Jednak trzeba prawidłowo oznakować miejsca postojowe?

Wydaje się, że przez długi czas Miasto Białystok mogło pobierać nielegalnie opłaty za postój w strefie płatnego parkowania. Grupa białostoczan wzięła się za porządki w tej materii. I choć władze Białegostoku oficjalnie twierdzą, że wszystko jest w porządku, to obecnie prowadzone czynności raczej skłaniają ku myśleniu, że w porządku nie było.

Grupa białostoczan zawzięła się do zaprowadzenia porządku, tam gdzie go jej zdaniem, nie było. Chodzi o oznakowanie strefy płatnego parkowania w taki sposób, aby można było pobierać opłaty za postój. Twierdzą, że dotychczas miejsca postojowe nie były oznakowane w sposób określony przepisami prawa, aby nikt nie miał wątpliwości, czy musi płacić za parkowanie, czy nie.

Szczegółowe warunki techniczne dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach określa rozporządzenie Ministra Infrastruktury z 2003 roku. W lutym 2014 roku przepisy zostały zmodyfikowane. I to właśnie ta modyfikacja sprawiła, że obecnie koniecznym jest inne niż było do tej pory, oznakowanie strefy.

– Proceder wyłudzania pieniędzy od kierowców jest cały czas kontynuowany. Miasto pomija art. 13 b ustawy, który określa dokładnie oznakowanie strefy płatnego parkowania jako miejsca wyznaczonego do parkowania – mówił jeszcze w ubiegłym roku na posiedzeniu Komisji Rewizyjnej Rady Miasta Dariusz Adamik, który złożył skargę na działanie Prezydenta Białegostoku.

Władze Białegostoku, choć w ogóle nie chciały się przyznać do bezprawnego pobierania opłaty postojowej, teraz wydaje się, że naprawiają błąd. Bo raczej trudno inaczej wytłumaczyć prowadzone obecnie czynności związane ze znakowaniem miejsc postojowych w sposób określony wyżej wymienionymi przepisami. Mimo, że jeszcze niedawno zastępca prezydenta – Adam Poliński – twierdził, że wszystko przecież było w porządku.

- Sąd mówi, że niezależnie od oznakowania w strefie płatnego parkowania płacić trzeba. My takie stanowisko podzielamy – wyjaśniał Adam Poliński.



Wyrok, o którym wspominał Adam Poliński niestety był wydany przed zmianą przepisów. I obecnie trwają prace nad właściwym oznakowaniem miejsc postojowych w płatnej strefie parkowania w Białymstoku. I kiedy miasto zaczęło porządkować strefę okazało się, że w niektórych miejscach nie jest to takie proste. Na przykład przy Legionowej trzeba było w ogóle zlikwidować parking. I to właśnie dlatego, że nie dało się wyznaczyć miejsc na tyle szerokich, aby mogły tam parkować pojazdy.

Co ciekawe, zanim ktoś z urzędników sprawdził wymaganą szerokość i długość miejsc postojowych, ustawiono parkomat. Niewiele później pojawił się zakaz parkowania. Mieszkańcy i przedsiębiorcy prowadzący działalność przy Legionowej 2, 4 i 6 zwrócili się do radnego z prośbą o pomoc w rozwiązaniu tej sytuacji. Wydaje się, że pomysłów jest kilka. Radny wskazuje je w swojej interpelacji skierowanej do Prezydenta Białegostoku. Co jednocześnie oznacza, że wcześniej opłaty pobierane w tym miejscu raczej nie były pobierane zgodnie z prawem.

„Wyłączenie pasa ruchu na wspomnianym odcinku ul. Legionowej i przeznaczenie go na parking. Natężenie ruchu w tym miejscu jest stosunkowo niewielkie obecnie i jeden pas rozdzielający się na dwa przed skrzyżowaniem z ul. Sienkiewicza w zupełności wystarczy. Pozwoli to na znaczne zwiększenie ilości miejsc parkingowych w ścisłym centrum przez umożliwienie parkowania pod kątem do kierunku jazdy” – pisze do Prezydenta Białegostoku radny Tomasz Janczyło (PO).

Radny Janczyło wskazuje jeszcze inne możliwości utrzymania miejsc postojowych przy Legionowej 2, 4 i 6. Miedzy innymi poszerzenie chodnika kosztem trawnika, albo wyłączenie tego odcinka ze strefy płatnego parkowania. To jednak wskazuje, że dotychczas miasto źle znakowało miejsca postojowe i co za tym idzie, wezwania do zapłaty wystawione za parkowanie w tym konkretnym miejscu, mogą zostać unieważnione przez sąd. Oczywiście, o ile ktoś zdecyduje się na przebrnięcie drogi sądowej w takiej sprawie.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)