Reklama

Michał całe życie czekał na operację

05/08/2015 10:52


10 lat czekał na kwalifikację do operacji serca. Kolejne 2 na wyznaczenie jej terminu. Gdy 3 lutego otrzymali telefon, czy mogliby się stawić kolejnego dnia w szpitalu, nie przypuszczali, że będzie to podróż po wilczy bilet.

Michałek i o całą minutę młodsza siostrzyczka Amelka urodzili się w 2002 roku. Rodzeństwu w jednym brzuszku mamy było lekko za ciasno, niewygodnie, a może już wtedy zaczęły się małe sprzeczki bliźniaków. Z wagą nieco ponad 2 kilogramów w 34 tygodniu trafili do inkubatorów, w których mieli nabierać sił i miłości do życia. Michałek nie nabierał. Walczył o każdy oddech, a kilka dni później wyjechał w podróż po życie z chorym serduszkiem.

Pierwsza rozłąka z siostrzyczką, bez mamy, za to w najbezpieczniejszych ramionach taty. Mama została z Amelką. Tata zaś towarzyszył małemu Michałkowi w pierwszych szpitalnych chwilach. Lekarze w serduszku Michałka wykryli poważną wadę, która wymagała pilnej operacji. Pilna, oznaczało, gdy maluszek porośnie, gdyż jego serduszko było zbyt malutkie, aby przetrwać tak poważną operację. Po miesiącu trafił na stół operacyjny, z którego zamiast prosto w objęcia zatroskanych rodziców trafił na OIOM. Podłączony do respiratora walczył o życie. Ze wszystkich możliwych powikłań Michałka zaatakowały te najpoważniejsze: szpitalna bakteria gronkowca złocistego, rozwijające się zapalenie płuc, niewydolność krążeniowa. Wiele, jak na miesięcznego wcześniaka, ale nadludzką siłą przetrwał i to.

Po półrocznym rozstaniu i pobycie w szpitalu, pierwszy raz od dnia narodzin spotkał się z Amelką. Dużo większą, ruchliwą i zawsze uśmiechniętą. Jego ciało było niczym ciało staruszka. Długie, przeraźliwie chude, pokryte płatkami sinoszarej skóry, z trzaskającymi żyłami. Dopiero w domu, bez pikających aparatur, cioć i wujków w białych fartuchach, zaczął dźwigać główkę i podnosić ramionka, przybierać kilogramów i przepięknie się uśmiechać. Do szpitala wracał raz do roku, na kontrole. Za każdym razem odsyłany z informacją „Na kolejnej wizycie porównamy wyniki”.

Po 10 latach, w 2012 roku Michał otrzymał kwalifikację do operacji Glenna. O terminie przyjęcia do kliniki kardiochirurgii mieli dowiedzieć się wkrótce... Na wezwanie czekali kolejne 2 lata! 3 lutego 2015 r. nad ranem zadzwonił telefon: „Czy jesteście w stanie przyjechać jutro do szpitala?“ – usłyszała w słuchawce mama Michała. Oczywiście, że tak! Czekali przecież tak długo. 4 lutego 2015 r.

Michał został przyjęty na oddział. Lekarze wykonali echo serca i USG, a mama dostała dokumenty i do podpisała zgodę na wykonanie operacji. Po dwutygodniowym pobycie na oddziale otrzymali wstrząsającą decyzję. „Glenn w przypadku Michała nie pomoże. Lepiej nie otwierać klatki. Dzisiaj dostaniecie wypis, jedźcie do domu i małymi kroczkami przygotowujcie się do przeszczepu serca”. Zamarli…



Po 10 latach oczekiwania na kwalifikację do operacji i kolejnych 2 latach czekania na wyznaczenie terminu, zamiast naprawionego serca, otrzymali wilczy bilet, bez szans dla syna. Mama rozpoczęła dobrze znaną wszystkim rodzicom „serduszkowych” walkę o życie dla Michała. Już w drodze powrotnej całą dokumentację medyczną przesłała do profesora Malca.

Przecież Michał ma 2 sprawne komory. Nie ma konieczności stworzenia serca jednokomorowego i wieloetapowego leczenia.” Profesor jeden raz otworzy serce Michała – i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, będzie mógł dokonać całkowitej korekty wady, podczas jednej operacji. Jedyną przeszkodą po życie z naprawionym sercem jest cena. Wysoka, a to jedyna szansa na zdrowie dla Michała. Rodzice wiedzą, że bez pomocy ludzi dobrej woli nie są w stanie zdążyć zebrać potrzebnej kwoty na czas. A tego pozostało niewiele.

W Polsce lekarze odesłali Michała do domu bez terminu operacji, bez szansy na to, że cokolwiek da się zrobić. Profesor Malec dokona całkowitej korekty wady serca już 22 października. Dzięki wsparciu najbliższych udało się zebrać część środków, ale potrzeba o wiele więcej. Cała nadzieja w dobrych sercach, które zechcą uratować serducho Michałka. Rozpalmy zielone światło dla Michała, w drodze po zdrowe serduszko!

Jak pomóc? Trzeba zajrzeć tutaj https://www.siepomaga.pl/podlaskie-serce i dalej wszystko już będzie proste. Pamiętajcie! Michał bardzo na Was liczy!

(Źródło: https://www.siepomaga.pl/podlaskie-serce/ oprac. ASM/ Foto: materiały z archiwum prywatnego)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do