Reklama

Muzyczne podsumowanie tygodnia 2 – Plony sezonowe

13/10/2013 19:30
Jak w sadownictwie, czy ogrodnictwie, w muzyce też są sezony. W tym ogórkowy, inaczej zwany buraczanym. Buraczanym, bo sensownych premier brak, ukazują się tylko jakieś debilne składanki z imprezową muzyką, albo kolędami. Sezon buraczany to lato oraz zima, w okolicach końca grudnia. Większość sensownych premier to z kolei jesień i wiosna.

Wie to każdy, kto zajmuje się pisaniem o muzyce, a - na co zwrócił uwagę mój szef z innych łam - nie wiedzą nasi młodzi zdolni, którzy uparcie swoimi premierowymi materiałami, demówkami, teledyskami i tak dalej próbują rzeczonych piszących o muzyce zainteresować dziennikarzy właśnie wtedy, kiedy owi muszą ogarniać premiery jakichś gigantów z zagranicy. Młodzi, zdolni – apel do Was – atakujcie nas latem i zimą. Wtedy jak pies na gnat się na Wasze produkcje rzucimy – zapewniam.

Tymczasem, co by nie pozostać gołosłownym, biorę się za dowodzenie, że oto mamy klęskę urodzaju... Niestety dosyć nudnego.

1

Blindead "Absence"
(premiera 4.10)

Już poprzednim "Affliction..." udowodnili, że są nie muszą ścigać zagranicznej czołówki sludge metalu, ale przeciwnie – niejeden zachodniak winien się od nich uczyć. "Absence" to znowu świetny materiał. Ale wypadałoby się poprzyczepiać. Czepiam się więc. Jak świetni by nie byli, złagodzenie brzmienia sprawiło, że nowa płyta brzmi jak... "Dead End Kings" Katatonii. Jest bardzo blisko. Bardziej, niż by się chciało. Chłopakom trzeba najwyraźniej zakazać słuchania Szwedów. Poza tym "Absence" jest bardzo, bardzo dobrym albumem.

2

Stone Temple Pilots with Chester Bennington "High Rise" (ep)
(premiera 8.10)

Tragikomiczne iście są perypetie Scotta Weilanda z narkotykami. Jak już stanie na nogi i ktoś mu zaufa, że da radę i dośpiewa do końca trasy/sesji nagraniowej, on wykonuje woltę i kończy w tym, czy innym rynsztoku. Efekt jest taki, że Velvet Revolver nie mają wokalisty (chyba – nie sposób nadążyć), a jego rodzimi Stone Temple Pilots wzięli sobie za mikrofon Chestera Benningtona z Linkin Park. I fajnie i niefajnie. Bo Chester wokalistą świetnym jest – kropka. Ale jego głos jest chyba troszkę zbyt pozytywny, zbyt mało sterany życiem i za mało w nim przećpanej dezynwoltury, żeby pasował do olewczego z definicji grania Stone Temple Pilots. Tym bardziej, że na tej epce panowie ścigają się na riffy z... Joe Perrym z Aerosmith. Serio. Te numery z powodzeniem mogłaby nagrać ekipa Stevena Tylera. I tylerowski wokal zabrzmiałby tu pewnie lepiej, niż chesterowy. Nic to jednak – czekamy na całą płytę.

3

Pearl Jam "Lightning Bolt"
(premiera 15.10)
...z grzybnią tygodnia

No i się stało. Kapela, która wydała jedną z dziesięciu najważniejszych rockowych płyt lat "90 (śmiało – niech ktoś się kłóci – powodzenia) wydaje teraz własną dziesiątą. I nic, że wszyscy utyskują, że co najmniej siedem ostatnich niekoniecznie było potrzebnych. Pearl Jam wie swoje. Dodatkowo dawno nie grali aż tak punkowo i z taką werwą. Pozycja ewidentnie dla fanów, dla muzyki rockowej zupełnie nieistotna, ale w końcu ta kapela już swoje w rocku zrobiła. Teraz niech grają co chcą. Nawet jeśli ma to być nudne jak flaki z olejem. Tzn jak "Lightning Bolt".

4

Bracia Figo Fagot "Eleganckie chłopaki"
(premiera 5.10)

Eleganckie, czy nie, pól Polski czekało na zbitę związaną z nowym materiałem duetu. Wyszło nie do końca dobrze, bo pięć numerów z płyty znaliśmy już z Youtube"a. Pomijając owe, fajnie że zespół z jednej strony uderzył w klimaty italo/laserdance, a z drugiej bliżej stanął rustykalnemu disco polo z pierwszej połowy lat "90. Pachnie Bayer Fullem, Maxelami i tym podobnymi. Teksty ponownie przezabawne. Ale wieszczę, że trzeci raz już im się ten numer nie uda. Ten dowcip nogi ma jednak krótkie. Choć trzeba serca nie mieć, żeby słysząc "A miłość ma wzgardzona/poszła się je*ać..." nie zaśmiać się jak głupi do sera. Kto tego nie rozumie, ten nie kocha własnej matki. Natomiast fragment "Pisarza Miłości": "Świruj świnio, tańcz/Wiruj jak poje*ana" ma wiele zastosowań towarzyskich, co niżej podpisany miał już okazję sprawdzić.

5

Morcheeba "Head up High"
(premiera 14.10)

Druga płyta od kiedy Skye Edwards wróciła do grupy. I fajna – elegancka, powłóczysta, dobrze napisana. Problem może tylko w tym, że takiej muzyki generalnie się już nei robi. Że Morcheeba okopali się w swoich post-trip hopowo – popowych brzmieniach i już raczej z nich nie wyjdą. Każdą kolejną premierę z obozu grupy możemy więc z powodzeniem traktować jako jakiś dodatek do tego co było – wartości dodanej już nie uświadczymy. Choć przy takim poziomie i kompozytorskim i wykonawczym, jaki Morcheeba (znowu!) osiągają na "Head up High" może to nas w sumie zupełnie nie interesować.

6

New Model Army "Between Dog and Wolf"
(premiera 20.09)

NMA są oficjalnie niezabijalni. Spaliło im się studio, zmarł długoletni przyjaciel i menażer, a jednak nowa płyta ujrzała światło dzienne. I jest tak, jak zwykle – niewinni i naiwni, szczerzy. Nic dziwnego, że ekipa Justina Sullivana dorobiła się nie publiczności, ale prawdziwych wyznawców. Nówka jest taka jak zwykle – zaangażowane piosenki dla dusz wolnych, niepokornych. Dla niezali, leśnych dziadków, dla każdego, kto nie postradał jeszcze dziecięcego idealizmu. Może tym razem bardziej akustycznie, balladowo, może trochę mniej rockowo. Mrocznie, spokojnie, pięknie.

7

Joan Jett & the Blackhearts "Unvarnished"
(premiera 1.10)

Siedem lat od ostatniego albumu największa – onegdaj – gwiazda rocka (?), glamu (?), punka (?) wydaje nową płytę. I wszystko się zgadza. Jest punkowa prostota konstrukcji numerów, są fajne chórki, rozhulane linie wokalne, które numerom nadają cech rockowych hymnów. Produkcja puszcza oko do lat siedemdziesiątych i klimatów ejtisowych power ballads. Ale znów – mocno brakuje tu wartości dodanej. Jakiejś próby odświeżenia się. No i bycie Riot Grrrl w dzisiejszych czasach chyba się jednak jakoś uroczo mija z celem. Chyba, że mówimy o pipidówach świata, jak Polska, czy Rosja...

8

Running Wild "Resilient"
(premiera 4.10)

Dziwi, że ekipa Rolfa Kasparka tak słabo skapitalizowała modę na klimaty pirackie powstałą w związku z "Piratami z Karaibów". Kapela, która od zawsze śpiewała o kaperskich szynkach Port Royale mogła tym zagrać mocniej i – kto wie – może młodzież słuchałaby ich chętniej, niż kiepskiego szwedzkiego Sabatona. Co na "Resilient"? To co zwykle (znowu!). Czyli power/speed/heavy metal rodem z ejtisów. Na wyjątkowo przywoitym poziomie – wszak mamy do czynienia z najwyższą półką w gatunku. Tylko znowu człowieka nachodzi rozkmina, że ile można? Choć przyznam bez bicia, że takiemu Motörhead, czy Iron Maiden to akurat poczytałbym za plus. Więc obiektywny pewnie nie jestem. Kto zna, wie o co chodzi, kto nie zna, a podobne klimaty lubi powinien się zapoznać.

9

Cass McCombs "Big Wheel and the Others"
(premiera 15.10)
...na propsach tygodnia

Cass to jeden z moich prywatnych faworytów, jeśli chodzi o scenę singer-songwriter. Facet niestrudzenie penetruje okolice barokowego popu, folku i inteligentnego grania retro. Co jest wyznacznikiem twórczości Cassa, to fakt, że nigdy nie popada w błahość. Choć momentami potrafi popadać w dramatyzm właściwy scenie emo. Nową płytą nie zawodzi. Aż półtorej godziny muzyki. Czystej americany, choć z pretensjami do psychedelii z lat "60. A i miejsce na porządny blues się znajdzie. Dla miłośników muzyki niebanalnej, którzy nigdy nie łyknęli "Krainy Łagodności".

10

UK Decay "New Hope for the Dead"
(premiera 22.05)

Z opóźnieniem, bo mi uciekło. Legenda sceny związanej z klubem Batcave, gdzie powstawała muzyka gotycka. Pierwszy album UK Decay wydali 22 lata temu. Na drugim serwują to, co w muzyce gotyckiej było fajne, a co dzisiaj zostało rozmielone, rozmemłane, pogubione. Post punkową jazdę z mrocznym kontekstem – klimaty w stylu Bauhaus, Alien Sex Fiend, czy Specimen (ci ostatni wydali płytkę w tym roku – warto sprawdzić). Do tego wokal brzmiący jak Ian Astbury z The Cult i krytycznymi społecznie tekstami. Płyta z powodzeniem mogłaby być pokazywana w szkołach jako absolutny przykład co tak naprawdę znaczy "granie gotyckie": punk, nowa fala, glam... Ja doznaję przy tym, ale ja w końcu jestem już starym pierdzielem.

 

[wzslider]

(Paweł Waliński)

 

 
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do