Co ciekawe, to czwarta edycja imprezy a jednocześnie jej dziesięciolecie.
Wszystko zaczęło się na nieodżałowanym białostockim squacie De Centrum. Tamże, dziesięć lat temu siostry: Kasia Znana i Ewa SO zorganizowały pierwszą wystawę fotografii. Rzecz miała być jednorazowym strzałem, jednak dobre przyjęcie sprawiło, że organizatorki postanowiły uczynić z niej wydarzenie cykliczne. Tak też się stało. Mimo, że ciągłość Out of Control w naszym kraju została zaburzona wyjazdem organizatorek na Wyspy Brytyjskie i to tam, nie w ojczyźnie organizowały festiwal, teraz wszystko jest już na swoim miejscu. Siostry po powrocie z Wysp zaprzyjaźniły się z centrum kultury niezależnej przy Węglowej i tam właśnie niedługo odbędzie się czwartodziesiąta (dobra, powiedzmy że po prostu czwarta) edycja Out of Control.
Dosyć jednak historii. Co w tegorocznym programie? Ano jak zwykle, masa atrakcji. Przede wszystkim graficznych, bo w sztukach wizualnych sedno i istota festiwalu. Spragnieni uczty dla oczu mogą więc liczyć na porządną porcję prac fotograficznych, malarskich, instalacje i video-art. Organizatorzy zatroszczą się jednak także o uszy zebranych. Wystąpi promująca właśnie płytę "Kobiety mego życia" Natasza Topor, której towarzyszyć będzie zespół BezRóżuAniRusz. Poza nią By Proxy z Krakowa i obsługa didżejska: Stendek (Gdańsk) oral lokalsi – Liquid Molly, Auricom, Taras. Wszystko to w oprawie wizualnej VJ Munna.
Jednak i to nie wszystko. Na imprezę warto wpaść ze swoim przychówkiem – specjalnie dla dzieci zorganizowane będą warsztaty. W zeszłych latach były to kursy rękodzielnicze, modowe i kulinarne. Zatem kiedy my będziemy napawać się wrażeniami artystycznymi, nasz dzieciak także nie będzie się nudził.
Oprócz tego Kociołek, czyli Giełda Rzeczy Wszelakich. Brzmi enigmatycznie? Chodzi o to, że cokolwiek przyniesiemy, czy będzie to rękodzielniczy skarb, skarpetka z psiego futra, pikle od cioci, czy też kolczyki ze śledzia – o ile znajdzie się chętny – możemy nasze cudo wymienić na dowolny inny przedmiot. Jedynym ograniczeniem jest dobra wola wymieniających się. Jeśli tęsknicie za widokiem wczesnokapitalistycznych bazarków rodem z początku lat "90, Kociołek jest właśnie dla Was. Tym bardziej, że do rzeczonej atmosfery dodana jest pokaźna dawka dystansu i humoru. Do tego fantastyczny wegański poczęstunek, za który odpowiadać będzie Zielona Kawiarenka.
Jak widać, trudem wolontariuszy i aktywistów, kolejna edycja zapowiada się naprawdę fajnie. Mimo skandalicznie niskiego dofinansowania ze strony miejskich i państwowych oficjeli – wieść gminna niesie, że na zorganizowanie całego festiwalu wyłożono sumę lekko tylko przekraczająca krajową średnią zarobków. Wstyd. Hańba. Bezmyślność. Bo zamiast pakować pieniądze w bezsensowne, albo artystycznie kompletnie nieuzasadnione akcje, jak przyjęło się w naszym mieście, możnaby dofinansować imprezę, która mimo różnorakich przeszkód odbyła się już kilka razy. Pomóc ją rozwijać, budować markę, wzbogacać program i powiększać format. Ale nie. Taki proces myślowy jest poza zasięgiem naszych oficjeli.
23-24 sierpnia, Trangraniczne Centrum Kultury Węglowa. Wstęp wolny.
Komentarze opinie