
Mimo, że już ponad rok temu ówczesny zastępca prezydenta Białegostoku obiecał mieszkańcom osiedla Pieczurki, że będą mieli wybudowaną drogę do swoich domów tak szybko jak to możliwe, dziś wiadomo, że budowa drogi wyleciała z planów budżetowych miasta. Nie wiadomo, kiedy znów pojawi się w planach, za to ludzie będą do tego czasu modlić się, aby nic złego się im nie stało, bo straż pożarna czy karetka pogotowia do nich nie dojedzie.
Na razie ludzie dojeżdżają do swoich domów kawałkiem ulicy Rolnej i Włościańskiej. Ale tylko kawałkiem, bo dalej dojazdu nie ma. Choć nie ma także adresów, kanalizacji, prądu, ani żadnej infrastruktury, która powinna być w mieście wojewódzkim. Tym bardziej, że ludzie, którzy wybudowali tam domy, otrzymali przecież wcześniej z urzędu miejskiego decyzje pozwalające na budowę. Wybudowali się, ale nie mają nazwanej ulicy, nie mają adresów, ani dostępu do drogi publicznej.
- Nasze działki praktycznie nie mają dostępu do niczego. Nie mamy ani kanalizacji, ani prądu, nie mamy nawet drogi. Dużo młodych osób pobudowało domy i to jest bardzo duże utrudnienie. Proszę nam wierzyć, te domy, tak jak w moim przypadku, nie mają numeru, nie można się zameldować, bo po prostu nie ma gdzie. Proszę nam pomóc – mówiła jeszcze w sierpniu ubiegłego roku Katarzyna Domanowska, której dom nie ma też adresu.
O to samo prosili inni mieszkańcy i dodatkowo wskazywali na zagrożenie ich zdrowia i życia. Z tego powodu, że nie mają jak wezwać na przykład karetki pogotowia, bo nie mogą podać adresu. Natomiast z uwagi na brak drogi dojazdowej nie dojedzie tam również straż pożarna, ani inne służby ratunkowe.
Z tego względu ówczesny zastępca prezydenta, po wsłuchaniu się w ten głos, obiecał ludziom, że droga dojazdowa zostanie wybudowana tak szybko jak to tylko będzie możliwe. Także radni poprzedniej kadencji już ponad rok temu podjęli uchwałę intencyjną, aby ustalić plany miejscowe dla tego obszaru. Chodziło o to, żeby na planach pojawił się przynajmniej zarys drogi, która będzie wybudowana do nieruchomości mieszkalnych. I mimo, że minął rok, a w tym czasie urzędnicy zdołali przedłożyć kilkanaście uchwał zmieniających plany, to na Pieczurkach tam, gdzie faktycznie są pilnie potrzebne plany, tego dokumentu nie było komu przygotować. To jednak nie wszystko.
- Chciałam zabrać głos w sprawie dla mnie niezrozumiałej, w sprawie wycofania wartości 1 mln 180 tys. złotych z budżetu na realizację inwestycji, która była wprowadzona w 2015 roku. Chodzi o inwestycję – droga 5KDD. Inwestycja była wprowadzona poprawką radnych PiS w 2015 roku do budżetu. Wprowadzaliśmy ją tak sukcesywnie. Realizacja tej inwestycji miała być wykonana w 2018 roku – mówiła na ostatnim, listopadowym posiedzeniu Rady Miasta radna Alicja Biały.
Bo tak się złożyło, że budowa tej drogi, podobnie jak i plan miejscowy dla tego obszaru, urzędników oraz radnych Koalicji Obywatelskiej interesuje mniej, niż choćby podniesienie pensji prezydentowi. Inwestycja nie została przesunięta, ale całkowicie wyleciała z budżetu i nie wiadomo kiedy się pojawi, ani czy w ogóle się pojawi, bo nie ma jej nawet w projekcie budżetu na przyszły rok.
Radni większościowego klubu Koalicji Obywatelskiej w głosowaniu zdecydowali o wycofaniu ponad miliona złotych na budowę drogi i doprowadzenia mediów, aby mieszkańcy mieli przynajmniej namiastkę poczucia tego, że mieszkają jednak w mieście wojewódzkim i że mamy XXI wiek. Dodamy, że obok jest wiele innych działek, na których ludzie chcą się budować, ale z uwagi na brak dostępu do drogi publicznej oraz kanalizacji i prądu, zmuszeni są czekać z budowami do nie wiadomo kiedy.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie