Reklama

Jurowiecka 10 zburzona. Postępowanie umorzone. Odwołania nie było. Za to są paradoksy

08/10/2015 10:42


Wracamy do zburzonej w maju kamienicy przy ulicy Jurowieckiej 10. Dość długo czekaliśmy na informację o tym, czy wojewódzki konserwator zabytków odwoływał się od postanowienia o umorzeniu postępowania w sprawie jej rozbiórki. Okazuje się, że nie było powodu, ponieważ wyłączono z ewidencji wojewódzkiej kartę ewidencyjną zabytku niewpisanego do rejestru zabytków. Szkoda, że dwa tygodnie po jej wyburzeniu.

Tyle było zachodu i tylu zainteresowanych ochroną zabytkowej kamienicy, która zakończyła swój żywot w dniu 27 maja tego roku. Nie pomogły żadne działania, aby uchronić przed wyburzeniem budynku z grubo ponad 100 – letnią historią. Mimo, że budynek nigdy nie został wpisany do rejestru zabytków, podlegał częściowej ochronie i nie można go było rozbierać ot tak sobie. Pisaliśmy o tej sprawie dość szczegółowo (czyt. TUTAJ) kilka miesięcy temu. Wskazywaliśmy jednocześnie, co należało zrobić, aby kamienicę zachować w pejzażu Białegostoku.

Można było tak naprawdę zrobić dwie rzeczy. Po pierwsze wycofać z obrotu prawnego decyzję Prezydenta Miasta Białegostoku pozwalającą na rozbiórkę kamienicy. Po drugie – wznowić postępowanie odnośnie uznania kamienicy za zabytek przez wojewódzkiego konserwatora zabytków. Jeszcze maju, poprzedni konserwator zabytków – Andrzej Nowakowski – mówił nam, że nie zdążył niczego zrobić, ponieważ nie był obecny w pracy, kiedy ważyły się losy obiektu. Kiedy powrócił, na jego biurku leżała już gotowa decyzja prezydenta Białegostoku pozwalająca na rozebranie kamienicy. Brak reakcji wojewódzkiego konserwatora zabytków spowodowanych jego nieobecnością, władze Białegostoku potraktowały jako milczącą zgodę na wyburzenie, co zresztą stało się faktem niedługo później.

Przypominamy po krótce, że w 1995 roku budynek przy Jurowieckiej 10 został przedstawiony jako obiekt kwalifikujący się do rejestru obiektów chronionych. I przez blisko 20 lat jego stan prawie się nie zmienił. Ministerstwo odrzucało pomysł uznania go za zabytek, ale też nie przesądzało, że nie posiada on żadnej wartości historycznej czy zabytkowej. Po drodze jeszcze kilka razy próbowano ustalić tę wartość i dlatego w 2005 roku ostatecznie budynek został wpisany do gminnej ewidencji zabytków. Oznaczało to dokładnie tyle, że nie można go burzyć, ani przebudowywać. Jednak to wcale nie znaczy, że obiekt w takim rejestrze znajduje się pod specjalną ochroną.

– Budynek najpierw musi zostać zdjęty z ewidencji rejestru obiektów chronionych, aby można było wszcząć postępowanie uznania go za zabytek. Nie ma innej możliwości prawnej – tłumaczył nam jeszcze a maju tego roku Andrzej Nowakowski, były już wojewódzki konserwator zabytków.

Po tym, co się stało zastępca prezydenta Białegostoku – Rafał Rudnicki – próbował pokazać opinii publicznej, że jest zatroskany o los starej kamienicy. Wystąpił więc do konserwatora zabytków o wszczęcie procedury uznania kamienicy za zabytek. Złożył również skargę na wojewódzkiego konserwatora zabytków – Andrzeja Nowakowskiego – do Generalnego Konserwatora Zabytków. Ale ten nie dopatrzył się żadnych uchybień w pracy Nowakowskiego. Zamiast takich działań Rafał Rudnicki powinien był wznowić postępowanie z urzędu i wycofać z obrotu prawnego decyzję pozwalającą na rozbiórkę oraz złożyć stosowny wniosek do wojewódzkiego konserwatora zabytków o wznowienie postępowania w sprawie wpisania do rejestru zabytków kamienicy, posiłkując się stosownymi dowodami. Chociaż tak naprawdę, wystarczyło wykonać pierwszą czynność a kamienica z pewnością stałaby do dziś.

Jednak skoro decyzja pozwalająca na rozbiórkę budynku stała się ostateczna, inwestor przystąpił do jej wyburzenia. I to dlatego ówczesny konserwator zabytków złożył zawiadomienie do Prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa w związku z wyburzeniem obiektu, który znajdował się w gminnej ewidencji zabytków. Bo chociaż kamienica zabytkiem formalnie nie była, to nie można jej było burzyć. Jak informował nas już po zwolnieniu ze stanowiska Nowakowskiego, jego zastępca – zawiadomienie do Prokuratury dotyczyło właśnie tej sprawy.

Zawiadomienie do Prokuratury zostało wysłane. Dotyczy zniszczenia zabytku ujętego w wojewódzkiej i gminnej ewidencji zabytków – poinformował Jerzy Maciejczuk, pełniący już wówczas funkcję wojewódzkiego konserwatora zabytków.

Czyli jeszcze na koniec maja mieliśmy sytuację taką, że kamienica przy Jurowieckiej 10 była ujęta w wojewódzkiej i gminnej ewidencji zabytków. Niemniej Prokuratura nie dopatrzyła się tu znamion przestępstwa, choć doszło do jej wyburzenia. Ale kamienica została z tej ewidencji zdjęta, tyle że dopiero dwa tygodnie po tym jak zniknęła z przestrzeni naszego miasta. Pytaliśmy o ocenę tej sytuacji obecnego wojewódzkiego konserwatora zabytków.

Dochodzenie w sprawie niszczenia budynku położonego przy ul. Jurowieckiej 10 prowadziła Komenda Miejska Policji w Białymstoku pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ w Białymstoku. Dochodzenie w sprawie niszczenia w/w budynku – zabytku ujętego w wojewódzkiej i gminnej ewidencji zabytków – poprzez jego całkowite wyburzenie wszczęto 15. 06. 2015 r. i umorzono Postanowieniem z dnia 08. 08. 2015 r. Ponieważ już wcześniej Podlaski Wojewódzki Konserwator Zabytków, Zarządzeniem z dnia 10. 06. 2015 r. wyłączył z ewidencji wojewódzkiej, kartę ewidencyjną zabytku niewpisanego do rejestru zabytków – domu mieszkalnego, w Białymstoku przy ul. Jurowieckiej 10 – poinformował nas Piotr Firsowicz obecny wojewódzki konserwator zabytków.

Czyli mamy sytuację taką. W maju zostaje wyburzony obiekt wpisany do ewidencji zabytków. Dwa tygodnie później zostaje z niej wykreślony, a postępowanie w tej sprawie zostaje umorzone, ponieważ obiekt został wykreślony po tym, jak został wyburzony. Brzmi to jak klasyczna kwadratura koła, ale niestety w tym przypadku tak to dokładnie wygląda. Zastanawiamy się tylko, dlaczego obiekt został wykreślony z ewidencji zabytków? Czy podstawą do wykreślenia było to, że już go w czerwcu nie było? Czy może to, że przestał spełniać wartość zabytkową w związku z wyburzeniem? Mamy zdecydowanie do czynienia z sytuacją rozbiórki obiektu wpisanego do ewidencji zabytków. Przynajmniej tak przedstawiał się stan faktyczny w dniu wyburzania. Dlatego dopytywaliśmy wojewódzkiego konserwatora zabytków o to, czy odwoływał się od postanowienia o umorzenia postępowania przez śledczych.

Po umorzeniu dochodzenia Podlaski Wojewódzki Konserwator Zabytków nie skorzystał z możliwości złożenia pisemnego zażalenia – odpowiedział nam Piotr Firsowicz.

Niestety to nie wszystkie paradoksy w tej sprawie. I możliwe, że nie jest to przypadek, iż wojewódzki konserwator zabytków nie składał odwołania odnośnie umorzenia postępowania przez śledczych. Dlatego jutro na naszych łamach będzie można poczytać kolejną część perypetii z ochroną kamienicy przy Jurowieckiej 10. Pokażemy Wam do jakich absurdów doszliśmy w naszym kraju i województwie.

Przypominamy na koniec, że kamienica na pewno by dziś stała, gdyby Prezydent Białegostoku wydał jeden dokument w postaci postanowienia o wznowieniu postępowania i wycofał z obrotu prawnego decyzję pozwalającą na rozbiórkę. Dziś można by było śmiało prowadzić już kolejne postępowanie – o uznanie kamienicy za zabytek. Skoro nie było pierwszego, nie ma też drugiego. I w konsekwencji nie ma też ponad 100 – letniej kamienicy.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do