
W teście ogólnopolskiej olimpiady wiedzy o prawach człowieka w świecie współczesnym dla uczniów polskich szkół pojawiły się pytania między innymi o „Trybunał Przyłębskiej”, o instytucje, które kontroluje PiS, czy o ustawę „Lex TVN”. Takie pytania zadawał organizator olimpiady, czyli Centrum Organizacji Przedmiotowo-Tematyczno-Interdyscyplinarnych Olimpiad Społeczno-Historycznych w Białymstoku. Wśród sponsorów znaleźli się politycy Platformy Obywatelskiej, Lewicy i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Wśród nich poseł Krzysztof Truskolaski, który grzmiał niedawno z mównicy sejmowej, że nie ma zgody na upolitycznianie szkół.
O olimpiadzie zrobiło się głośno, kiedy do internetu i mediów trafiły druki z pytaniami, jakie otrzymali uczniowie, którzy chcieli wziąć udział w olimpiadzie z wiedzy o prawach człowieka w świecie współczesnym. Do sprawy odniósł się już między innymi wiceminister edukacji Tomasz Rzymkowski, który podkreślił, że właśnie z takiego powodu, są potrzebne zmiany w prawie oświatowym.
- Te pytania nie spełniają wymogów metodologii prowadzenia konkursu, a całość jest nieobiektywna. Jeśli pytamy o bitwę pod Grunwaldem, to wiadomo, że właściwą datą jest rok 1410. Natomiast tutaj mamy do czynienia raczej z pytaniami o sympatie polityczne osób, które przygotowywały pytania do tego konkursu – powiedział wiceminister resortu edukacji Tomasz Rzymkowski w rozmowie z portalem TVP Info.
I trudno się temu dziwić, skoro wśród pytań skierowanych do uczniów pojawiły się pytania między innymi o „Trybunał Przyłębskiej”, który w rzeczywistości nie istnieje, bo w Polsce jest wyłącznie Trybunał Konstytucyjny. Zaś „Trybunał Przyłębskiej” to nazwa używana przez polityków opozycji, przede wszystkim Platformy Obywatelskiej. Uczniowie byli też pytani o ustawę „Lex TVN”, która także nie istnieje, ponieważ prace legislacyjne prowadzone były w sprawie zmiany ustawy o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, zaś zapisy ustawy nie odnosiły się do żadnego nośnika mediowego działającego w Polsce.
O „Lex TVN”, podobnie jak o „Trybunale Przyłębskiej” mówią wyłącznie politycy opozycji oraz media z nimi związane. Uczniowie mogą słyszeć takie sformułowania na przykład w stacji TVN, czy Gazecie Wyborczej, albo Newsweeku i przede wszystkim z ust polityków opozycji. Z właściwymi dokumentami, jak i nazwami instytucji, czy w końcu ze zgodnością ze stanem rzeczywistym, nie ma to nic wspólnego. Stąd przeprowadzanie olimpiad wśród uczniów z tak brzmiącymi pytaniami testowymi, mija się z edukacyjnym wymiarem olimpiady. Ale wszystko stanie się bardziej zrozumiałe, gdy spojrzymy na listę sponsorów tego wydarzenia. Bo wśród sponsorów widzimy przede wszystkim polityków Platformy Obywatelskiej oraz Lewicy.
Wśród nich znaleźli się politycy także z naszego regionu. Najhojniej organizatora olimpiady, czyli Stowarzyszenie Edukacyjno – Oświatowe COPTIOSH w Białymstoku, wsparli: Włodzimierz Cimoszewicz oraz Tomasz Frankowski – jako sponsorzy platynowi, ale także i prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski – jako sponsor platynowy i współorganizator olimpiady. Wśród złotych sponsorów pojawiają się nazwiska posła Krzysztofa Truskolaskiego oraz Przewodniczącego Rady Miasta Łukasza Prokoryma. Srebrnym sponsorem oznaczony został poseł Paweł Krutul, a brązowym Stefan Krajewski. Zresztą, co warto dodać, w gronie sponsorów olimpiady szkolnej są wyłącznie politycy opozycji, a prawie w ogóle nie widać podmiotu niezwiązanego bezpośrednio z polityką, jak choćby przedsiębiorców, czy dowolnego banku. Sponsorzy nie będący czynnymi politykami stanowią wręcz prawie niezauważalny margines.
Wiceszef resortu edukacji podkreślił, że olimpiada nie miała i nie ma patronatu ministerstwa. Dlaczego? Bo organizator jest dobrze znany ministerstwu. I bynajmniej nie od tej dobrej strony.
- Są nam znani, bo kiedyś nawet się do nas zgłaszali, ale właśnie ze względu na taki niemerytoryczny charakter konkursu nigdy nie nawiązaliśmy bliższej współpracy. Mogą organizować te olimpiady, bo taki mamy obecny stan prawny. Natomiast dzisiaj w Sejmie będzie drugie czytanie ustawy kuratoryjnej, która właśnie zakłada, że takie sytuacje nie będą mogły mieć miejsca – mówił w minioną środę Tomasz Rzymkowski.
I tu ciekawostka, bo podczas tej debaty głos zabierał złoty sponsor politycznej olimpiady dla uczniów, nafaszerowanej ideologią, zamiast rzetelnej wiedzy, poseł Krzysztof Truskolaski. Bez zająknięcia grzmiał na pomysł wprowadzania ideologii do szkół, które to działanie sam sponsoruje na złoto. Grzmiał wobec wprowadzania do szkół polityki partyjnej, którą sponsoruje on i jego polityczni koledzy, z ojcem włącznie, jako prezydentem Białegostoku, współorganizatorem zresztą tej politycznej olimpiady.
- Wy chcecie wprowadzać ideologię. Trzeba powiedzieć jasno, że w czasach komuny była mniejsza presja ideologiczna niż po wprowadzeniu „Lex Czarnek”. Szkoła nie może być kolejną ofiarą złych rządów PiS-u. Nie ma na to naszej zgody, by w polskiej szkole było coraz więcej ideologii i coraz więcej partyjnych decyzji – mówił poseł Truskolaski.
Pomijając już fakt, że poseł nie ma żadnego pojęcia o szkole za czasów komuny, ponieważ urodził się w 1990 roku, już po upadku komuny, z pytaniem o upolitycznianie szkół powinien pytać siebie oraz własnego ojca, który jest współorganizatorem politycznej i ideologicznej olimpiady dla uczniów. Dodatkowo powinien wrócić może właśnie do edukacji na poziomie szkoły podstawowej, aby posiąść wiedzę z zakresu czytania ze zrozumieniem. Bo w nowych przepisach proponowanych przez ministerstwo edukacji są zapisy mówiące o tym, aby w przypadku choćby takich politycznych olimpiad, które sponsoruje między innymi Truskolaski jeden i drugi, najpierw wiedzieli o nich rodzice uczniów i mogli wyrazić swoje zdanie w tej sprawie, zanim ich dziecko w ogóle będzie mogło wziąć w niej udział.
- W proponowanej ustawie chodzi o to, by bez poinformowania kuratora i zgody rodziców, takie organizacje pozarządowe wchodzące z treściami nie mogły robić, co chcą. Przecież w tym przypadku widzimy wejście do szkoły z treściami czysto politycznymi dotyczącymi bieżącego sporu politycznego. Właśnie od tego mamy stronić – wyjaśniał wiceminister Tomasz Rzymkowski.
W tej sytuacji chyba najbardziej umyka fakt, że uczniowie, którzy odpowiedzą zgodnie z wytycznymi ideologicznymi i partyjnymi organizatorów i sponsorów olimpiady, mają szansę na nagrody, między innymi na wyjazdy do Brukseli, nagrody rzeczowe, noclegi, puchary, książki, albumy, czy w końcu też i wsparcie finansowe. Wystarczy tylko odpowiadać zgodnie z politycznymi sympatiami organizatora oraz politycznych sponsorów. Co to ma wspólnego z edukacją? Niewiele. A kompletnie nic wspólnego nie ma z apolitycznością całego przedsięwzięcia dla szkół i uczniów.
(Bernard Tymiński/ Foto: bialystok.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie