
Chociaż grudzień to miesiąc, w którym mamy sporo wolnych dni, to jest grupa zawodowa, która w właśnie w grudniu ma pracy najwięcej. To oczywiście Mikołaje. Aby sprostać wszystkim zadaniom, poruszają się wszystkim co jeździ i lata. W Białymstoku Mikołajowie odpalili swoje błyszczące maszyny i pojechali do dzieci z workami prezentów.
To już 12. charytatywna akcja Motomikołajów z Białegostoku. Z tym, że trzeba pamiętać, że dzień, w którym wyruszają do dzieci dostarczyć prezenty, to nie jest jedyny dzień ich pracy. Akcja Motomikołajów organizowana co roku w okolicy Św. Mikołaja, jest zaledwie finałem, bo Mitomikołaje pracują ciężko cały rok, aby udało się dotrzeć na czas do tych, którzy na prezenty czekają najbardziej.
Najpierw trzeba było podzielić zadania, zorganizować zbiórki, odbyć mecze charytatywne, koncerty, zebrać i kupić prezenty. Dopiero kilka dni przed finałem akcji, Motomikołaje pakowały prezenty, a w sobotę w paradzie ulicami Białegostoku wyruszyli do podopiecznych domów dziecka z Białegostoku, Krasnego, Supraśla i Placówki Opiekuńczo-Terapeutycznej w Ignatkach. Najmłodsi musieli jednak się pofatygować i czekali na nich zebrani w Folwarku Nadawki, a tam już radości było bez końca. Każdy dostał paczkę z rąk najprawdziwszego Mikołaja, który przyjechał do nich na motocyklu.
W tym roku Motomikołajów było tak dużo, że nie zmieścili się w punkcie zbiórki na ulicy Młynowej. Nie zmieściły się także paczki z prezentami. Kolejny raz pomógł Motomikołajom Klub Miłośników Komunikacji Miejskiej w Białymstoku, który zapakował prezenty do zabytkowego autobusu i bezpiecznie dostarczył na miejsce. A jak bardzo Mitomikołaje są zapracowane i nie tylko w grudniu niech świadczy fakt, że podopieczni z kilku placówek w Dzień Dziecka w ich towarzystwie mogli wyjść do kina, teatru, albo pojechać na wycieczkę. Udało się także wyremontować kilka pomieszczeń w budynkach, w których dzieci mają swój tymczasowy dom.
Motomikołaje pewnie spędziliby jeszcze więcej czasu z dziećmi, ale grudzień, to grudzień, pracy jest co niemiara. Kolejne dzieci czekają ma prezenty. A najlepsze jest to, w tym roku nie było nawet komu wręczyć rózgi, bo okazało się, że wszyscy byli grzeczni i zasłużyli na prawdziwe prezenty prosto od serca.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Zdjęcia: Karol Kundzicz)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie