Wysokich dopłat za ogrzewanie być może wkrótce już nie będzie. To efekt postępowania sądowego, które toczyło się ponad dwa lata w sprawie mieszkańca osiedla Słoneczny Stok. Spółdzielnia zażądała ponad 8,2 tys. zł dopłaty, skończyło się na ugodzie. Mężczyzna dowiódł, że system pomiaru ciepła jest niewłaściwy.
Mieszkaniec osiedla Słoneczny Stok może mieć powody do radości. Po ponad dwóch latach w końcu doszło do ugody ze spółdzielnią. To oznacza, że nie będzie musiał wpłacać ogromnej kwoty wraz odsetkami za ogrzewanie naliczone mu za sezon 2011-2012. Chodziło o ponad 8 tys. złotych za ogrzewanie mieszkania o powierzchni 43,5 m2. Od początku mężczyzna argumentował, że nie miał możliwości zużyć ciepła na taką kwotę, jednak spółdzielni to nie przekonywało. Zaczęła się batalia.
Pan Franciszek był chyba w każdym możliwym miejscu, szukał pomocy i zrozumienia. Korespondencja ze spółdzielnią to gruba teczka. Jednak szło to bardzo topornie, ponieważ przepisy w tym zakresie nie sprzyjały mężczyźnie. Na wysokość rachunków za ogrzewanie wpływ mają regulaminy rozliczeń, według których spółdzielnie mieszkaniowe lub wspólnoty dokonują rozliczania kosztów zużycia ciepła w poszczególnych lokalach. Ustawa prawo energetyczne nie określa jednak wzorca regulaminu, czego skutkiem jest dowolność jego konstruowania.
- W dyskutowanym przypadku mieliśmy do czynienia z ogrzewaniem grzejnikowym, ale i ogrzewaniem nadmuchowym jednocześnie. Jest to system szczególnie skomplikowany w weryfikacji faktycznego zużycia ciepła. Do tego dochodzi występujący często, w tego typu sprawach, problem należytego określenia współczynników korygujących ze względu na położenie mieszkań w budynku – powiedział nam Szczepan Barszczewski, radca prawny, który reprezentował interesy mężczyzny przed sądem.
Z pomocą w rozwikłaniu tego zagadnienia, jakim jest wyliczenie rzeczywistego zużycia ciepła w lokalu mieszkalnym Pana Franciszka przyszli pracownicy Politechniki Białostockiej. W swoim opracowaniu wskazali sposób, w jaki należałoby w przypadku mieszkania mężczyzny, zmierzyć realnie pobrane ciepło. W tym miejscu należy dodać, że zamontowane w większości białostockich mieszkań podzielniki ciepła wskazują tylko pobór ciepła z urządzenia, na którym są zainstalowane, a nie jest to jedyne źródło ciepła w mieszkaniu. Może ono pochodzić od sąsiadów, z klatki schodowej, pionów grzewczych niemal zawsze nieopomiarowanych lub innych miejsc w zależności od położenia lokalu w budynku. Więc spółdzielnie najczęściej w takich przypadkach wyliczają średnią, nie czyniąc starań o rzeczywisty pomiar zużytego przez mieszkańca ciepła do swoich potrzeb.
- Sprawa ta dowodzi zasadności dochodzenia swoich praw i weryfikacji dopłat naliczanych przez spółdzielnie mieszkaniowe. I myślę, że inni spółdzielcy także powinni rozważyć dochodzenie swoich praw w podobnych przypadkach – dodał mecenas Szczepan Barszczewski.
Sprawą pana Franciszka, ale także i innych osób z terenu naszego województwa zajmował się również poseł Damian Raczkowski. Występował między innymi do Biura Analiz Sejmowych oraz Ministerstwa Gospodarki z wnioskami o dokonanie wykładni obwiązujących przepisów. Bo przy obecnych zapisach, w dominującej większości regulaminów rozliczeń dochodzi do sytuacji, w których jeden mieszkaniec jest obciążany kosztami zużycia energii cieplnej za ¼ lub ½ całego budynku. Jednak poseł cieszy się, że udało się doprowadzić do dobrego zakończenia sprawy w przypadku mieszkańca ze Słonecznego Stoku. To także otwiera drogę innym najemcom i lokatorom. Zapowiedział, że zapozna się ze szczegółami ugody i podejmie dalsze kroki w sprawie innych osób borykających się z podobnym problemem.
Być może ta wygrana pana Franciszka otworzy w końcu dyskusję prowadzącą do zmian systemów naliczania zużytego ciepła. Cała historia oraz przewód sądowy dowodzi, że system ten wymaga gruntownego przemodelowania w określaniu i wyliczaniu opłat za ogrzewanie w mieszkaniach w całej Polsce.
Komentarze opinie