Reklama

Jedna uchwała to za mało by odbudować zaufanie mieszkańców

19/04/2018 15:37

Raz w roku, podczas Dni Miasta Białegostoku, mieszkańcy mieliby możliwość wypowiedzenia się w różnych sprawach dotyczących funkcjonowania i życia w mieście. Taki projekt chce złożyć klub radnych Platformy Obywatelskiej pod tytułem „Moje miasto – mój głos”. To o kilka lat za późno. Bo bez pomysłu na naprawienie popsutych inicjatyw mieszkańców, pomysł spali na panewce i stanie się nierealny do wykonania.

Wiele spraw dotyczących mieszkańców nie jest konsultowanych, choć zdaniem radnych Platformy Obywatelskiej, powinny. Takie oczekiwania – ich zdaniem – mają białostoczanie. I naprzeciw tym oczekiwaniom wychodzą radni klubu tej partii, którzy proponują, aby konsultacje społeczne odbywały się raz do roku, podczas Dni Miasta.

- Projekt uchwały otwiera formułę dla mieszkańców konsultacji społecznych, do tej pory trudno dostępną. Platforma Obywatelska chce, aby raz w roku, w Dni Miasta Białegostoku wszystkie najważniejsze projekty związane z konsultacjami społecznymi, czyli z bolączkami, które dotykają mieszkańców Białegostoku, mogły być poddane konsultacjom społecznym – powiedział radny PO, Tomasz Janczyło.

Radni jako przykład wskazali brak konsultacji odnośnie zagospodarowania przestrzeni na Placu NZS. W tym przypadku o takie konsultacje prosiła grupa białostoczan, której zależało najpierw na zmianie nazwy Placu, a teraz chcą, aby wyglądał on inaczej. Choć w tym przypadku bardziej chodzi o to, aby w tym miejscu nie powstał pomnik Lecha Kaczyńskiego, mimo że plan miejscowy na to pozwala. A faktyczne powody konsultacji o zagospodarowaniu tego miejsca opatrznie, czy nie, zdradził radny Biernacki. Z tym, że dodał jeszcze inny z pomysłów, który jego zdaniem, warto poddać konsultacjom. To temat, którego w zasadzie nie ma.

- Można zacząć od Placu NZS-u i tego czy pomnik Kaczyńskiego powinien się znaleźć w naszym mieście. Wiem, że w tej sprawie, zdania są podzielone. Ale też dochodzą do nas głosy, że część radnych PiS-u chciałaby wprowadzić, albo jest zainteresowana wprowadzeniem zakazu sprzedaży alkoholu po godzinie 22. I my uważamy, że o tak poważnej kwestii, to powinni jednak zdecydować mieszkańcy – powiedział radny Maciej Biernacki, szef klubu PO w Radzie Miasta.

W tym przypadku mieszkańcy mieliby akurat do konsultowania pomysł, którego nie ma. Wielokrotnie radni PiS mówili, że żadnego zakazu wprowadzać nie będą. Ale jeśli tego rodzaju konsultacje miałyby służyć doraźnym celom polityków, jak to widać na powyższym przykładzie, to być może nie ma sensu kruszyć o nie kopii. Jeśli ludzie zorientują się, że są na przykład manipulowani, to szybko okaże się, że nie będą w tym uczestniczyć. Tak jak ma to miejsce w tej chwili.

Przypomnieć warto, że w tej chwili konsultacje społeczne realizowane akurat przez urząd miejski, mają tak wiele niedociągnięć, że można śmiało powiedzieć, iż są wypaczeniem tego, czym być powinny. Na spotkania przychodzą głównie urzędnicy, czasem radni, a jak trafią się mieszkańcy, to raczej są to przypadki jednostkowe. Z drugiej strony, kiedy mieszkańcy faktycznie chcą zabrać głos, to okazuje się, że albo nie mogą, albo nie jest on w ogóle brany pod uwagę.

Tak było choćby na osiedlu Jaroszówka pod koniec ubiegłego roku. Pisaliśmy dość szeroko o tej sprawie. Mieszkańcy tego osiedla i Rada Osiedla Jaroszówka do tej pory bezskutecznie domaga się powtórzenia konsultacji społecznych, bo te które były, dotyczyły czegoś innego, niż można było się dowiedzieć z zaproszeń. Na dodatek zaproszeń, które zawierały błędy i nie dotarły do wszystkich zainteresowanych. A zainteresowanie jest i było duże, bo chodziło o przebudowę najważniejszych ulic na osiedlu. W jednym przypadku – mieszkańcy mieli konsultować projekt, którego urzędnicy odmówili im do okazania.

- Koncepcja przebudowy nie została nigdzie opublikowana (mowa o BiP), przez co mieszkańcy nie mieli jak wnieść żadnych merytorycznych czy technicznych uwag do niej. Po spotkaniu zawrzało, ludzie na osiedlu się wściekli i mają absolutną rację. Kilkaset osób zainteresowanych sprawą, nawet nie miało możliwości się wypowiedzieć. Miasto potraktowało nas po raz kolejny haniebnie, lekceważąco i bez żadnego szacunku – mówił naszej redakcji Krystian Majewski z Jaroszówki.

- Konsultacje społeczne dotyczące przebudowy ul. Jaroszówka w Białymstoku zostały przeprowadzone zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa i na chwilę obecną nie ma powodów, aby uznać je za nieważne i powtórzyć – a to już wyjaśnienia z tego roku przekazane naszej redakcji przez Annę Kowalską z biura prasowego prezydenta Białegostoku.

Sama Platforma uważa, że tym razem będzie inaczej, a przynajmniej powinno być inaczej. Za konsultacje społeczne ma odpowiadać zespół, w którym ma się znaleźć tylko jeden urzędnik, inni to pracownicy naukowi i dziennikarze. Jednak złe wieloletnie praktyki realizowane przez urząd miejski, ale i samą Platformę Obywatelską, jedna uchwała raczej nie zmieni. Dość wspomnieć, że już wielokrotnie mieszkańcy wnosili choćby o ochronę zieleni, wcześniej zniesienie klikania kartami w autobusach oraz całą masę innych postulatów. Wszystkie lądowały w koszu. Najpoważniejszym zaś sprawdzianem z traktowania głosu mieszkańców było referendum w sprawie sprzedaży MPEC-u. Wówczas politycy Platformy razem z prezydentem Truskolaskim apelowali, żeby nie iść na głosowanie i nie zabierać głosu. Teraz ma być inaczej?

- My chcielibyśmy, aby to nie politycy część decyzji podejmowali i chcielibyśmy cały ten projekt odsunąć od polityki – tłumaczył radny Biernacki.

- Tutaj chodzi o pewne ramy, nakreślenie czy Białystok na przykład ma być miastem kilku wieżowców, czy ma być utrzymana taka zabudowa, jaka jest w tej chwili, czy mamy utrzymywać pewną konwencję urbanistyczną, czy zawierzyć urzędnikom, którzy mają fantastyczną wiedzę, dyplomy, itd. Ale czasami oni rozmijają się z oczekiwaniami ludzi, więc trzeba znaleźć jakiś kompromis – powiedział Marek Chojnowski, radny PO.

W przypadku konsultacji społecznych, o czym mówili sami pomysłodawcy uchwały, ich wyniki, nie są wiążące dla władz miasta. Liczą jednak na to, że głos społeczny zostanie wysłuchany. Wyraźnie oddzielają projekty inwestycyjne zgłaszane przez mieszkańców, które ich zdaniem powinny mieć odzwierciedlenie w projektach do budżetu obywatelskiego. Z tym, że nawet i budżet obywatelski już jakiś czas temu przestał być obywatelski, bo stał się urzędniczy. To urzędnicy decydują, jakie projekty dopuszczają do głosowania. Niejednokrotnie trwał o nie wielki bój. Tak było choćby w przypadku budowy strzelnicy, której wciąż nie ma.

Platforma nie ma konkretnego pomysłu na to, jak zachęcić mieszkańców do udziału w takich konsultacjach. Liczy jednak na to, że zabawa z okazji Dni Miasta Białegostoku, skłoni ich do zabrania głosu. To może jednak być zdecydowanie oczekiwanie ponad miarę, bo zbyt wiele rzeczy noszących górnolotne przydomki „obywatelski” do tej pory zostało popsutych tak mocno, również rękami polityków tej partii, że jedna uchwała, to zdecydowanie za mało, aby odbudować zaufanie mieszkańców do tego typu działań.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do