Reklama

Każdy sobie rzepkę skrobie i własne inwestycje realizuje jak chce

16/08/2016 13:06


Jest dokładnie tak, jak pisaliśmy kilka tygodni temu. Zagospodarowanie terenów przy budynku dworca PKS i PKP w Białymstoku odbywa się w zasadzie bez porozumienia, choć logika podpowiada w tym miejscu ścisłą współpracę. Tymczasem Urząd Marszałkowski i spółka PKS robią swoje, a Miasto Białystok swoje. Może się te inwestycje zintegrują, może nie.

Niecały miesiąc temu informowaliśmy, że nie za dobrze wygląda współpraca Miasta Białystok z PKP przy dużej inwestycji, jaką jest budowa węzła intermodalnego wraz z centrum przesiadkowym. Teraz wiadomo, że nie ma współpracy również i ze spółką PKS Białystok, która także realizuje swoją inwestycję, a która niejako wpisuje się w cały projekt. Głównym założeniem całej tej inwestycji było bowiem połączenie wszystkich środków transportu poprzez centrum przesiadkowe, z którego korzystaliby wszyscy pasażerowie – niezależnie od tego czy podróżują koleją, autobusem dalekobieżnym, czy komunikacją miejską.

Największy problem tkwi w tym, że węzeł nie łączy środków transportu, choć to przede wszystkim powinien robić. W projekcie, jaki przedstawiało Miasto Białystok, nie ma koncepcji budowy jednego dworca kolejowo – autobusowego i przyległej infrastruktury. Na przykład podjazdy dla autobusów są kręte, co wydłuży trasy kilometrowo i czasowo, bo będą się one kręcić i zawracać o 360 stopni, jeżdżąc z małymi prędkościami. A to przecież transport zbiorowy ma być uprzywilejowany. Z tego, co jest dostępne w sieci wynika, że uprzywilejowany będzie wyłącznie transport indywidualny – mówił naszej redakcji w lipcu Marcin Wróbel ze Stowarzyszenia Kolejowe Podlasie, które monitoruje tę inwestycję.

Teraz wychodzi na to, że nie wiadomo czy centrum przesiadkowe połączy komunikację autobusową – miejską i dalekobieżną. Wszystko dlatego, że spółka PKS robi swoje, Miasto Białystok swoje i w zasadzie nie ma żadnej współpracy. Choć można powiedzieć, że współpraca jest, ale dotyczy wyłącznie skomunikowania ze sobą dwóch inwestycji, które w rzeczywistości powinny być wspólne. Wspólne także z sąsiadującym dworcem PKP. Dziś trudno by było powiedzieć, jak miałoby wyglądać zintegrowanie rozwiązań komunikacyjnych, skoro każdy robi swoje.



Aktualnie nie prowadzimy negocjacji z PKS Białystok w sprawie budowy centrum przesiadkowego w rejonie dworca PKS w Białymstoku. Inwestycje planowane zarówno przez Miasto Białystok, jak i PKS Białystok będą realizowane odrębnie, a rozmowy prowadzone do tej pory dotyczyły zintegrowania rozwiązań komunikacyjnych, obsługujących w przyszłości nowo powstałe obiekty – wyjaśnia naszej redakcji Katarzyna Ramotowska z Biura Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego w Białymstoku.

Takie informacje mogą dziwić, ponieważ jeszcze na początku marca tego roku urząd miejski sam informował na swoich stronach internetowych, że celem całej inwestycji w postaci węzła intermodalnego jest „jak największa integracja komunikacji miejskiej z autobusową komunikacją regionalną i transportem kolejowym. Powstanie również tunel uwzględniający potrzeby autobusów, rowerzystów i pieszych”. Za to całkiem niedawno, bo jeszcze w lipcu tego roku magistrat również informował, że wspólne finansowanie inwestycji lub ustalanie wspólnych elementów inwestycji, będzie ewentualnie planowane na etapie opracowywania dokumentacji projektowej. Z ostatniej odpowiedzi wynika jednak zupełnie coś innego.

Inwestycja, której realizacja ma rozpocząć się niebawem, powinna służyć podróżnym przez dziesiątki lat. Przy takiej współpracy, jaka ma miejsce obecnie, wydaje się, że może nie służyć nawet w pierwszym roku po jej zakończeniu. Jeśli trzy podmioty, które powinny ze sobą współpracować, nie podejmują ani wspólnych działań koncepcyjnych lub projektowych, niczego to dobrego na przyszłość nie wróży. Bardzo niedobrze, że Miasto Białystok realizuje swoją wersję, tak samo niedobrze, że PKS będzie realizował własną wersję, podobnie jak zresztą PKP, bo najprawdopodobniej zapłacimy, jako podatnicy za wszystko potrójnie, zamiast połączyć finansowanie i zapłacić raz za dokumentację projektową i budowę.

Przedstawiony projekt nie integruje, a wydłuża drogi dojścia. Oddala komunikację miejską od kolejowej, bo tworzy de facto 3 dworce – PKS, komunikacji miejskiej i kolejowy. Projekt niewspółmiernie rozkłada akcenty usprawniające ruch komunikacji miejskiej do usprawniających ruch samochodów. I nade wszystko efektem projektu będzie rozbudowa układu ulicznego. Wszystko to wskazuje, że cała ta inwestycja w wersji przygotowanej przez magistrat jest doraźnym skokiem na kasę z UE – wylicza Marcin Wróbel z Kolejowego Podlasia.

Jeśli faktycznie ta wersja zwycięży, podróżni nadal będą mieli trzy dworce, centrum przesiadkowe, do którego i tak trzeba będzie dojść lub dojechać, nie wiadomo czy będzie służyło wszystkim podróżnym, czy może będą to trzy centra przesiadkowe zintegrowane wyłącznie jakimiś ciągiem pieszym lub innym i w zasadzie wszystko pozostanie bez zmian dla podróżnych. Poza jednym – może będzie tylko ładniej, bo w tym stanie rzeczy, funkcjonalnie i tanio na pewno nie będzie.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do