Reklama

Ktoś prezydentem Białegostoku będzie. Pytanie - kto?

04/04/2017 15:41

Mimo, że do wyborów samorządowych zostało jeszcze półtora roku, przygotowania już się zaczęły. Partie powoli prezentują swoich kandydatów na prezydentów większych miast. Jak będzie wyglądało to w Białymstoku? Kto może zastąpić Tadeusza Truskolaskiego, albo chociaż mu realnie zagrozić?

Na razie wciąż nie wiadomo, czy od najbliższych wyborów samorządowych w 2018 roku będą obwiązywały nowe przepisy. Chodzi o wprowadzenie dwukadencyjności, która może pozbawić możliwości między innymi startu w wyborach w Białymstoku Tadeusza Truskolaskiego. Zresztą taki pomysł nie pasuje ani jemu, ani innym samorządowcom, którzy pełnią swoje funkcje od wielu lat. Większość parlamentarna może jednak pozostać nieugięta, bo w zmianach przepisów upatruje szansy na obsadzenie swoimi politykami największych urzędów miejskich w Polsce.

Już kilka tygodni temu bój o duże miasta zapowiedziała Platforma Obywatelska oraz Nowoczesna. Ustami szefów partii podkreślano, że nie są wykluczeni wspólni kandydaci. W ten sposób ma być łatwiej walczyć z kandydatami głównie Prawa i Sprawiedliwości. I zapewne w wielu miastach taki start się sprawdzi. W Białymstoku także miałoby to więcej sensu niż wystawianie oddzielnych list i kandydatów na prezydenta. Ale wszystko wskazuje na to, że głosy się rozproszą. Z naszych informacji wynika, że Platforma wystawi swojego kandydata na prezydenta Białegostoku, zaś Nowoczesna swojego. Obydwaj powalczą po części o ten sam elektorat. Choć kiedy przyjrzymy się potencjalnym kandydaturom, niektórzy mogą starać się pozyskiwać wyborców prawicowych.

Jeśli chodzi o Platformę Obywatelską, na giełdzie aktualnie krążą dwa nazwiska – Jarosław Dworzański i Maciej Żywno. Ten pierwszy może mieć większe poparcie wewnątrz struktur partyjnych, zaś drugi z nich – u samych wyborców. Niezależnie od tego, największe znaczenie będzie miało to, który z nich ma lepsze relacje z Robertem Tyszkiewiczem, szefem struktur partyjnych na Podlasiu. To najprawdopodobniej on zdecyduje, na kogo postawić w wyborach w 2018 roku.

- Robert na pewno postawi na tego, kto będzie mu posłuszny. On nie lubi, kiedy ktoś prowadzi własną politykę. W tej sytuacji może się okazać, że większe szanse na start w wyborach na prezydenta Białegostoku ma Jarek Dworzański. Z drugiej strony może się okazać, że wygra kalkulacja o jak największe odebranie głosów kandydatowi PiS. Ale może być i tak, że Robert zdecyduje się na Tomasza Cimoszewicza, bo ma on znane nazwisko, jest młody i może zbierać głosy mniejszości narodowych – komentuje jedna z osób blisko niegdyś współpracująca z Robertem Tyszkiewiczem.

Najbardziej tajemniczym wydaje się dziś być kandydat PiS. Nie wiadomo, kto nim będzie. Partia wciąż nie ma wyraźnego lidera w mieście, ale wydaje się, że może sięgnąć po zaufanych polityków jak Dariusz Piontkowski, czy Bohdan Paszkowski. Nie można także zapominać o dobrym wyniku, który zrobił ostatnio senator Jan Dobrzyński. Miał świetną kampanię, która powtórzona przy obecnym poparciu dla tej partii, mogłaby się zakończyć zwycięstwem. Ale możliwe też, że PiS zdecyduje się na kandydata spoza własnej partii. Albo wystawi ekonomistę przeciwko ekonomiście. Takim może być na przykład profesor Henryk Wnorowski z Wydziału Ekonomii Uniwersytetu w Białymstoku. To nazwisko dość często pojawia się podczas dyskusji o potencjalnym kandydacie na prezydenta Białegostoku. Może też być zupełnie inaczej i parta postawi na swojego człowieka, który do tej pory nie brał udziału w czynnym życiu politycznym.

Gdyby postawiono na kogoś młodego, dynamicznego, wykształconego i nie bojącego się rywalizacji, PiS może mieć szanse na sukces. Możliwe, że taka osoba w PiS już jest. W kuluarach co jakiś czas przewija się nazwisko Artur Kosicki. To prawnik z bogatym doświadczeniem, obecnie także doradca ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela. Miasto Białystok zna bardzo dobrze, ponieważ przez jakiś czas pracował także na odpowiedzialnym stanowisku w Urzędzie Miejskim w Białymstoku. Z naszych informacji wynika, że to właśnie jego najbardziej obawiają się politycy ze Słonimskiej. Urzędnicy akurat się go nie obawiają, bo znają go z czasów, kiedy pracowali razem.

- O kandydacie na prezydenta będą decydowały władze partii. Mi na razie nic o tym nie wiadomo, aby odbyła się jakakolwiek dyskusja w sprawie wyborów samorządowych, zwłaszcza z moim udziałem. Na razie mam dużo pracy w ministerstwie rolnictwa i na tych obowiązkach się skupiam – mówi naszej redakcji Artur Kosicki.

Dziś nikt nie będzie chciał zrobić falstartu. Również Nowoczesna czeka spokojnie na później, żeby nie spalić potencjalnego kandydata. A taki ponoć już jest. Mimo, że jeszcze kilka miesięcy temu Ryszard Petru w Białymstoku zapewniał o poparciu dla Tadeusza Truskolaskiego, to po ogłoszeniu pomysłów o zmianie kodeksu wyborczego, trzeba było poszukać innych pomysłów. Najwyraźniej szybko ta partia się z tym uwinęła, ponieważ już kilka dni temu do naszej redakcji dotarła informacja o tym, że do Nowoczesnej dołączył zastępca prezydenta Rafał Rudnicki i to on ma być kandydatem tego ugrupowania na prezydenta Białegostoku.

Jako, że Nowoczesna z naszą redakcją nie prowadzi żadnego dialogu, podobnie zresztą jak zastępca prezydenta Rafał Rudnicki, potwierdzić tej informacji nawet nie mamy z kim, ani u kogo. Wysłaliśmy zapytanie, jednak przez blisko dwa tygodnie nie było komu na nie odpowiedzieć. Ale jeśli Rafał Rudnicki liczy na choć częściowe przejęcie elektoratu PiS, jako uchodźca z tej partii, to raczej będzie ciężko. Byłby mało wiarygodny jako prawicowiec z Nowoczesnej. Druga sprawa to taka, że jeśli potwierdziłaby się informacja o jego starcie w wyborach prezydenckich w przyszłym roku, to głosy wyborców Nowoczesnej i Platformy, które są zbierane praktycznie w tym samym środowisku, rozproszyłyby się, na czym zyskaliby kandydaci PiS i być może z ruchu Kukiz ’15 A trzeba tu wiedzieć, że ten ruch w samym Białymstoku ma bardzo wysokie poparcie społeczne.

Dziś też nie wiadomo, kogo i czy w ogóle będzie kogoś wystawiał do wyborów prezydenckich ruch Pawła Kukiza. Z uwagi na to istniejące duże poparcie w Białymstoku, wydaje się, że powinien. Dobrym i naturalnym kandydatem wydaje się być Adam Andruszkiewicz. Z tym, że jest on posłem i nie wiadomo czy zrezygnowałby z tej roli na rzecz ewentualnej prezydentury w Białymstoku. Niestety, nie udało się nam dodzwonić do Adama Andruszkiewicza, aby dowiedzieć się jak Ruch Kukiz ’15 i Endecja przygotowują się do wyborów w przyszłym roku.

Jedno jest pewne, przyszłoroczne wybory mogą być serią niespodzianek. Jeśli faktycznie Tadeusz Truskolaski nie będzie mógł więcej ubiegać się o fotel prezydenta, otworzą się drzwi dla wielu kandydatów, zwłaszcza świeżych w lokalnej polityce. Być może to dobrze, aby Białystok łyknął trochę świeżej krwi politycznej. W końcu nowe spojrzenie na miasto może przynieść ciekawe efekty. Czy będą dobre? Okaże się zapewne za kilka lat.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do