faktycznie, w naszym mieście nie da się pojechać niczym innym, jak tylko autobusem. Co prawda przez kilka miesięcy w roku można też korzystać z systemu rowerowego, który – jak twierdzą od początku władze miasta – jest uzupełnieniem Białostockiej Komunikacji Miejskiej, ale przecież nie da się pojechać miejskim BiKeRem na bilecie BKM, tylko trzeba za to dodatkowo zapłacić. W Warszawie, ale i w innych miastach Polski, bilet taki może być wykorzystywany w dowolnym środku transportu publicznego organizowanego przez samorząd.

Jednak jest coś jeszcze co mieszkańców zdenerwowało, a o czym wcześniej białostoczanie zwyczajnie nie wiedzieli. Okazało się, że choć za bilet płacą teraz dużo drożej, to mają do dyspozycji mniej połączeń. Cięcia kursów szczególnie widać w soboty i niedziele oraz w tak zwane dni świąteczne. Jeździ mniej nawet o kilkanaście autobusów w ciągu doby.

Może Panią zainteresuje temat dotyczący komunikacji miejskiej A właściwie władz białostockich. chodzi o to, że prezydent Nikitorowicz podczas wprowadzania podwyżki cen biletów komunikacji tłumaczył, iż potrzebna jest podwyżka aby nie "ucinać " kursów. A fakt jest taki, że właśnie od marca wprowadzana jest mniejsza liczba kursów (szczególnie w niedzielę). Jest to kolejne kłamstwo i mydlenie oczu mieszkańców” – napisał do naszej redakcji pan Łukasz.

Z mojego osiedla mam teraz 10 autobusów mniej w sobotę oraz 16 autobusów mniej w dzień świąteczny. Pytam za co mam płacić skoro spada jakość. Czy prezydent myśli, że mieszkańcy Białegostoku są debilami? Mam nadzieję, że to jego ostatnie podrygi w mieście, bo to zwykły nieudacznik i szkodnik” – tak z kolei napisał do nas list inny z czytelników, który prosił o nie podawanie do wiadomości publicznej jego danych, choć też i nie wskazał, jakiego osiedla takie cięcia dotyczą.

Jest to o tyle niezrozumiała sytuacja, bo jak warto przypomnieć – w uzasadnieniu uchwały o podwyżkach cen biletów wskazano, że waloryzacja wysokości opłat za korzystanie z usług publicznego transportu zbiorowego ma zapewnić utrzymanie poziomu podaży oraz jakości usług komunikacyjnych. Jeśli cięcia kursów mają być dowodem na utrzymanie poziomu dotychczasowej jakości usług komunikacyjnych, to chyba prezydent Białegostoku i zarząd BKM mają jakąś inną definicję utrzymania usług na dotychczasowym poziomie niż reszta ludzkości.

Wniosek z tego jest taki, że albo uzasadnienie uchwały zawierało nieprawdę i powinien się jej przyjrzeć wojewoda podlaski lub prokuratura, albo prezydent Białegostoku z zarządem BKM i radnymi Koalicji Obywatelskiej zwyczajnie oszukali mieszkańców zapewniając ich, że poziom usług BKM po podwyżkach będzie taki sam jak przed podwyżkami. Innych wyjaśnień w tej sytuacji raczej trudno tu szukać.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do