
Nie każdy potrafi zatrzymać się obok człowieka, który być może potrzebuje pomocy. Ale ani chwili nie wahał się białostoczanin Tomasz Ciesielski, kiedy zobaczył opartego o szybę auta mężczyznę, któremu z ust ciekła ślina. Gdyby nie jego szybka reakcja, ten człowiek prawdopodobnie by nie przeżył.
Cała akcja rozegrała się w minioną środę, na jednym z parkingów na osiedlu Leśna Dolina w Białymstoku. Mężczyznę opartego o szybę samochodu zauważył białostoczanin, który postanowił sprawdzić czy wszystko z nim w porządku. Widział, że z ust człowieka będącego w aucie cieknie ślina, ale nie mógł go wyjąć z pojazdu, bo po otwarciu drzwi, nieprzytomny człowiek po prostu wypadał.
- Pomógł mi sąsiad, z którym wyjęliśmy go z pojazdu i położyliśmy na ziemi. Zadzwoniłem na 112 i dyspozytorka dokładnie po kolei mówiła, co muszę robić. Mężczyzna nie oddychał, nie był wyczuwalny puls, nie było z nim żadnego kontaktu. Zgodnie z instrukcją, uciskałem jego klatkę piersiową 100 razy przez minutę. To trwało około czterech minut. Później przyjechali policjanci, którzy mnie zmienili, a potem przyjechało pogotowie ratunkowe – opowiada Polskiemu Radiu Białystok Tomasz Ciesielski.
I faktycznie kiedy policjanci zjawili się na miejscu, przejęli resuscytację, która jest bardzo męcząca dla osoby ją wykonującej. Od kilku minut nieprzytomny mężczyzna nie dawał znaku życia, a sztuczne oddychanie trzeba było prowadzić do przybycia na miejsce załogi karetki pogotowia ratunkowego. Masaż serca prowadziła dwójka policjantów z białostockiej drogówki, kobieta i mężczyzna.
„Przy jednym z samochodów zauważyli leżącego mężczyznę, a przy nim zgłaszającego wykonującego masaż serca. Okazało się, że 57-latek od kilku minut nie dawał oznak życia. Mundurowi zmienili zgłaszającego, kontynuując resuscytację. Na miejsce została wezwana również karetka pogotowia. Mundurowi wykonywali masaż serca, aż do czasu przyjazdu załogi karetki pogotowia. Chwilę później 57-latek odzyskał funkcje życiowe, po czym został zabrany do szpitala” – czytamy w komunikacie na stronach internetowych podlaskiej Policji.
Jednak gdyby nie reakcja białostoczanina Tomasza Ciesielskiego, który zobaczył w aucie nieprzytomnego człowieka, to 57-letni mężczyzna prawdopodobnie by nie przeżył. Pan Tomasz musiał opanować stres, słuchać uważnie dyspozytorki i wykonywać wszystkie czynności, które mu przekazywała.
- To był odruch. Wiedziałem, że muszę tak postąpić. W telewizji często można zobaczyć, jak to wygląda, ale w rzeczywistości są nerwy, emocje. To bardzo trudne, ale zawsze trzeba próbować pomóc – powiedział Polskiemu Radiu Białystok Tomasz Ciesielski.
Ratownicy medyczni wielokrotnie podkreślali, że zawsze trzeba reagować. Nawet, jeśli nie jesteśmy pewni swoich umiejętności. Pan Tomasz Ciesielski został ratownikiem z przypadku, ale dziś na pewno jest już bardziej pewny swoich umiejętności i jak przekazał dziennikarzowi z Radia Białystok, gdyby ponownie zdarzyła mu się taka sytuacja, to zachowałby się tak samo.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Tomasz Ciesielski/ archiwum prywatne)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie