
Pokojowo, spokojnie, ale głośno – tak w Białymstoku protestowali przedstawiciele firm z branży drzewnej. Wydany bez żadnych konsultacji zakaz pozyskiwania drewna z lasów gospodarczych skazuje setki, a nawet tysiące przedsiębiorców, na bankructwo. W miniony wtorek przekazali oni swoje postulaty do ministerstwa klimatu i środowiska.
Przedstawiciele firm z branży drzewnej od stycznia informują o szkodliwości moratorium wydanego przez minister klimatu i środowiska Paulinę Hennig-Kloskę. Co bardzo istotne, moratorium wydanego bez żadnych konsultacji i sprawdzenia ewentualnych skutków wprowadzenia go w życie. Ale moratorium weszło w życie i ma fatalne skutki dla setek, a nawet tysięcy przedsiębiorców i pracowników branży drzewnej. Ograniczono bowiem możliwość pozyskiwania surowca, który stanowi podstawę działalności i zarobkowania.
- Moratorium, które zostało wydane 8 stycznia, które mówi ogólnikowo, że w Polsce się wyłącza 1,3 powierzchni lasów jest taką obłudą z tego powodu, że się koncentruje tylko na dwóch obszarach. Na obszarze Podkarpacia i Dyrekcji Białostockiej Lasów Państwowych. Generalnie wyłączonych jest 90 tys. hektarów, z czego na Podkarpaciu 30 tys. hektarów, a w dyrekcji białostockiej 60 tysięcy. To powoduje ogromne komplikacje w pozyskiwaniu surowca do produkcji. Stąd jest ten protest – mówił Jerzy Popławski, przedsiębiorca branży drzewnej z Czarnej Białostockiej.
- Ministerstwo chce wyłączyć około 20 proc. lasów z użytkowania, te 20 proc. na razie w skali kraju. W tym roku jest to 1,3 proc. Uważamy, że to jest jakiś chyba eksperyment. Dla takich małych gmin jak moja, lesistość jest 82,2 proc., czyli jest sam las. To jest tak, że my prowadzimy działania w celu zachowania ciągłości drzewostanu. Wykonujemy wszystkie prace, jak pozyskiwanie nasion, więc głównie jest to hodowla lasu szeroko rozumiana. Moratorium oznacza wyłącznie 90 proc. osób z gminy Płaska, które tam mieszkają, bo za nami stoją rodziny, które pomagają w pracy w lesie. Ich tu dzisiaj nie ma, bo pracują przy odnawianiu lasu. Obawiamy się, że będziemy wykluczeni ze społeczeństwa, a mamy zobowiązania wobec banków, wobec pracowników, wobec innych osób. Ta sytuacja powstała z dnia na dzień. Niech ktoś mi powie, jak my mamy funkcjonować, skąd mamy brać pieniądze – przekazał Jarosław Harmuszkiewicz, przedsiębiorca z branży drzewnej z Płaskiej.
W Białymstoku protestowali przede wszystkim przedsiębiorcy z województwa podlaskiego, bo to właśnie tutaj są obecnie największe obostrzenia, jeśli chodzi o pozyskiwanie surowca. Jednak na protest przyjechali przedstawiciele branży drzewnej między innymi z Wrocławia i z innych miast Polski. Wszyscy mówią praktycznie jednym głosem, że obecna polityka ministerstwa klimatu i środowiska jest dla nich zabójcza.
Przedsiębiorcy podkreślali, że oni nie zajmują się tylko i wyłącznie wycinaniem lasu, czy pozyskiwaniem drewna, ale prowadzą wspólnie z Lasami Państwowymi gospodarkę leśną. Sprzątają lasy, prowadzą nasadzenia, dbają o inną roślinność w lasach i wspólnie dbają o to, aby powiększać obszary leśne, które są dzięki temu w bardzo dobrym stanie.
Kuriozalne jest również to, że choć decyzją minister Hennig-Kloski nie jest możliwe obecnie pozyskiwanie drewna, to jednocześnie istnieje nakaz jego pozyskania. W tym zakresie moratorium nieco zostało zmienione, ale nadal przy obowiązujących zakazach, nie ma możliwości pozyskiwania drewna w takich ilościach, aby firmy mogły wywiązać się ze swoich umów czy zobowiązań.
- Szczerze wierzymy, że dojdzie do rozmów, że będziemy mogli te rozmowy podjąć i że rząd nas wysłucha. Gdybyśmy w to nie wierzyli, to byśmy tej akcji nie organizowali. Proszę pamiętać, że branża drzewna to jest 6 proc. PKB Polski. Skala wyłączeń zapowiadanych, czyli ok. 20 proc. to może oznaczać spadek PKB Polski o ponad jeden procent. Nie sądzę, żeby w okresie dekoniunktury, kiedy za naszymi granicami toczy się wojna, kiedy Polska powinna się rozwijać jak najsilniej, budżet powinien być jak najbogatszy, po to, żebyśmy mieli pieniądze na przygotowanie naszego kraju do obrony, takie decyzje były racjonalne – mówił Bartosz Bezubik, prezes firmy z branży drzewnej z Białegostoku.
Zgromadzeni na proteście w Białymstoku podkreślali, że dotąd ministerstwo klimatu i środowiska, nie podejmowało dialogu z nimi. Rozmawiało z jakimiś ludźmi, którzy nie reprezentują interesów tej gałęzi gospodarczej. Przygotowali zatem petycję do premiera i ministra i złożyli ją na ręce wojewody podlaskiego. Domagają się wycofania złych zapisów moratorium i po prostu umożliwienia im wykonywania pracy. Nie chcą dotacji, ani rekompensat. Chcą po prostu, aby nikt im nie przeszkadzał w prowadzeniu działalności gospodarczej i w wykonywaniu pracy.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: DDB)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie