
Gdzie są dzieci z Michałowa? O to trzeba pytać Białoruś. Wszystko dlatego, że ich rodzice lub opiekunowie odmówili złożenia wniosku o ochronę międzynarodową w Polsce, ponieważ chcieli o taką ochronę ubiegać się w Niemczech. Wyjaśniał to także ostatnio minister Mariusz Kamiński.
Reżim Łukaszenki nie ma żadnych hamulców w swoim postępowaniu. Wykorzystuje do destabilizacji sytuacji w Polsce oraz innych krajach europejskich ludzi, którzy nabierają się na wycieczki turystyczne z punktem docelowym jednak przede wszystkim w Niemczech. Ale to nie wszystko, bo cynicznie podchodzi nawet do dzieci, które stają się zakładnikami zarówno Łukaszenki, jak i swoich opiekunów. Narażane jest ich zdrowie a nawet życie, kiedy usiłują nielegalnie przedostawać się do Polski wraz z towarzyszącymi im osobami dorosłymi.
- Reżim Łukaszenki ściąga na Białoruś całe rodziny, obiecując im łatwe przedostanie się na teren UE, gdzie ma czekać na nich dostatnie życie. Tymczasem funduje tym ludziom wielodniowe koczowanie w lesie i próbę nielegalnego przekroczenia zielonej granicy. Znane są przypadki, że białoruskie służby rozdają tym ludziom tabletki, które rzekomo mają działanie uspakajające – mówił w wywiadzie dla Polska Times Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Mariusz Kamiński.
I w tym samym wywiadzie powtórzył to, co wyjaśniała już wielokrotnie rzeczniczka Straży Granicznej w kontekście dzieci, które pojawiły się w Michałowie. Dzieci przecież nie były same, ponieważ towarzyszyły im osoby dorosłe, rodzice lub opiekunowie. To dorośli w tym przypadku mają możliwość składania wniosków oraz podejmowania za nie decyzji. I w tym przypadku decyzja była taka, że odmówiono złożenia w Polsce wniosku o ochronę międzynarodową. Migranci byli zainteresowani złożeniem podobnego wniosku, ale wyłącznie w Niemczech.
Straż Graniczna nie świadczy usług transportowych, ani nie zajmuje się przemytem ludzi. Działa na podstawie prawa, które w tym przypadku nakazywało zawrócić migrantów na linię granicy. Rzecznik prasowa Straży Granicznej wyjaśniała już wcześniej, że nikt tych ludzi, ani ich dzieci, nie wywiózł w środku nocy do lasu, czy na bagna, ale przekazał stronie białoruskiej w bezpiecznym miejscu.
- Rodzice tych dzieci poinformowali funkcjonariuszy Straży Granicznej, że chcą trafić do Niemiec i tam złożyć wniosek. W takiej sytuacji grupa została zawrócona do granicy z Białorusią, gdzie wcześniej przebywała legalnie. Podkreślam – to opiekunowie zadecydowali, że wraz ze swoimi dziećmi nie chcą zostać w naszym kraju – wyjaśniał teraz ponownie minister Kamiński.
I dodał też, że polscy funkcjonariusze nie zostawiają bez pomocy żadnej osoby, która jej potrzebuje. Od początku kryzysu migracyjnego to właśnie mundurowi z polskiej Straży Granicznej uratowali wiele istnień ludzkich. Robili to albo sami, albo z pomocą żołnierzy Wojska Polskiego, a nierzadko też z policjantami oraz załogami karetek pogotowia, w tym Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
(Cezarion/ Foto: podlaski.strazgraniczna.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie