Reklama

Jeśli ktoś myślał, że wychodek kosztował krocie, to prezydent podniósł poprzeczkę. Będzie budował jeszcze droższą konstrukcję

23/10/2022 15:40

Nie umilkły jeszcze echa kosztów budowy szaletu miejskiego przy ulicy Legionowej i Parku Planty, a już pojawiła się kolejna informacja o nowej inwestycji w ścisłym centrum Białegostoku. Gdyby wychodek miał okna wychodzące na Legionową, to można by było przy okazji podziwiać konstrukcję stelażową na instalacje artystyczne za blisko 600 tysięcy złotych, gdy ta już powstanie.

Kryzys? Jaki kryzys? A przynajmniej nie w Białymstoku, gdzie wydaje się pieniądze na prawo i lewo, a na dodatek na rzeczy, bez których można się obejść. Bo skoro tyle lat nie było szaletu przy wejściu do Parku Planty od strony ulicy Legionowej, to nic by się nie stało, jak by tak jeszcze jakiś czas tego szaletu nie było. Przynajmniej do czasu, aż nie ustabilizuje się sytuacja na światowych rynkach i w finansach miejskich. Na całym świecie bowiem notuje się zwyżki cen, zwłaszcza energii i paliw, co wynika z wielu czynników. Choć główny jest doskonale wszystkim znany – wojna na Ukrainie.

Bo ona pociąga za sobą szereg innych problemów, które generują kolejne. Jak na przykład zerwane łańcuchy dostaw. Mimo to, wielu polityków tego nie widzi, albo nie chce widzieć. W każdym razie często zachowują się tak, jak by żyli tu i teraz, a potem to niech się już inni martwią. Tak wydaje się postępować Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku.

Chyba wszyscy w Białymstoku już wiedzą, że niebawem otwarty zostanie publiczny szalet za gigantyczne pieniądze, bo za ponad 430 tysięcy złotych. Ale to nie było ostatnie słowo prezydenta Białegostoku w sprawie inwestycji za gigantyczne pieniądze. Zaczął serię jeszcze w ubiegłym roku, kiedy postanowił powiesić kolorowe parasolki na ulicy Kilińskiego na niecałe dwa miesiące, co pochłonęło 150 tysięcy złotych z naszych podatków. Pszczyna na Śląsku praktycznie identyczną instalację zrealizowała za 8 tysięcy złotych, ale Białystok stać, więc się postawił i wydał prawie dwadzieścia razy więcej na to samo.

- Parasolki i świąteczne oświetlenie zawieszone nad ulicą Kilińskiego spotkały się z ogromnym zainteresowaniem mieszkańców i turystów odwiedzających nasze miasto. Obie instalacje bardzo spodobały się mieszkańcom oraz stały się wyjątkowym elementem promującym miasto i jego atmosferę. Dlatego też ogłoszone zostało postępowanie na budowę konstrukcji/ stelażu dla instalacji artystycznych w ul. Jana Kilińskiego w formule „zaprojektuj i wybuduj”. Konstrukcja/ stelaż będzie służyła prezentacji różnych instalacji artystycznych zarówno latem, jak i zimą – przekazała Agnieszka Zabrocka z Departamentu Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego w Białymstoku.

Brzmi dobrze. Tylko, że cena za tę instalację brzmi zdecydowanie jeszcze lepiej, jeśli popatrzeć na kwotę, którą zapłacimy wykonawcy. Bo umowa została już podpisana i wiadomo, że ta konstrukcja czy też stelaż pochłonie 579 tys. 330 zł. W tej cenie można postawić porządny dom, wykończyć go i nawet umeblować. Ale prezydent Truskolaski wraz z urzędnikami będą za jakiś czas zachwycać się łysą konstrukcją na ulicy Kilińskiego. W przeciwieństwie do tej z zeszłego roku, która kosztowała 150 tysięcy złotych, ta nowa przynajmniej zostanie już na stałe.

Będzie zlokalizowana praktycznie na wjeździe na ulicę Kilińskiego, od strony ulicy Kościelnej, na długości sięgającej mniej więcej do budynku Prokuratury Okręgowej w Białymstoku. Wiadomo, że ma być lekka, aluminiowa, ze słupami z ażurowymi wykończeniami, a w całości już wykończona tak, żeby pasowała do balkonów na ulicy Kilińskiego, które też mają ażurowe zdobienia.

Konstrukcja czy też stelaż pod instalacje artystyczne będzie ciągnąć się na długość 30 metrów, zaś wysokość określono na 5,50 m od strony południowo –zachodniej, czyli właśnie od skrzyżowania z ulicą Kościelną, do ok. 6,40 m od strony północno – wschodniej, jak wspomnieliśmy wyżej do budynku, którym mieści się Prokuratura Okręgowa. Zatem byłaby doskonale widoczna z szaletu miejskiego zlokalizowanego po drugiej stronie ulicy Legionowej, gdyby szalet miał jakieś okna wychodzące właśnie na ulicę Legionową. Człowiek siedzący w luksusach patrzący na luksusy od razu pewnie poczułby się lepiej… Prawda?

Warto dodać, że być może mieszkańcy Białegostoku podziękują jeszcze Tadeuszowi Truskolaskiemu, ponieważ firma, która chce zbudować taką konstrukcję, zaproponowała najniższą cenę. Inne, jakie stanęły do tego przetargu, zaoferowały powyżej 850 tysięcy złotych. Zatem jest powód do radości, bo przecież nie zostały wybrane do realizacji tej inwestycji te najdroższe oferty, ale umowę podpisano z tą firmą, która zaproponowała najniższą cenę. Chociaż trzeba dodać, że prezydent miesiąc nad tym się zastanawiał, którą z tych firm ma wybrać. W końcu wybrał firmę z Pasynek koło Zabłudowa.

Biorąc pod uwagę, że w czasie, kiedy prezydent Truskolaski narzeka od miesięcy, jak na wszystko brakuje pieniędzy i że jest straszna bieda, decyduje się mimo wszystko na inwestycję, która może poczekać na lepsze czasy, kiedy budżet miasta będzie w lepszej kondycji. Ale skoro nas stać, jako miasto, na stelaże za blisko 600 tysięcy, to i na więcej rzeczy na pewno środki się znajdą. Tym bardziej, że na aluminiową konstrukcję na ulicy Kilińskiego było przygotowanych w budżecie miasta 638 tys. zł.

(Cezarion/ Foto: DDB)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do