Sierpniowe upały dają się wszystkim we znaki. Mieszkańcy szukają ochłody i choćby namiastki cienia. Tego niestety w centrum miasta znaleźć się praktycznie nie da. Coraz trudniej jest go znaleźć również na osiedlach mieszkaniowych. Bo tam coraz częściej rzucające cień drzewa zastępuje się polbrukiem lub asfaltem, na którym parkują samochody.
Jak cudownie jest siedzieć w betonie nagrzanym do szczytu wytrzymałości możemy się przekonać od początku tego miesiąca. W ciągu dnia, a zwłaszcza w weekendy, nasze centrum miasta powinno tętnić życiem. Bo to w weekendy mieszkańcy chętniej wychodzą z domów, udają się całymi rodzinami jeśli nie nad wodę, to przynajmniej na spacery. Ale trudno jest spacerować po rozgrzanym placu, na którym rośnie obecnie zaledwie kilka drzew. Żadną atrakcją nie jest siedzenie przy chłodnej fontannie, kiedy od podłoża daje takie ciepło, pod wpływem którego niemal rozpuszczają się podeszwy.
Zapęd do asfaltowania i betonowania naszego miasta w wykonaniu władz Białegostoku, jest kompletnie niezrozumiały. Tego rodzaju rynki, jaki mamy teraz, najczęściej spotyka się w krajach, w których władzę sprawowali komuniści lub socjaliści. Tworzono centralne miejsca wolne od zieleni, głównie z powodu odbywających się tam defilad lub uroczystości państwowych. Trzeba też dodać, że w innych miastach na świecie, tego rodzaju zagospodarowanie centralnych placów lub rynków, jest pozostałością po XIX-wiecznej zabudowie. Wówczas potrzebne były miejsca targowe, budowały się pierwsze ulice dla zaprzęgów, później już samochodów. Drzewa więc tylko przeszkadzały. Bez problemu jednak zieleń znaleźć można było niegdyś na slumsach, które teraz stają się bulwarami, tak chętnie odwiedzanymi przez spacerowiczów i turystów. Niemniej w naszym kraju, tak samo i w naszym mieście, władze muszą mieć co pokazać, najlepiej betony, aby było widać, że miasto się rozwija. Czy aby na pewno?
- To droga donikąd. Obecnie planując budowę dróg, wytyczając nowe szlaki komunikacyjne, tworząc plany zagospodarowania przestrzennego, należy brać pod uwagę jak największe zachowanie istniejącej zieleni. W wielu miastach zachodniej Europy obecnie drzewa się nasadza w centralnych puntach i to w dużej ilości. Takie zagospodarowanie miejskiej przestrzeni sprowadza większą ilość mieszkańców i turystów. Im jest ich więcej, tym więcej pieniędzy zostawiają w lokalach i sklepach funkcjonujących w ścisłym centrum – mówi nam Artur Kosicki, ekspert od inwestycji budowlanych.
Popatrzmy jak wygląda tworzenie nowych osiedli mieszkaniowych. Wszędzie, także i w Białymstoku, znacznie drożej zapłacimy za lokal mieszkalny położony wśród zieleni, niżeli na betonowej pustyni z parkingami. To tylko świadczy o tym, dlaczego deweloperzy tak chętnie widzieliby lokalizacje dla swoich inwestycji w pobliżu terenów zielonych. Jednak kiedy zaczyna się budowa, wyciskają najczęściej z metra kwadratowego maksymalnie dużo, wycinając niemal doszczętnie wszystko co zielone. Budują się drogi dojazdowe, parkingi, poszerza się zabudowa handlowa i usługowa, która także musi posiadać dostęp do drogi dojazdowej. Dopiero później pojawiają się byliny i nasadzenia, które nie zastąpią nigdy rosłych drzew, ani trawników.
- Mieszkałam na tym starym Białostoczku. To chyba teraz najbardziej zielone osiedle blokowe w mieście. Strasznie mi brakuje tego śpiewu ptaków, kiedy rano człowiek wstawał i słyszał je przez balkon. A jak przenieśliśmy się z mężem i synkiem do tych nowych bloków, to zrozumiałam, ile tak naprawdę znaczy zieleń. Tu jej praktycznie nie ma. Jak słońcem wszystko się nagrzeje, to szok. Nawet w nocy otwieranie balkonu nic nie daje, bo wszystko od betonu nagrzane i daje gorącym – mówi Kamila.
- W centrum, gdzie mieszkam, kiedyś było bardziej zielono. Teraz mamy szerokie asfaltowe ulice i ogromny hałas w mieszkaniu. O kurzu to już nawet nie ma co wspominać, bo codziennie ze szmatką biegam. Brakuje mi tego skwerku, gdzie człowiek mógł sobie pójść, posiedzieć, popatrzeć na ludzi. A teraz co? Jak na patelni. Tylko wieczorem można wyjść, ale wtedy jest strasznie dużo ludzi, jak już słońce zajdzie. Dla nas starszych nie ma miejsca – powiedziała Ewa.
Mieszkańcy Białegostoku coraz częściej mówią o potrzebie większej ilości terenów zielonych. Protestują przeciwko wycince drzew, które znikają jedno po drugim. Można odnieść wrażenie, że zieleń nikogo nie interesuje, ponieważ ważniejsze zawsze jest budownictwo mieszkaniowe, albo nowe drogi. Zieleń znika również z miejsc, w których powstają handlowe obiekty wielkopowierzchniowe. Te na dodatek muszą mieć parkingi, na których drzewa byłyby jawną przeszkodą.
Tego, że Białystok jest zadbanym i czystym miastem odmówić władzom nie można. Wciąż jednak nie da się przetłumaczyć, że rozwój miasta, to nie tylko budowa dróg i wielkie inwestycje z hektolitrami betonu. To także przestrzeń do wypoczynku i spokoju. Wystarczy spojrzeć, jak w gorącej Barcelonie, albo w Paryżu centrum tętni życiem. Ludzie chętnie przychodzą tam na spacery, napić się kawy albo koktajlu ze świeżych owoców. Spacerują w cieniu drzew, siedzą w cieniu drzew. Nie muszą w tym czasie uciekać na wodę, albo do domów. Centra tętnią życiem niemal cały czas.
- Białystok potrzebuje strategii rozwoju zieleni. Od początku, od kiedy miasto zaczęło się zmieniać, nie pojawiła się żadna inwestycja ukierunkowana na stworzenie dodatkowego parku, organizacji skwerów z nasadzeniami dużych drzew. Widać wyraźnie, że ta sfera została całkowicie zaniedbana i warto by było, aby miejscy planiści podjęli także trud również w tym kierunku. Służyć to będzie mieszkańcom na wiele lat i chętniej tu sprowadzą się inni, jeśli będą wiedzieć, że Białystok ma również dużo przestrzeni do spacerów i wypoczynku. Powinny zostać stworzone strefy przemysłowe, handlowe, mieszkaniowe i rekreacyjne. Dziś mamy chaos planistyczny, w związku z powyższym komfort życia spada i ludzie coraz częściej przenoszą się poza miasto w poszukiwaniu spokoju – uważa Artur Kosicki, ekspert od inwestycji budowlanych.
Przypominamy jeszcze raz w tym miejscu, że przez osiem lat zniknęło w Białymstoku 11 tys. 829 drzew. Tyle zostało wyciętych lub usuniętych w wyniku inwestycji drogowych, budowlanych i innych. W tym czasie nasadzono nowych zaledwie 7 tysięcy. Głównie krzaków i bylin. Na dodatek część nasadzeń pojawiła się w miejscach, które przeznaczone są ponownie pod budowę nowych arterii drogowych. W związku z tym i te trzeba będzie usunąć.
Niebawem ma rozpocząć się budowa zachodniej obwodnicy Białegostoku. Pierwszy etap budowy trasy zacznie się przy ul. Przędzalnianej przez Szosę Ełcką, pod skrzyżowaniem z ul. Kleeberga i ul. Narodowych Sił Zbrojnych, Las Bacieczki do ul. Armii Krajowej, a potem przetnie ul. Popiełuszki, Wrocławską przez Al. Niepodległości do ul. Hetmańskiej. Stąd mają zostać wycięte kolejne drzewa. Łącznie usuniętych będzie ich prawie 2 tysiące.
Komentarze opinie