Reklama

Miasto rezygnuje z programu za 3 miliony

25/05/2017 15:40

Pieniądze miały pójść na pomoc rodzinom z ulicy Barszczańskiej i Klepackiej. Miały im pomóc w wychodzeniu z biedy, bezrobocia i w ogóle z sytuacji trudnych. Władze Białegostoku postanowiły jednak nie sięgać po 3 miliony złotych, bo partner zadania przedłożył umowę, której miasto podpisać nie może w przedstawionym brzmieniu.

Partnerem projektu miało być Stowarzyszenie Europartner. Ale współpracy nie będzie. Chodzi tak naprawdę o cztery powody, dla których program przygotowany właśnie przez Europartnera, pod nazwą: "Model lokalnego programu przeciwdziałania dziedziczeniu biedy" nie zostanie wdrożony. Przedstawiał je niedawno powołany zastępca prezydenta Białegostoku – Zbigniew Nikitorowicz. Po pierwsze – jak mówił – pełnomocnictwa są zbyt ogólne i w takim kształcie podpisać ich nie można Po drugie, program miał być realizowany bez środków z budżetu Białegostoku, zaś w umowie Europartner domaga się prawie 900 tys. złotych rocznie za kontynuację projektu. Po trzecie stowarzyszenie prowadzi działalność gospodarczą, więc żeby można z nim było podpisać umowę, musiałoby wygrać w konkursie. I po czwarte, w zarządzie stowarzyszenia jest miejski radny (Paweł Myszkowski z PiS – dop. red.), co w przypadku podpisania umowy groziłby złamaniem ustawy antykorupcyjnej.

Swoje powody dorzuca także Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Białymstoku, który z ramienia Miasta Białystok miałby nadzorować realizację projektu. Chodzi między innymi o to, że MOPR musiałby użyczyć swoich pomieszczeń, pracowników, sprzętu, ale też w przypadki ich wykorzystania, naraziłby się na umożliwienie dostępu do danych osobowych dla osób, które nie są do tego nieuprawnione.

- Co do działań, nie mamy absolutnie żadnych uwag. Działania są potrzebne, szkolenia, wsparcie dla rodzin. Przeszkodą są tu warunki formalno – prawne, jak podwójne finansowanie na działania, które realizuje już MOPR i Miasto Białystok – wyjaśniała Agnieszka Górska zastępca dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Białymstoku.

- Panowie prezesi bez żadnej kontroli ze strony miasta mogliby zaciągać zobowiązania. Po drugie uchwała Rady Miasta z 20 czerwca 2016 roku jednoznacznie mówiła, że koszty związane z realizacją tej umowy zostaną sfinansowane ze strony Stowarzyszenia Europartner – wyjaśniał zastępca prezydenta Zbigniew Nikitorowicz.

Uchwała, o której mówił zastępca prezydenta została podjęta blisko rok temu jako uchwała intencyjna. Dało to zielone światło Europartnerowi na pozyskanie pieniędzy z budżetu centralnego w wysokości 3 milionów złotych. Radni zdecydowali się ją przyjąć, ponieważ stowarzyszenie mogłoby zrealizować swój projekt, który podobał się praktycznie wszystkim, jeśli partnerem zostałoby Miasto Białystok. Dziś wiadomo już, że nie zostanie, więc i dużych pieniędzy na pomoc rodzinom z Barszczańskiej i Klepackiej też nie będzie.

Przedstawiciele Europartnera są zdumieni podejściem władz Białegostoku Twierdzą, że przedstawiona umowa jest właściwa. Ich zdaniem pełnomocnictwa przygotowano z należytą starannością i nie ma mowy o finansowaniu projektu z budżetu miasta w takiej wysokości, o jakiej wspomniał zastępca prezydenta – Nikitorowicz. Podkreślano również, że realizacja programu obejdzie się bez środków czy pomieszczeń MOPR-u. Zaś zasiadanie w zarządzie stowarzyszenia przez radnego Pawła Myszkowskiego, nie stoi w sprzeczności z prawem, ponieważ program byłby realizowany z budżetu centralnego, a nie gminy Białystok. Europartner zapowiedział negocjacje z władzami Białegostoku poprzez Ministerstwo Rozwoju.

Nasz komentarz:

Sytuacja może nie byłaby tak skomplikowana, a najpewniej w ogóle by jej nie było, gdyby ktoś kiedyś pomyślał, że nie warto tworzyć gett za miliony. Niestety, Białystok skorzystał ze złych wzorców i za miliony złotych stworzył getto, które teraz chce niejako zlikwidować lub ograniczyć jego rozrost wydając kolejne miliony. Na dodatek już słychać znów pomysły o stworzeniu podobnego miejsca w innej części Białegostoku. I tam pewnie też za kilka lat trzeba będzie wydawać kolejne miliony na poprawę sytuacji społeczno – bytowej osób, które wprowadzą się, gdy osiedle już powstanie. Szkoda, że nie można znaleźć innego rozwiązania, które nie skutkowałoby za kilka lat koniecznością szukania pieniędzy na rozwiązanie problemu, którego teraz wcale nie trzeba tworzyć.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do