W mieście Miłosierdzia cuda się zdarzają. Dobrze by było, gdyby te cuda służyły jednak społeczności, która powinna z nich czerpać. Niestety, w przypadku tak zwanych cudów dokonanych za sprawą polityków, na korzyści nie ma co liczyć za szczególnie. W miniony poniedziałek radni sejmiku województwa na przykład podeszli ponownie do tematu likwidacji szkoły, którą już raz zlikwidowali.
O Szkole Policealnej nr 2 Pracowników Medycznych i Społecznych w Białymstoku pisaliśmy sporo. Powód był i jest szczególny. Radni ponownie mieli się zająć tematem likwidacji szkoły, którą zlikwidowali już w tym roku. Jak to możliwe? Tak, że uchwała o likwidacji była podjęta z rażącym naruszeniem prawa. Została uchylona przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku. Wyrok co prawda nie jest jeszcze prawomocny Ale stanie się prawomocny, ponieważ nawet w miniony poniedziałek na sesji Sejmiku Województwa nie było żadnego głosowania w sprawie skierowania do sądu skargi kasacyjnej od orzeczenia WSA.
Za to radni ponownie podjęli uchwalę intencyjną w sprawie likwidacji szkoły, która jest zlikwidowana. Usankcjonowali tym samym bezprawny stan. Przede wszystkim dlatego, że po unieważnieniu podjętej przed kilkoma miesiącami uchwały, szkoła powinna najpierw zostać przywrócona do życia. Tymczasem szkoły jak na razie nikt nie przywrócił. Zwolnionych zostało kilku pracowników, którzy nie znaleźli zatrudnienia w drugiej ze szkół, jaka przejęła wszystko co zostało po zlikwidowanej placówce. Dokumenty i akta osobowe innych pracowników trafiły również do drugiej placówki. Uczniowie szkoły choć składali dokumenty do Szkoły nr 2, dziś są uczniami szkoły nr 1. Niektórzy z pracowników dostali odprawy z powodu likwidacji placówki, choć ta zgodnie z prawem musi działać do końca sierpnia 2016 roku. Dodamy do tego jeszcze umowę zawartą pomiędzy dwiema szkołami, na mocy której jedna z nich zakończyła działalność, choć powinna być. Członek zarządu województwa podlaskiego – Bogdan Dyjuk problemu nie widzi. Tak samo nie widzi go szef departamentu edukacji w urzędzie marszałkowskim.
- Uchwała intencyjna w sprawie likwidacji placówki pojawia się po raz drugi. WSA uchylił poprzednią uchwałę w tej sprawie, ale nie mamy jeszcze uzasadnienia. Stan formalny jest dziś taki, że na mocy porozumienia, od 1 września 2015 roku, uczniowie się uczą. Nauczyciele zatrudnieni na czas nieokreślony znaleźli zatrudnienie w szkole nr 1. Na następnym posiedzeniu przedstawię państwu uchwałę likwidacyjną – tłumaczył Bartłomiej Andruk, szef Departamentu Edukacji.
- Z tego co wiem, także od pani dyrektor szkoły, nie ma sytuacji, że jacyś chętni uczniowie nie znaleźli miejsc w szkole. Dodam, że pieniądze niezbędne do utrzymania szkoły, chcemy przeznaczyć po likwidacji na doposażenie pracowni, by kształcić lepiej. Tu nie mówimy o likwidacji, ale o połączeniu poprzez likwidację – wyjaśniał z kolei członek zarządu województwa podlaskiego – Bogdan Dyjuk, odpowiedzialny za edukację.
Tylko opozycyjni radni mieli wątpliwości co do załatwienia tematu likwidacji szkoły już po jej faktycznej likwidacji. Zresztą nawet i w tym przypadku dyskusja nie trwała długo. Przerywać ją próbował prowadzący obrady – Jarosław Dworzański. Choć należy dodać, że robił to wówczas, gdy dyskusja zaczęła schodzić na inne tematy, nie związane z projektem uchwały o likwidacji placówki. W tym przypadku na pewno jest sporo wątpliwości i niejasności z uwagi na inny stan prawny od istniejącego faktycznie. Radna Elżbieta Kaufman – Suszko, prosiła o przywrócenie placówki. Uzasadniała istnienie szkoły potrzebami kształcenia zawodowego.
- Czy rozważaliście państwo zamiast likwidacji szkoły, poszerzenie jej oferty? Mamy obecnie w kraju dużą dyskusję odnośnie szkolnictwa zawodowego. Są środki finansowe, można z nich skorzystać. Zamiast likwidować, może warto zastanowić się nad zmianę profilu. Zwracam też uwagę na to, że mogą wystąpić roszczenia. Pracownicy zostali wprowadzeni w błąd, bo zostali zwolnieni z powodu likwidacji szkoły, a szkoła będzie działała do września 2016 roku – mówiła radna Suszko.
Roszczeniami zarząd województwa podlaskiego zapewne przejmuje się najmniej. W końcu nikt za błędne, i podejmowane z rażącym naruszeniem prawa, uchwały, nie poniesie żadnych konsekwencji finansowych. Obecnie kilku pracowników złożyło wnioski do sądu pracy i toczą się sprawy, które mogą się zakończyć wypłatą odszkodowań. Jeśli sąd uzna je za zasadne, zapłacą za to oczywiście podatnicy, a nie ci, którzy dopuścili do obecnej sytuacji.
- Zarząd województwa wiedział, że uchwała była obarczona wadą nie do usunięcia. Teraz, mam wrażenie, zarząd dalej brnie w zaparte. Nie wiem czy likwidacja zlikwidowanej szkoły to właściwy kierunek postępowania – zastanawiał się radny PiS, Bogusław Dębski.
Większość radnych jednak miała zdanie takie, że trzeba jeszcze raz rozpocząć procedurę likwidacji zlikwidowanej szkoły. Głosami 17 za, przy 5 przeciwnych i 4 wstrzymujących się, Sejmik Województwa Podlaskiego zdecydował o ponownej likwidacji szkoły, której nie ma, a która powinna być. Na naszych oczach niestety dzieją się takie rzeczy, więc widzimy brak poszanowania dla prawa, a nawet godności człowieka. W tym przypadku mówimy o godności osób, które o utrzymanie szkoły walczyły i o tych, którzy zostali zwolnieni z pracy z powodu likwidacji placówki, choć ta będzie funkcjonować do końca sierpnia przyszłego roku.
Nie wiemy jeszcze jak przyjęli wczorajszy wynik głosowania pracownicy szkoły, którzy długi czas prosili zwłaszcza Bogdana Dyjuka o możliwość utrzymania placówki. Być może zdecydują się na powiadomienie organów ścigania o łamaniu prawa, w związku z likwidacją placówki, która powinna być. Śledczy mieliby zapewne co badać w związku z licznymi nieprawidłowościami, jakie wynikły z realizacji poprzedniej, nieważnej uchwały.
Komentarze opinie