Nie wszystkie tak zwane udogodnienia dla mieszkańców zdają egzamin w Białymstoku. W minioną w sobotę przed południem, zejście do podziemia było zaśnieżone i oblodzone. Do tego nie działały windy.
Po piątkowych i wcale nie mocno obfitych opadach śniegu, niemały problem mieli ci, którzy musieli skorzystać z podziemnego przejścia pod Aleją Piłsudskiego i Sienkiewicza. Zejście było nieodśnieżone i oblodzone. Osoby starsze, ale także rodzice z małymi dziećmi musieli zachować wyjątkową ostrożność. O wypadek było bardzo łatwo. Zawiodły nieco służby porządkowe, bo wydawało się, że korzystają z uroków długiego weekendu zamiast zająć się obowiązkami.
To jednak nie wszystko. Bo oprócz samego wejścia do podziemia i to w zasadzie z każdej strony, ludzie mieli kłopot innego rodzaju. Windy odmówiły posłuszeństwa. Być może powodem był mróz, a być może powodem było coś innego. Faktem jest, że osoby starsze czy rodzice z wózkami musieli niestety uważać na śliskich schodach schodząc w dół i wchodząc pod górę.
- Jak już się robi takie budowle, to ktoś powinien stale tego pilnować. Mąż o kulach ledwie tędy przeszedł – żaliła się nam pani Eugenia.
- Kiedyś windy psuły się częściej, teraz rzadko, ale zdarza się. Nie wiem tylko dlaczego nikt tu nie zadbał o to, żeby śnieg uprzątnąć. Wiem, że jest wolne, ale tak być nie powinno – komentuje Anna.
Zdecydowanie większe kłopoty z przejściem podziemnym są nieopodal giełdy rolno – spożywczej przy trasie generalskiej. Tam windy psują się bardzo często. Różnica polega jednak na tym, że z przejścia pod Aleją Piłsudskiego korzysta każdego dnia o wiele więcej osób niż na obrzeżach miasta. Wypadałoby, aby wszystko działało jak należy. Zwłaszcza, kiedy zmieniają się warunki atmosferyczne.
W ciągu najbliższych dwóch dni niska temperatura ma się utrzymać. Synoptycy jednak nie zapowiadają więcej opadów śniegu. Lekko popruszyć ma dopiero w środę. Wtedy też zrobi się nieco cieplej.
Komentarze opinie